Gdy tylko wszedł do Wielkiej Sali na lunch czuł, że coś jest nie tak. Jak zwykle chciał skierować się na koniec stołu, z dala od reszty rozgadanych dzieciaków, ale zauważył jak pozostali z jego rocznika robią mu między sobą miejsce i zapraszają, aby usiadł właśnie tam. Ktoś z tyłu lekko złapał go za ramię i pchnął w ich stronę.
Popatrzył groźnie na osobę znajdującą się za jego plecami i ze zdziwieniem odkrył, że jest to Cygnus. Odparł już spokojniej, ale wciąż nieprzyjaźnie, że potrafi sam chodzić i wyrwał się z jego uścisku.
Było tak jak się spodziewał, a może nawet lepiej. Zaimponowanie uczniom z jego roku było prostsze, niż na początku zakładał. Z odrazą uświadomił sobie, że ludzie tego typu zwykle boją się podejmować samodzielne decyzje i najzwyczajniej w świecie szukają kogoś potężniejszego, który mógłby zrobić to za nich. Oni w zamian są posłuszni i ślepi na wszystko wokół. To było tak haniebne dla czarodzieja, ale z drugiej strony dobre dla niego. Może uda mu się całkowicie namącić im w głowach i w pożyteczny sposób wykorzystać? To była bardzo pociągająca myśl.
Kątem oka wyłapał jeszcze niezrozumiałe spojrzenie Deneba i usiadł przy stole. Zajmujący miejsce wokół niego uczniowie przyglądali mu się, szukając odpowiednich słów na rozpoczęcie rozmowy. Po chwili siedzący obok niego krępy chłopiec wyciągnął dłoń w jego stronę i odważył się jako pierwszy zagadać:
— Jestem Altair Nott. - Skierował swoje różnobarwne tęczówki na Toma i lekko się uśmiechnął. Bynajmniej, nie był to przepełniony słodyczą wyraz twarzy typu Dumbledore'a, raczej pokazujący uprzejmość rozmówcy. - Ty nazywasz się Tom, prawda? - kontynuował.
— Tak, jestem Tom. - Uścisnął rękę Altaira i nie miał zamiaru mówić dalej, chyba, że zostanie zadane mu pytanie. Popatrzył na wyraz twarzy drugiego chłopca, który przedstawiał wahanie.
— Słyszałem, że wychowywałeś się w sierocińcu. To prawda, czy tylko plotki? - próbował zakryć swoją ciekawość pokornym wyrazem twarzy, ale Tom i tak poczuł do niego niechęć.
— A jak myślisz? - próbował dowiedzieć się czegoś więcej co krąży na jego temat w murach szkoły.
— Widziałem twoją pracę... na Transmutacji. Myślę, że musiałeś uczyć się magii od małego, więc to niemożliwe żebyś mieszkał w sierocińcu. Wychowywałeś się w rodzinie czarodziejów, mam rację? - po początkowym niepewnym tonie zniknął ślad i został zastąpiony przez zacięty wyraz twarzy i pewność w głosie.
Tom uśmiechnął się na to stwierdzenie. Czy powinien zachować w tajemnicy swoje miejsce pobytu, a może wręcz przeciwne - powinien je zdradzić, czym wzbudzi podziw, gdy na następnych lekcjach znowu będzie wykonywał poprawnie zaklęcia? Z drugiej strony, uczniowie mogą zacząć patrzeć na niego przez pryzmat sierocińca i traktować go jak kogoś gorszego, kompletnie nie zwracając uwagi na jego moc. Jeśli odpowiednio dobrze to rozegra, ujawnienie rąbka jego dzieciństwa może przynieść naprawdę sporo korzyści.
— Niestety, ale nie masz racji. Plotki najwyraźniej mówią prawdę. - Widząc niezrozumienie w szeroko rozwartych oczach czarnowłosego mówił dalej. - Wychowywałem się w sierocińcu. Zaklęcie, które rzuciłem na Transmutacji było pierwsze w moim życiu. Jeszcze nigdy nie używałem różdżki, aż do dzisiaj. - Spuścił wzrok na zaciśnięte pięści udając skromność. Włosy opadły mu na twarz skutecznie zasłaniając szeroki, pełen zadowolenia z siebie uśmiech.
— Mówisz prawdę? - zaskoczenie w głosie chłopca było wyraźnie widoczne. Gdy zobaczył potwierdzające kiwnięcie ze strony pierwszorocznego kontynuował. - Ale przecież to niemożliwe! Odkąd skończyłem dziewięć lat ojciec próbował nauczyć mnie łatwiejszych zaklęć, a i tak nie potrafiłem przemienić głupiej zapałki w igłę. A ty miałeś pierwszy raz różdżkę w ręce i coś takiego? Opowiedz mi wszystko, proszę!
Tom nie spodziewał się nawet tak dobrego wyniku tej rozmowy. Szybko pozbył się uśmieszku z twarzy i rozejrzał po pozostałych biesiadnikach. Ponad pół stołu miło wlepione oczy w jego osobę i w większości niezrozumienie na twarzy. Znalazło się paru śmiałków, którzy z głośnym prychnięciem wrócili do posiłku, a grupka - prawdopodobnie drugorocznych - dziewcząt szeptała sobie do uszu co raz chichocząc pod nosem.
— Opowiedzieć? Mógłbyś sprecyzować, o co dokładnie ci chodzi?
Ja to kiedyś dokończę. Naprawdę.
CZYTASZ
Ex Innocentia
FanfictionTom Marvolo Riddle, Czarny Pan, Lord Voldemort, czy Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać... Znany pod wieloma imionami, ale jego życie wciąż dla wszystkich stanowi zagadkę. Zło przeplatało się z magią, potęgą i wiedzą, a to wszystko otoczone szc...