➕ 18 Rozdział zawiera śladowe ilości orzechów, uczulonych proszę o ewakuację.
Wyszła w samej bieliźnie z łazienki i jakoś nie chciało jej nic innego na siebie zakładać, dlatego wzięła tylko leżącą na fotelu czarną koszulę blondyna, którą włożyła; podwinęła rękawy i zapięła kilka guzików. Adrien jeszcze spał, podeszła do niego, odgarnęła włosy z jego czoła, po czym zostawiła na nim słotki, delikatny pocałunek. Wyszła po cichu z sypialni, nie chcąc go obudzić. Weszła do kuchni i nastawiła sobie wodę na kawę. Podczas czekania, oparła się o parapet i podziwiała widok przed sobą; morze było wzburzone i spienione, a piasek mokry od ulewy, która przeszła tamtędy w nocy.
Czajnik dał o sobie znać, zgasiła pod nim gaz i wrzącą cieczą zalała znajdujące się w kubku drobno zmielone ziarna kawowca. Z zaparzoną kawą wyszła na werandę i usiadła wygodnie na huśtawce. Zapatrzyła się w horyzont, a rozbijające się o pobliski falochron niewielkie fale, uspokajały ją. Cieszyła się, że tam jest, a przede wszystkim cieszyła się, że jest z nią jej Czarny Kot — jej Adrien, na którego wspomnienie w jej podbrzuszu szaleje to specyficzne uczucie. Przygryzła dolną wargę, wzięła pusty już kubek w dłoń i wróciła do domu. Umyła naczynie i chciała je włożyć do szafki nad zlewem, ale wtedy poczuła na sobie przenikliwy wzrok zielonych oczu swojego partnera. I tak było. Adrien stał oparty o ścianę i z uśmiechem skanował jej ciało okryte jedynie jego koszulą, co działało na niego w ten konkretny sposób.
— Może, zamiast rozbierać mnie wzrokiem, zrobiłbyś to w tradycyjny sposób? — powiedziała, stojąc do niego tyłem.
Nie musiała dwa razy powtarzać. Nie minęła chwila, a blondyn już się przy niej znalazł; kładąc dłonie na jej biodrach, szepnął do ucha:
— Aż taka jesteś chętna? — wymruczał, pociągającym głosem.
— Może. — wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się, ale on nie mógł tego zobaczyć.
Składał delikatne pocałunki na jej szyi, a jego ręce próbowały rozpiąć guziki koszuli, co nie było łatwe, zważywszy na to, że stała do niego tyłem. Warknął cicho, co rozbawiło kobietę, i bez żadnych zahamowań, pociągnął poły czarnego materiału, a po kuchni rozniósł się cichy stukot pourywanych guzików, uderzających o jasne płytki pokrywające podłogę pomieszczenia.
Gładził jej nagi brzuch, boki szczupłej sylwetki i okryty jeszcze biust, rozpalając coraz bardziej. Jedna z jego dłoni niepostrzeżenie zakradła się pod stanik, masując jej pierś, a druga pod koronkowy materiał jej czarnych majtek, odnajdując na ślepo łechtaczkę, doprowadzając powoli kobietę do obłędu, pieszcząc ją tam na dole kolistymi ruchami.
Każde westchnięcie i każdy jęk wydobywający się z jej ust, sprawiał, że jego bokserki stawały się ciasne. Obrócił ją twarzą do siebie i patrząc głęboko w oczy, zsunął koszule z jej ramion, pozostawiając ją w samej bieliźnie. Wpił się w jej usta, całując namiętnie i z pożądaniem, dłońmi znów gładził nagie boki jej ciała. Marinette jednym, szybkim ruchem ściągnęła bokserki z wysportowanych pośladków Adriena, opuszczając je do kostek. Blondyn wyplątał się ze zbędnego materiału i spojrzał na swoją kobietę z łobuzerskim uśmiechem, na co zarumieniła się ogniście.
Jednym ruchem zrobił na kuchennym blacie miejsce, sprawiając, że kilka kruchych przedmiotów roztrzaskało się na podłodze. Adrien złapał ją za kształtną pupę i posadził na granitowym blacie szafki. Rozłożył zgrabne nogi kobiety i wpakował się między nie. Usta mężczyzny przywarły do bladej szyi jego ukochanej. Całował ją powoli i z pożądaniem, jednocześnie delikatnie, nie chcąc zostawiać na niej czerwonych śladów. Odchyliła głowę do tyłu, dając mu więcej miejsca do pieszczot.
Usłyszała dźwięk rozrywanego materiału. Zdziwiona, otworzyła oczy i w rękach Adriena zobaczyła strzępki koronkowego materiału. Zanim w jakikolwiek sposób zdążyła zareagować, pocałował ją namiętnie w usta.
— Głupi Kocie, to była moja ulubiona bielizna. — odepchnęła go od siebie.
— Kupię ci nową. — oznajmił z głupim uśmiechem błąkającym się po jego twarzy.
Znów całował jej szyję, schodząc niżej i jeszcze bardziej ją rozgrzewając. Jęknęła krótko, kiedy przejechał językiem, a później delikatnie przygryzł jej sutek. Powtórzył tak kilka razy, na przemian pieszcząc to prawą, to lewą brodawkę. Znaczył mokry szlak od jędrnych piersi dziewczyny, aż po podbrzusze. Było jej tak dobrze, że przeoczyła moment, w którym palce Adriena wtargnęły do jej pochwy.
Położyła się prawie na blacie i podpierając się na łokciach, wysunęła biodra do przodu, dając blondynowi większe polu do popisu. Założył sobie jej nogi na swoje barki i intensywnie zaczął poruszać palcami wewnątrz niej, sprawiając jej przyjemność. Zwilżył, językiem mokrą już łechtaczkę, a z jej ust wydobyły się desperackie jęki.
— A-adrien... mo-możesz się ze... aaahhhh... nie bawić... — wysapała.
— Jak sobie życzysz. — wstał i pocałował ją agresywnie i natarczywie, a jej, o dziwo, się to podobało.
Przesunął jej biodra bliżej krawędzi blatu tak, aby im obojgu było dobrze i wygodnie; rozłożył jej nogi jeszcze szerzej, by mieć lepszy dostęp, złapał za biodra i wszedł w nią mocno i do końca, a ona prawie oszalała. Przykładał się do każdego pchnięcia biodrami, sprawiając, że w jej podbrzuszu powoli budowało się to specyficzne uczucie.
— Mhhh... Kotku, trochę tu... mpf... niewygodnie.... aaaahh. — te słowa ledwo przeszły przez jej gardło.
Nie wychodząc z niej, blondyn chwycił ją za pośladki i podniósł. Rękami oplotła szyję mężczyzny, a nogami jego biodra. Uważając na rozwalone po podłodze szkła i ostre kawałki potłuczonej porcelany, szedł do salonu.
Usiadł na kanapie, sadzając ją okrakiem, wygodnie na swoim penisie. Zaczęła poruszać swoimi biodrami; wyprostowała plecy i odchylając głowę do tyłu, oddawała się tej przyjemności, jaką było kochanie się z tym głupim Kocurem. Blondyn nadal trzymał dłonie na pośladkach Marinette i pomagał utrzymać jej odpowiedni rytm. Oczami zamglonymi pożądaniem, wpatrzył się w jej falujące pod wpływem ruchu dolnych partii ciała, piersi, co nakręciło go do tego stopnia, że położył ją wygodnie na kanapie i wpił się w jej suche już wargi.
Znów w nią wszedł, a kobieta kusząco zakręciła biodrami, zachęcając go do dalszego działania. Pewnie chwycił ją za biodra, pchając szybko i mocno, doprowadzał ich oboje wreszcie na skraj przyjemności.
Chwilę później siedziała na kolanach Adriena, owinięta fioletowym kocem w białe motyle. Muskali swoje usta delikatnie, a blondyn dostawał po rękach, za każdym razem, kiedy próbował się dobrać do jej okrycia.
Odsunął się od niej i spojrzał głęboko w te błękitne oczy, które tak kochał. Westchnął i odgarnął luźny kosmyk włosów za ucho, po czym objął ją w talii.
— Wyjdź za mnie. — oświadczył się całkiem poważnie, uśmiechając się pod nosem.
— Nie. — odpowiedziała bez wahania, a jego mina zrzedła. Zeszła z jego kolan i przed wyjściem z salonu rzuciła jeszcze przez ramię. — Postaraj się, Kotku. — mrugnęła do niego.
👹👹👹
CZYTASZ
Porwanie ||Miraculous|| ✔
FanficOd pokonania Władcy Ciem minęło osiem lat. Marinette ma 26 lat i bierze ślub. Co z tego wyniknie? Gdzie jest Adrien? ➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖ Ostrzegam przed brzydkimi słowami i brzydkimi scenami.