Rozdział 19 - Turbulencje

2.6K 197 165
                                    

Kilka dni wcześniej...

Wrócił z tajlandzkich targów mody całkiem zadowolony, jego nowa jesienna kolekcja przyjęła się z aprobatą świata mody. Po pokazie jako jedyny projektant dostał owacje na stojąco.

Miał wszystko — władzę, pieniądze i autorytet wśród innych, a niedługo miał mieć jeszcze więcej. W końcu Adrien miał już wkrótce poślubić panienkę Chloé Bourgeois, z którą, według niego, stanowili parę idealną; oboje byli piękni, młodzi, bogaci, a po ślubie oba imperia miały stać się jednością, a to wszystko miało dojść do skutku za sprawą jego syna. Gabriel, by dopiąć swego, wręczył mu nawet kiedyś pierścionek, który za dawnych lat podarował Aurelii, z nadzieją, że kiedyś ozdobi on palec dziedziczki hotelowej fortuny.

Co prawda podejście jego syna, co do zaplanowanej przez niego przyszłości, nie było z jego strony okraszone entuzjazmem, ale starszy Agreste nie lubił, gdy jego latorośl się mu sprzeciwiała, dlatego znów trzymał go w zamknięciu. Według niego Adrien powinien się cieszyć, że zabrał go od tych jego żałosnych przyjaciół, którzy zdecydowanie nie zasługiwali na jego towarzystwo; zastanawiał się jakim cudem Adrien lubił zadawać się z tym plebsem, co prawda, za jego namową, chłopak spędzał sporą ilość czasu z jego ówczesną dziewczyną — wspaniałą Chloé Bourgeois, która była przeznaczona jemu już od dawien dawna. Co prawda, jego żona zawsze miała obiekcje co do tego, jak jej mąż traktuje ich syna i nie raz, czy dwa wybuchała między nimi awantura, podczas której za sprawą kobiety, w ruch szły różne ciężkie rzeczy. Zawsze była przeciwna bliskim kontaktom utrzymywanym z rodziną paryskiego burmistrza, ale Gabriel nigdy jej nie słuchał, całe życie był zaślepiony zdobywaniem władzy, pieniędzy i statusu społecznego.

Wraz ze swoim asystentem Pierre, wysiadł właśnie z prywatnego samolotu i wsiadł do swojej długiej, czarnej limuzyny; nie lubił podróżować niczym tańszym, bo po co? Przecież to wielki Gabriel Agreste, guru mody. Nathalie zostawiła go kilka lat temu, nie chciała patrzeć, jak Adrien cierpi.

Przeglądał właśnie nowinki ze świata na swoim tablecie najnowszej generacji. Zdziwił się trochę, gdy na jednej z plotkarskich stron znalazł aktualne zdjęcie swojego syna z jakąś dziewczyną, którzy byli widziani gdzieś na Lazurowym Wybrzeżu.

Zaczerwienił się ze złości, a siedzący naprzeciw niego Pierre, miał wrażenie, że za chwilę z jego uszu zacznie buchać para. Ryknął na cały pojazd i nim sam zdołał nad sobą zapanować, uśmiercił swój tablet.

— Jakim cudem ten gówniarz wydostał się z apartamentu?! — wydarł się na cały głos. — I dlaczego zdradza on Chloé. Kurwa! Przecież już wszystko jest ustalone. Co on sobie wyobraża?!

Wściekle trzasnął drzwiami od pojazdu. Wjechał windą na najwyższe piętro wieżowca i z hukiem wpadł do apartamentu, prawie wyważając prowadzące do niego drzwi.

— Adrien?! — krzyknął, ale odpowiedziała mu jedynie głucha cisza; przeszedł do następnego pomieszczenia. — Adrien?! — znów nie doczekał się odpowiedzi; wszedł do pokoju swojego pierworodnego. — Adr... — urwał, gdy zobaczył dziurę na pół ściany.

Podszedł bliżej i przyjrzał się zniszczonej powierzchni; przejechał dłonią po zwęglonych krawędziach i wtedy, niczym tsunami, uderzyła go myśl, że tylko jedna osoba zostawiała za sobą takie zniszczenia.

On — jako Władca Ciem, który osiem lat temu stracił Nooroo i broszkę Motyla, właśnie pojął, że jego jedyny syn był również jego największym wrogiem.

— Ten szczeniak jest Czarnym Kotem. — walnął wściekle pięścią w ścianę.

Wyjął z wewnętrznej kieszeni swojej szarej marynarki paczkę z papierosami, wyciągnął jednego i podpalił go; zaciągnął się dymem i poszedł do swojego gabinetu, gdzie postanowił dowiedzieć się czegoś o kobiecie, z którą prowadza się Adrien.

Kilkanaście minut później wiedział na jej temat wszystko. Zainteresował się informacją, że uciekła sprzed ołtarza znanemu biznesmenowi.

— Warto się z nim skontaktować. — mruknął, poprawiając okulary. — Ale najpierw zadzwonię do kogoś innego. — Sięgnął po leżący obok niego na mahoniowym biurku telefon i wybrał numer. Po kilku sygnałach doczekał się odpowiedzi.

— Witaj moja droga... jak się mają przygotowania?... to fantastycznie... a powiedz mi, znasz może tego całego Nathaniëla Kurtzberga?... możesz się z nim skontaktować?... a chcesz, żeby był twój?... to nie dyskutuj, tylko współpracuj ze mną. Do widzenia, proszę mi zdawać raporty o postępach. Przylecę tak szybko, jak tylko będę mógł.

Wyjął z barku jakiś złocisty alkohol i nalał sobie trochę do szklanki. Już trochę spokojniejszy podszedł do okna, oparł się o szklaną ścianę i kolistym ruchem wprawił trunek w ruch. Upił kilka łyków używki i zapatrzył się w panoramę Szanghaju.

Przez te kilka dni jego niepokój się nasilał z każdą minutą; miał wrażenie, że jeszcze chwila, a zacznie chodzić po ścianach i suficie.

Kiedy pewnego dnia dostał długo wyczekiwany telefon, z którego dowiedział się, że jego plan jest już wcielony w życie, jego nastrój poprawił się; znów stał się aroganckim i pewnym siebie Gabrielem. Chodził wtedy dumny jak paw, z racji, że jego przyszła synowa jednak posiada taki organ jak mózg.

Jego dobry nastrój pękł niczym mydlana bańka Bańkora, którego stworzył na początku swojej kariery złoczyńcy, kiedy pewnego dnia dostał telefon, z którego dowiedział się, że jednak nie wszystko idzie tak, jak zaplanował.

Wściekły wyciągnął z garderoby czarną, markową walizkę na kółkach i zapakował do niej potrzebne na podróż rzeczy; nie mógł oczywiście zapomnieć o swoich jakże stylowych czerwonych rurkach, zabrał jeszcze kilka ulubionych fularów w białe i czerwone paski.

Wrzucił walizkę do bagażnika limuzyny i wsiadł do niej, trzaskając drzwiami.

Wsiadł do swojego prywatnego samolotu, który po chwili wzbił się w powietrze.

Będąc gdzieś nad Mongolią, dostał powiadomienie na tablecie z portalu plotkarskiego, na którym ostatnio znalazł zdjęcie Adriena. Teraz nowa fotografia przedstawiała jego syna obściskującego się publicznie z tą prostaczką. Poprosił obsługę o swój ulubiony alkohol.

Był już w przestrzeni powietrznej Rosji, czyli zostało mu jedynie kilka godzin do lądowania, kiedy nagle poczuł silne turbulencje, wstrząsające jego drogim, prywatnym samolotem.

👹👹👹

Porwanie ||Miraculous|| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz