— Wszyscy już się zebrali? Nie mamy czasu, żeby tyle czekać. Pośpieszyć się! - Głos prefekta naczelnego dzwonił w uszach przesiadujących w Pokoju Wspólnym uczniów, jak i tych czekających na pierwszy pełnoprawnym posiłek w Wielkiej Sali, gdzie mieli zostać właśnie zaprowadzeni. Jednak nie wszyscy radzili sobie w nowym środowisku tak dobrze jak Tom i większość innych chłopców. Kilkoro z dziewcząt nie chciało opuścić dormitorium, z niewiadomych powodów. Przeprawiało to ich o głęboką frustrację.
Gdy cierpliwość Wilkie'go Twycross'a, bo tak przedstawił się starszy uczeń, chwiała się na granicy wybuchu, drzwi pokoju pierwszoklasistek otworzyły się z hukiem. Wrzeszcząca Dorea wyprowadzała ze srogą miną przestraszone istotki, idące jedna za drugą i przygarbione. Napięte ramiona i zaciśnięte pięści dziewczyny wskazywały na to, że musiało się tam wydarzyć coś bardzo nieprzystającego żadnym Ślizgonom.
Ten dziwny pochód prowadzony przez Panią Prefekt zatrzymał się kilka stóp przed czekającą i zniecierpliwioną grupką.
— Co się stało, że zajęło wam to aż tyle czasu? Czekamy od dziesięciu minut! Zaginął kot, czy może czyjaś różdżka? - Złość w głosie nastolatka jeszcze bardziej przeraziła i tak już blade nowicjuszki. Piątoroczna wzięła głęboki oddech na uspokojenie i gdy chciała kontynuować przerwał jej głos dochodzący zza pleców:
— Co się tutaj dzieje? Powinniście być już dawno w drodze do Wielkiej Sali. - Kroczący tak samo dostojnie jak dzień wcześniej Deneb spojrzał przelotne na zegar, po czym skierował pełen niezrozumienia i lekkiej irytacji wzrok na zatłoczone wyjście z Pokoju Wspólnego. Dorea lekko pochyliła głowę odwracając się przodem do Przywódcy Slytherinu, w geście skruchy i zaczęła mówić:
— Te cztery pierwszoroczne miały mały problem z ubiorem. Otóż stwierdziły, że czarne i obszerne szaty je... - Zrobiła krótką przerwę, jakby to co miała właśnie oświadczyć było stanowczo nie na miejscu i skuliła się jeszcze bardziej. Jej głos lekko przycichł. - pogrubiają i nie są dobrze dopasowane.
Twarz Deneb w jednej chwili wyrażała zdziwienie, następnie rozbawienie, kończąc na irytacji. Stanął nad sporo niższymi pierwszorocznymi, zostawiając jednak dość wolnej przestrzeni, aby nie czuły się na tyle przerażone, żeby mogły mówić.
— Pogrubiają? Szaty noszone w Hogwarcie od stuleci akurat was, jako pierwsze nagle zaczęły pogrubiać? - Krew do reszty odpłynęła z twarzy dziewczynek, pozostawiając kredowobiały kolor skóry. Tom dziękował wszystkim bóstwom za to, że nie znajduje się właśnie na ich miejscu. Starszy chłopiec wciąż czekał na odpowiedź, a najodważniejsza z nich chcąc zakończyć tę przerażającą sytuację podniosła wzrok i starała się wydusić coś co przypominałoby sensowne zdanie. Jednak z jej gardła wydostał się cienki i drżący głos:
— My n-naprawdę przepraszamy! T-t-to się już w-więcej nie powtórzy, słowo! - Gdy tylko słowa opuściły jej usta schowała twarz między włosami, skuliła się i kurczowo zacisnęła powieki oczu. Pewnie spodziewała się, że jej wypowiedź może przynieść nieobliczalne skutki. Jednak odważyła się i powiedziała to, nie patrząc na konsekwencje.
— Nareszcie któraś się odezwała. Cóż, odwaga to cecha Gryfonów. Może powinnaś należeć do innego domu niż Slytherin. Wy wszystkie nie zasługujecie na nazywanie siebie prawowitymi Ślizgonkami! Pierwszy dzień, a tu już coś takiego. Powinnyście się wstydzić, och, i to jak! Zhańbiłyście imię Salazara, to jest niedopuszczalne w naszych progach! - Oczy Deneba ciskały gromy w stronę na śmierć przerażonych dziewczynek. Nic dziwnego, były kierowane wyłączne na nie, ale trwogę odczuwali również inni przebywający w pomieszczeniu uczniowie. Teraz jednak przywódca podniósł wzrok, wyprostował się i przemówił do wszystkich, bez wyjątków. - Słyszeliście wszystko, ale nie dotyczy to wyłącznie ich. - Wskazał na pierwszoroczne, a po chwili kontynuował. - Macie się do tego stosować! Przynosić chlubę, nie hańbę i ośmieszenie! Jeśli nie, to kara może być niezbyt przyjemna. Jeszcze jedna taka sytuacja, a moje przywództwo w domu węża zostanie zapamiętane jako uciążliwe i rygorystyczne, ale również takie, za które nie wstydziłby się założyciel! Uwierzcie mi, jestem do tego zdolny. Pierwsza zasada jaką wprowadzam. Ku chwale Slytherina! Od dzisiaj to będzie nasz okrzyk.
CZYTASZ
Ex Innocentia
FanfictionTom Marvolo Riddle, Czarny Pan, Lord Voldemort, czy Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać... Znany pod wieloma imionami, ale jego życie wciąż dla wszystkich stanowi zagadkę. Zło przeplatało się z magią, potęgą i wiedzą, a to wszystko otoczone szc...