➕18. Rozdział zawiera śladowe ilości orzechów, selera, barwnika E666, freonu oraz scen erotycznych. Czytacie na własną odpowiedzialność.
Po zakończeniu rozmowy ze swoją żoną westchnął ciężko. Mogła chociaż sprecyzować, że chodzi o willę. Blondyn schował telefon do kieszeni swoich spodni i wyszedł z mieszkania.
Na zewnątrz lało niemiłosiernie, dlatego, zanim zdążył dojść do samochodu, zmókł. Odpalił silnik i ostrożnie dołączył do ruchu drogowego.
Po drodze do swojego rodzinnego domu zastanawiał się, jak będzie to wszystko wyglądać. Nie wiedział, co takiego wymyśliła Marinette, bo tak, jak obiecał, nie podglądał. To miała być dla niego niespodzianka. Ufał jej i czuł, że na pewno będzie lepiej, cieplej i bardziej rodzinnie, niż było do tej pory. Nie mógł się doczekać, kiedy to wszystko zobaczy.
Brama prowadząca do posiadłości była otwarta, przez co bez zbędnych przeszkód mógł podjechać samochodem pod same schody prowadzące do drzwi wejściowych.
Szarpnął za spiżową, rzeźbioną klamkę, jednak ta nie chciała ustąpić. Westchnął. Niby jak miał tam wejść, skoro nawet nie miał kluczy? Zastukał kilkukrotnie kołatką, wykonaną z tego samego stopu, co klamka. Musiał chwilę poczekać, zanim jego żona łaskawie otworzyła przed nim drzwi.
Zanim cokolwiek zdążył powiedzieć, Marinette wciągnęła go za jego czarny krawat do środka.
- Ma... mhmmm. - kobieta nie dała mu dokończyć. Zaskoczyła go dość namiętnym pocałunkiem. Ręce Adriena zjechały na pośladki ciemnowłosej. Podniósł ją, a ona oplotła jego biodra nogami. - Takie powitanie to mi się podoba. - wymruczał z zadziornym uśmiechem.
- Nie widziałam cię cały dzień i bardzo mi ciebie brakowało. - oznajmiła, patrząc mu głęboko w oczy, po czym cmoknęła go w usta.
- Nawet nie masz pojęcia... - znów przerwała mu pocałunkiem, tylko tym razem był on jeszcze bardziej namiętny i pełen pożądania.
Blondyn z żoną na rękach zaczął iść w głąb domu. W tamtym momencie nie zwracał uwagi na wystrój pomieszczeń ani na nic innego. Jak zwykle w takich chwilach miłość i pożądanie wzięły górę. Po kilku metrach nieco chwiejnego marszu stwierdził, że nie ma pojęcia, gdzie ma iść. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Góra, największy pokój. - odpowiedziała na nie zadane przez niego pytanie.
Adrien zaczął wchodzić po schodach na pierwsze piętro i kierował się do największego pokoju. Miał nadzieje, że dobrze pamięta, w której części domu poszukiwane pomieszczenie się znajduje. Sądząc po tym, że kobieta nie odzywała się, tylko nadal go całowała, był pewny, że prowadzi ją w dobre miejsce.
Pchnął plecami jasne drzwi prowadzące zapewne do sypialni. Postawił swoją ukochaną na jasnych panelach pokrywających całą podłogę pomieszczenia i spojrzał jej głęboko w te niesamowicie niebieskie oczy, które z każdym dniem kochał coraz bardziej.
- I co teraz? - zapytał z czułym uśmiechem, gładząc ją kciukiem po policzku.
- A co proponujesz? - odpowiedziała pytaniem, luzując jego krawat.
Adrien był tak zapatrzony w Marinette, że nawet nie zauważył romantycznego nastroju, jaki panował w ich nowej sypialni. Wszędzie były rozstawione zapalone świeczki, o delikatnym lawendowym zapachu, oświetlające wszystko ciepłym, stonowanym i naturalnym światłem.
Agreste jednym, szybkim ruchem pozbawił swoją żonę zwiewnej bluzki, zostawiając ją w cielistym biustonoszu bez ramiączek i czarnych spodniach. Pchnął ją na łóżko i zawisł nad nią, a kiedy jego usta mocno przywarły do jej, zaczęła szybko rozpinać jego białą koszulę, a gdy tylko jej zwinne palce uporały się z ostatnim niewielkim guziczkiem, sam pozbył się materiału ze swojego ciała.
Słodkimi pocałunkami znaczył szlak od jej pomalowanych na różowo ust, przez szyję, aż po dekolt. Był delikatny w tym, co robił, bardzo uważał, żeby nie zostawić na jej bladej skórze żadnych śladów. Za każdym razem, gdy jego usta stykały się z ciałem kobiety, czuła ona te cholernie przyjemne dreszcze, które kwitowała cichymi pomrukami zadowolenia.
Odsunął się od niej na chwilę i zdjął z siebie białą koszulkę oraz spodnie, zostając w samych szarych bokserkach. Złapał ją za pośladki i, przy akompaniamencie śmiechu swojej kobiety, zajął się jej spodniami. Rozsunął rozporek i ściągnął je razem z jej majtkami i nie zwarzając na to gdzie polecą, rzucił je gdzieś za siebie.
Marinette podniosła się do klęczek i doczołgała do niego. Adrien śledził każdy jej ruch. Kiedy stykali się praktycznie klatkami piersiowymi, wpiła się zachłannie w jego usta, a swoje palce wplątała w złociste kosmyki jego włosów. Zielonooki był nieco zdziwiony postępowaniem swojej żony, bo przecież nigdy aż tak śmiała to ona raczej nie była. Dłońmi z głowy zjechała na jego kark, a potem sunęła nimi w dół jego idealnego ciała, po czym zdecydowanym ruchem ściągnęła z niego bieliznę.
Nadal namiętnie do całując, złapała w dłoń jego penisa i zaczęła wykonywać ręką zdecydowane ruchy, przyprawiając mężczyznę o rosnące podniecenie. Chwilę później zaczęła pieścić go w tamtym miejscu ustami i językiem.
Odsunęła się od niego i sięgnęła do zapięcia od biustonosza, by chwilę później pozbyć się go ze swojego ciała, a następnie rzucić gdzieś w kąt słabo oświetlonego pokoju.
- Bierz mnie, Kocie. - powiedziała pewnie do swojego męża.
Co się stało z jego uroczą i nieśmiałą Mari? Teraz zamiast niej jest pewna siebie i bezpośrednia Marinette.
- Od kiedy ty taka bezpośrednia jesteś? - parsknął śmiechem.
- Działaj, póki się nie rozmyśliłam. - przyciągnęła go do siebie.
Adrien położył ją na niesamowicie wygodnym materacu łóżka, a sam ułożył się obok niej. Jedną swoją rękę wsadził pod jej plecy na wysokości łopatek, a drugą owinął wokół jej talii. Jedną nogę Marinette przełożył przez swoje biodro i zaczął w nią delikatnie wchodzić. Natomiast ustami przywarł do jednej z jej piersi, drażniąc sutek, na wydała z siebie nie tak ciche sapnięcie.
Nareszcie byli u siebie i nie musieli uważać na to, żeby nie było ich słychać w całej kamienicy. Nie musieli się martwić, że po ich igraszkach wszyscy sąsiedzi będą się na nich patrzeć jak na niewyżytych seksualnie dzikusów.
Ich ciała jak zwykle stanowiły jedność. Z każdą minutą pragnęli siebie bardziej. Ruchy blondyna stawały się coraz szybsze i pewniejsze, przyprawiając ją o to cholernie miłe uczucie. By podniecić ją jeszcze bardziej, palcami wolnej dłoni, spoczywającej do tej pory na jej biodrze, przejechał kilkukrotnie po czułym miejscu między nogami jego ukochanej żony. Ten gest przyprawił ją o przyjemne uczucie rozchodzące się w zdłuż jej kręgosłupa, a z jej ust wydobyła się seria desperackich jęków, któte natomiast wzmogły porządanie w mężczyźnie.
Czując jej nadchodzący orgazm, przyspieszył jeszcze bardziej swoje ruchy, chcąc go spotęgować i przedłużyć, co mu się udało, bo po chwili jęknęła przeciągle z błogim uśmiechem jego imię.
- Dziękuję. - powiedziała kilka minut po odbytym stosunku, gdy leżeli spełnieni i szczęśliwi w swoim łóżku.
- Za to, że cię przeleciałem? - zapytał z tym swoim głupkowatym uśmiechem.
- Nie, durny Kocie. - zaczęła się śmiać. - Za to, że jesteś.
👹👹👹
CZYTASZ
Porwanie ||Miraculous|| ✔
FanficOd pokonania Władcy Ciem minęło osiem lat. Marinette ma 26 lat i bierze ślub. Co z tego wyniknie? Gdzie jest Adrien? ➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖ Ostrzegam przed brzydkimi słowami i brzydkimi scenami.