Rozdział 13

144 13 10
                                    

Gdy tylko wszedł do Wielkiej Sali na lunch czuł, że coś jest nie tak. Jak zwykle chciał skierować się na koniec stołu, z dala od reszty rozgadanych dzieciaków, ale zauważył jak pozostali z jego rocznika robią mu między sobą miejsce i zapraszają, aby usiadł właśnie tam. Ktoś z tyłu lekko złapał go za ramię i pchnął w ich stronę. 

Popatrzył groźnie na osobę znajdującą się za jego plecami i ze zdziwieniem odkrył, że jest to Cygnus. Odparł już spokojniej, ale wciąż nieprzyjaźnie, że potrafi sam chodzić i wyrwał się z jego uścisku. 

Było tak jak się spodziewał, a może nawet lepiej. Zaimponowanie uczniom z jego roku było prostsze, niż na początku zakładał. Z odrazą uświadomił sobie, że ludzie tego typu zwykle boją się podejmować samodzielne decyzje i najzwyczajniej w świecie szukają kogoś potężniejszego, który mógłby zrobić to za nich. Oni w zamian są posłuszni i ślepi na wszystko wokół. To było tak haniebne dla czarodzieja, ale z drugiej strony dobre dla niego. Może uda mu się całkowicie namącić im w głowach i w pożyteczny sposób wykorzystać? To była bardzo pociągająca myśl. 

Kątem oka wyłapał jeszcze niezrozumiałe spojrzenie Deneba i usiadł przy stole. Zajmujący miejsce wokół niego uczniowie przyglądali mu się, szukając odpowiednich słów na rozpoczęcie rozmowy. Po chwili siedzący obok niego krępy chłopiec wyciągnął dłoń w jego stronę i odważył się jako pierwszy zagadać:

  — Jestem Altair Nott. - Skierował swoje różnobarwne tęczówki na Toma i lekko się uśmiechnął. Bynajmniej, nie był to przepełniony słodyczą wyraz twarzy typu Dumbledore'a, raczej pokazujący uprzejmość rozmówcy. - Ty nazywasz się Tom, prawda? - kontynuował.

  — Tak, jestem Tom. - Uścisnął rękę Altaira i nie miał zamiaru mówić dalej, chyba, że zostanie zadane mu pytanie. Popatrzył na wyraz twarzy drugiego chłopca, który przedstawiał wahanie. 

— Słyszałem, że wychowywałeś się w sierocińcu. To prawda, czy tylko plotki? - próbował zakryć swoją ciekawość pokornym wyrazem twarzy, ale Tom i tak poczuł do niego niechęć.

  — A jak myślisz? - próbował dowiedzieć się czegoś więcej co krąży na jego temat w murach szkoły. 

  — Widziałem twoją pracę... na Transmutacji. Myślę, że musiałeś uczyć się magii od małego, więc to niemożliwe żebyś mieszkał w sierocińcu. Wychowywałeś się w rodzinie czarodziejów, mam rację? - po początkowym niepewnym tonie zniknął ślad i został zastąpiony przez zacięty wyraz twarzy i pewność w głosie.

Tom uśmiechnął się na to stwierdzenie. Czy powinien zachować w tajemnicy swoje miejsce pobytu, a może wręcz przeciwne - powinien je zdradzić, czym wzbudzi podziw, gdy na następnych lekcjach znowu będzie wykonywał poprawnie zaklęcia? Z drugiej strony, uczniowie mogą zacząć patrzeć na niego przez pryzmat sierocińca i traktować go jak kogoś gorszego, kompletnie nie zwracając uwagi na jego moc. Jeśli odpowiednio dobrze to rozegra, ujawnienie rąbka jego dzieciństwa może przynieść naprawdę sporo korzyści.

  — Niestety, ale nie masz racji. Plotki najwyraźniej mówią prawdę. - Widząc niezrozumienie w szeroko rozwartych oczach czarnowłosego mówił dalej. - Wychowywałem się w sierocińcu. Zaklęcie, które rzuciłem na Transmutacji było pierwsze w moim życiu. Jeszcze nigdy nie używałem różdżki, aż do dzisiaj. - Spuścił wzrok na zaciśnięte pięści udając skromność. Włosy opadły mu na twarz skutecznie zasłaniając szeroki, pełen zadowolenia z siebie uśmiech.  

  — Mówisz prawdę? - zaskoczenie w głosie chłopca było wyraźnie widoczne. Gdy zobaczył potwierdzające kiwnięcie ze strony pierwszorocznego kontynuował. - Ale przecież to niemożliwe! Odkąd skończyłem dziewięć lat ojciec próbował nauczyć mnie łatwiejszych zaklęć, a i tak nie potrafiłem przemienić głupiej zapałki w igłę. A ty miałeś pierwszy raz różdżkę w ręce i coś takiego? Opowiedz mi wszystko, proszę! 

Tom nie spodziewał się nawet tak dobrego wyniku tej rozmowy. Szybko pozbył się uśmieszku z twarzy i rozejrzał po pozostałych biesiadnikach. Ponad pół stołu miło wlepione oczy w jego osobę i w większości niezrozumienie na twarzy. Znalazło się paru śmiałków, którzy z głośnym prychnięciem wrócili do posiłku, a grupka - prawdopodobnie drugorocznych - dziewcząt szeptała sobie do uszu co raz chichocząc pod nosem.

— Opowiedzieć? Mógłbyś sprecyzować, o co dokładnie ci chodzi?

Ja to kiedyś dokończę. Naprawdę.

 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 13, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ex InnocentiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz