Prolog

1.1K 83 10
                                    

Clarke wraz z jej najlepszym przyjacielem, Wellsem siedzieli na zewnątrz. Zajęli ich ulubione miejsce pod dębem. To był ostatni stół, jednak miał świetny widok na resztę szkoły. Między innymi na boisko, gdzie znajdowała się obecnie cała drużyna futbol'owa. Clarke zmarszczyła brwi, gdy tylko ujrzała wśród nich bruneta.

Bellamy Blake, naczelny sportowiec w szkole. Jest na ostatnim roku i jedyne co mu chodzi po głowie to wieczne imprezy. Jego mottem jest "robię co mi sie do cholery podoba". Clarke uważała, że jest arogancki i lekkomyślny. Po prostu głupi.

- Co się tak na niego gapisz? - Wells wyrwał blondynkę z zamyślenia.

- Nie rozumiem. Ta szkoła ma wysoki poziom, nie wiem co tu robi ten idiota.

- Aż tak go nienawidzisz? - Chłopak zaśmiał się pod nosem.

- Nigdy nie zamieniłam z nim nawet słowa. Po prostu jego zachowanie mnie irytuje.

Clarke pociągnęła łyk wody z butelki.

- Ojciec mówił mi, że w wakacje pobił jakiegoś dzieciaka.

- I Jaha go nie wyrzucił? Przecież jest dyrektorem! - Oburzyła się, a za każdym razem kiedy to się działo, jej policzki przybierały kolor purpury. Wells uważał to za urocze, jednak blondynka wyjątkowo nienawidziła tej części siebie. Uważała, że wygląda wtedy niepoważnie. A to przeczyło jej naturze.

- Chłopak nie wniósł oskarżeń.

- Przecież i tak jest już niebezpiecznym elementem tej szkoły.

Wells westchnął tylko pożerając ostatnią frytkę. Skończył obiad, podczas gdy Clarke swojego nawet nie tknęła. Zawsze tak robiła gdy była zdenerwowana. A była zdenerwowana za każdym razem gdy widziała któreś z rodzeństwa Blake'ów.

- Jego matka wybłagała mojego ojca, aby dał mu ostatnią szansę. Ma wykonywać jakieś prace społeczne na rzecz szkoły.

- Jakie prace społeczne? - Spytała z rozbawieniem. W myślach już widziała chłopaka sprzątającego męskie toalety.

- Nie wiem. To nie był główny temat przy śniadaniu.

- Chodźmy już zanim Bellamy postanowi zdjąć z siebie coś jeszcze - zmieniła szybko temat i odwróciła wzrok od boiska.

Nim Wells zdążył zauważyć, że Blake pozbył się koszulki w celu ochłodzenia umięśnionego ciała, to blondynki już nie było. Odnalazł ją wzrokiem dopiero przy schodach. Szybko jednak ją dogonił, ponieważ zajęła się jakimś plakatem zawieszonym na drzwiach.

- Co to takiego? - Spytał zaciekawiony. Zanim uzyskał od niej odpowiedz, sam zdążył przeczytać. "Nabór na obsadę do przedstawienia - Romeo i Julia"

- Dzieje się w tej szkole - podsumował Wells.

- To ulubiona sztuka mojej mamy - Clarke zamyśliła się na chwilę.

- Sądzisz, że będzie chciała abyś wystąpiła?

- Sądzę? Jestem pewna. W końcu pracowała w tej szkole całe życie, a teraz odchodzi.

- Dostaje lepsza pracę. Na pewno nie jest jej przykro z tego powodu.

- Ale jednak całe życie... Myślę, że byłoby jej miło.

- Może jeszcze dostaniesz rolę głównej Julii! - Zaśmiał się Wells i rozczochral jej włosy. Twarz Clarke znowu przybrała kolor purpury, tym razem delikatniejszej.

- Daj spokój! Liczę na rolę jakiejś pobocznej mieszczanki, może matki... - Clarke odwróciła się od niego na pięcie i skierowała się do klasy.

Romeo and Juliet | BellarkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz