Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział. Jak to możliwe, że Brett mnie nie pamięta ?
Chłopak patrzył na mnie oczekując odpowiedzi, a ja stałam z otwartymi ustami nie wiedząc co mam mu powiedzieć.
- Brett, proszę nie. - powiedziałam ze łzami w oczach kiedy odzyskałam zdolność mowy. - Powiedz, że to tylko głupi żart.
- Przykro mi...
Pokiwałam głową w geście zrozumienia i odwróciłam się do niego tyłem. Z moich oczu od razu wypłynęły łzy, które spływały po mojej twarzy. Stiles patrzył na to z szeroko otwartymi oczami. Był tym równie mocno zaskoczony co ja.
Nie chcąc dłużej czuć na sobie ich spojrzeń postanowiłam wyjść.
- Ja naprawdę przepraszam... - zdążyłam to usłyszeć zanim wyszłam.
Wszyscy patrzyli na mnie dziwnie kiedy wyszłam z pomieszczenia z załzawionymi oczami. Nie chciałam słuchać ich pytań dlatego od razu wybiegłam z kliniki i pobiegłam przed siebie.
Nie patrzyłam gdzie biegnę, nogi same mnie niosły do tego jednego miejsca. Kiedy byłam na miejscu - jakim był las niedaleko spalonego domu Dereka - usiadłam na kamieniu i wpadłam w szloch.
Z jednej strony cieszyłam się, bo był tutaj razem z nami, cały i zdrowy. A z drugiej znowu byłam smutna, bo mnie nie pamiętał, a nie można kogoś zmusić do kochania Ta druga osoba też ma swoje zdanie.
Niezależnie od decyzji Bretta i tego co powie, uszanuje to i zaakceptuje, ponieważ jeśli kogoś kochasz to pozwól mu odejść.
Było mi bardzo zimno pomimo pogody w Beacon Hills , która była fantastyczna. Lekki wiatr spowodował gęsią skórkę na moich rękach. Objęłam nimi swoje kolana aby było mi cieplej kiedy nagle na swoich ramionach poczułam coś mięciutkiego. Wystraszona spojrzałam szybko w tył, gdzie zobaczyłam uśmiechniętego Dereka. Również uśmiechnęłam się do niego i szczelniej okryłam się kocem.
Hale usiadł na kamieniu i objął mnie ramieniem. Trwaliśmy w ciszy przerywanej jedynie szumem drzew i śpiewem ptaków. Opierałam się o ramię Dereka tak, jak robiliśmy to kiedyś. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
- Dlaczego tak szybko wybiegłaś od Deatona ? - zapytał i spojrzał mi w oczy.
- Po co mam ci to mówić, skoro Stiles i tak wam pewnie powiedział. - westchnęłam.
- Mylisz się. Ten kretyn nie chciał nam nic powiedzieć. - rzekł zirytowany na co się zaśmiałam, po chwili dołączył do mnie.
- Po prostu... On mnie, on mnie nie pamięta.
- Jak to nie pamięta ?
- No normalnie. - fuknęłam i spuściłam głowę w dół. - Ma amnezję.
- Masz z nim porozmawiać. - powiedział stanowczo i głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Przy tobie. - wskazałam na niego palcem. - I tak bym musiała z nim porozmawiać, bo wiem, że jakbym chciała uciec to zawlókłbyś mnie tam siłą.
Hale roześmiał się dźwięcznie i wstał. Ciągle rozbawiony spojrzał na moją twarz, uniosłam brew.
- Oj... Jak ty mnie dobrze znasz.
Derek wyciągnął w moją stronę rękę, którą przyjęłam i wstałam. Obwinęłam się szczelniej kocykiem i razem z moim towarzyszem ruszyliśmy w stronę wyjścia z lasu.
Potknęłam się kilka razy o wystający korzeń, na szczęście Derek w porę mnie łapał i stawiał na nogi. Na skraju lasu stał jego samochód, który pozostał niezmienny od kilku lat. Wsiadłam na miejsce pasażera i wrzuciłam koc na tylne siedzenia.
Derek wsiadł na miejsce kierowcy, odpalił silnik, włączył ogrzewanie i ruszył. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o szybę. Czułam jak były alfa bacznie mnie obserwuje. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Na twarzy miał przylepiony uśmieszek.
- Co ?
- Nic. - odpowiedział jak gdyby nigdy nic i włączył radio.
Pokręciłam zrezygnowana głową i ponownie zamknęłam oczy. Podróż nie trwała długo. Po drugiej piosence auto się zatrzymało. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się.
- Po co mnie tu przywiozłeś ?
- Ty już dobrze wiesz po co mała. - powiedział zadziornie. - A teraz wypad.
Fuknęłam na niego i otworzyłam drzwi. Wysiadłam z niego, odwróciłam się i pokazałam mu środkowy palec. Hale zaczął się śmiać, na co trzasnęłam drzwiami. Mężczyzna odjechał z piskiem opon.
Spojrzałam na dom Talbota i zawahałam się. Pewnie znowu się popłaczę kiedy go zobaczę, a on mnie nie rozpozna co jest bardzo możliwe. Jednak pragnienie zobaczenia jego szarych tęczówek i malinowych ust było większe niż cokolwiek.
Lekko chwiejnym krokiem weszłam do środka. Skierowałam się w stronę schodów sądząc, że będzie w swoim pokoju. Będąc już pod drzwiami, zapukałam w nie parę razy. Po chwili drzwi otworzyły się, a w ich progu stanął Brett.
Chłopak spojrzał na mnie smutno i przepuścił w drzwiach. Weszłam do środka i usiadłam na jego łóżku, Talbot uczynił to samo. Między nami panowała cisza, której żadne z nas nie chciało przerywać.
- Wiesz... - powiedzieliśmy w tym samym momencie.
- Mów pierwsza. - powiedział.
-Uh, okej... Chciałam ci powiedzieć, że mimo tego iż mnie nie pamiętasz i tego co się z tobą stało, to zawsze będę przy tobie. - powiedziałam przez łzy, które szybko nagromadziły się w moich oczach. - Będę przy tobie.
- Przepraszam...
- Nie, nie musisz przepraszać. - przerwałam mu i wytarłam łzę, która wypłynęła z mojego oka. - Przecież to nie twoja wina, że nie pamiętasz tylko moja. To wszystko moja wina.
- Liv pro...
- Moja wina. - spuściłam głowę i wstałam.
Zaczęłam kierować się w stronę wyjścia z pokoju. Byłam już przy drzwiach kiedy poczułam na swoim łokciu jego rękę. Brett odwrócił mnie i mocno przywarł do swoich warg. Od razu oddałam pocałunek, który wyrażał wszystkie moje uczucia. Oderwałam się do niego kiedy zabrakło mi powietrza.
Chłopak mocno mnie przytulił, położyłam głowę na jego ramieniu i pociągnęłam nosem.
- Nigdy nie lubiłem jak płakałaś. - powiedział cicho. - Ja przepraszam, że ci od razu nie powiedziałem. To miał być tylko żart, ale nie wiedziałem, że tak zareagujesz.
- Jesteś debilem. - uderzyłam go pięścią w tors. - Kretynem, chujem...
- Tak, tak, tak... - chwycił moje ręce. - Jestem całym złem świata.
- Obiecaj, że już nigdy tak nie zrobisz.
- No nie wiem... - wyrwałam rękę i ponownie uderzyłam go w ramię. - Dobra, dobra. Obiecuję.
- Jesteś kretynem. - westchnęłam.
- Kochasz mnie.
- Masz rację, kocham cię.
- Ja ciebie też.
Uśmiechnęłam się i ponownie złączyłam nasze usta w jedność.
Jutro Epilog
Do zobaczenia. <3
CZYTASZ
Niedostępna / Brett Talbot
FanficCześć mam na imię Olivia, ale znajomi i przyjaciele mówią na mnie Liv. Mam 16 lat i razem z rodzicami mieszkam w Beacon Hills. Nie jestem wysoka, a na swoją urodę nie narzekam. Mam dwóch przyjaciół : Liama i Masona. Wiem, że istnieją tutaj istoty n...