- 3 -

777 81 17
                                    

Bellamy czekał w sali ze sceną. Poza kółkiem muzycznym i rzadkimi występami nikt z niej nie korzystał. Dopiero Jaha zarezerwował dla przedstawienia całe dwa tygodnie. Po kilka godzin. Nie spotkało się to z miłym odzewem ze strony potencjalnych aktorów. Świadczyło to o częstych próbach.

- O, ktoś dzwoni - powiedział do siebie, gdy tylko poczuł wibracje w kieszeni. Wyciągnął telefon i ujrzał tapetę z kotkiem oraz zdjęcie czarnoskórego chłopaka obok. Odebrał bez wahania. "Gdzie jesteś? Masz być w sali, mój tata kazał przekazać" - Usłyszał po drugiej stronie. Na usta bruneta wpełz uśmiech. "Już jestem w sali" - Odpowiedział mu udając powagę. "Kto mówi? Kim jesteś? Gdzie Clarke?..." - Te i kilkanaście pytań wdarło mu się do ucha, innych już nie usłyszał, gdyż postanowił się rozłączyć. Reakcja jej przyjaciela świadczyła o tym, że Griffin chyba nie miała zbytniego kontaktu z innymi mężczyznami.

- Trudno się dziwić - powiedział do siebie, gdy na salę weszło kilka innych osób. Grupka trzech dziewczyn i jego przyjaciel z drużyny, Atom.

- Nie spodziewałem się, że będziesz tu tak wcześnie - zaczął czarnowłosy i przysiadł się do Bellamy'ego.

- Ja to jeszcze ja, ale co ty tutaj robisz? - Chłopak zmarszczył brwi.

- To nic co musisz wiedzieć - określił się szybko, uciekając wzrokiem od Octavii, która właśnie weszła do sali.

Posłała swojemu bratu uśmiech i dołączyła do dziewczyn cztery rzędy wyżej.

- Mimo, że główna rola jest obsadzona, one ciągle się schodzą - Atom zmienił temat.

- Nie mają wielkiego wyboru, Jaha powiedział, że jeśli ktoś już się wpisze na listę, owszem, może się z niej wypisać, ale z obniżonym zachowaniem.

- Większość z nich to młode roczniki. Dbają o przyszłość - zaśmiał się chłopak - ty jesteś tu z tego samego powodu.

- Ja jestem tu, by w ogóle mieć jakąś przyszłość - skomentował ponuro i skierował wzrok na drzwi. Stanęła w nich akurat Griffin, z niezadowolonym grymasem. W rękach miała również stos kartek, a tuż za sobą uśmiechniętego Jahę.

- Wiedziałem, że to był jego pomysł, ale żeby zaraz miał nadzorować całe przedstawienie - zdziwił się Atom.

Bellamy uśmiechnął się zaczepnie do dziewczyny, jednak ona wolała narazie udawać, że go nie widzi.

- Jest i twoja ukochana - parsknął śmiechem czarnowłosy.

Blake tylko wywrócił oczami. Było mu już wszystko jedno. Jeśli tylko to przedstawienie dzieli go od ukończenia tej szkoły, to będzie najlepszym Romeo na świecie.

- Nie wiem jeszcze co potraficie - zaczął Jaha poważnym tonem - nie znam waszej wrażliwości, waszych preferencji. Zanim zaczniemy próby, chciałbym abyście się określili. Jednak nie możecie tego zrobić bez znajomości tej sztuki, a doskonale wiem, że macie braki - w owym momencie posłał Clarke mordercze spojrzenie - jutro sprawdzę waszą znajomość lektury. Dlatego weźcie po kopii tekstu. Jutro także zaproponujecie swoje wymarzone role. Jeśli wszystko pójdzie sprawnie, próby zaczniemy w następnym tygodniu.

- Julia to była moja wymarzona rola - powiedziała pewna brunetka z szóstego rzędu - mogę zrezygnować?

- Jeśli chcesz ukończyć tą szkołę to nie możesz zrezygnować - Jaha posłał jej teatralny uśmiech.

- Ale to cholerny szantaż!

- Nie interesują mnie wasze marne problemy - westchnął - wszyscy będziemy się dobrze bawić! - Powiedział szczęśliwym głosem po czym zeskoczył ze schodów - do jutra, i lepiej to przeczytajcie.

Dyrektor wyszedł, a na sali zapanowało ogromne oburzenie. Większość wyszła praktycznie od razu, zabierając przy tym tekst, który trzymała Clarke tuż przy wyjściu. Ostatni był Bellamy.

- Jest jakiś konkretny powód dla którego tutaj jesteś? - Burknęła blondynka.

- Jestem gwiazdą przedstawienia - uśmiechnął się sarkastycznie - i chcę odzyskać telefon.

- Dzisiaj po szkole go dostaniesz - zapewniła układając kartki. Starała się unikać jego wzroku.

- Znowu uciekniesz? - Zapytał retorycznie - może podwieźć, żeby księżniczka zrobiła w końcu to co wypada? - Prychnął.

- Daj już mi spokój. Dlaczego się mnie tak uczepiłeś? - Spojrzała na niego z pewnością siebie. Aż sama nie wierzyła, że jej się udało.

- O ile pamiętam - zbliżył się do niej, jak gdyby chciał, żeby usłyszała go wyraźniej - to ty pierwsza nazwałaś mnie dupkiem bez powodu.

Clarke poczuła narastające napięcie. Postanowiła się cofnąć, żeby zmniejszyć dzielącą ich odległość, jednak zapomniała, że za plecami ma ścianę. Postanowiła nie dać po sobie poznać zakłopotania.

- Może miałam powód - warknęła.

- Powód? - Zbliżył się jeszcze bardziej, jakby dla niego to nie był żaden problem - A niby jaki? Nigdy nie zamieniliśmy ze sobą nawet słowa.

- Wolałabym żeby tak pozostało - odpowiedziała chłodno i odepchnęła go wychodząc z sali najszybciej jak się dało.

Bellamy był delikatnie zdezorientowany. Nigdy żadna dziewczyna go nie odepchnęła. Która by śmiała?

............

Podeszła do jego auta i zapukała w szybę. Bellamy otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz z miną zwycięscy. Clarke zagryzała policzki od środka ze złości. Mogłaby nawet pomyśleć, że jej koszmar niedługo się skończy. Niestety dopiero się zacznie. Wraz z próbami. Chciała to odwlekać najdłużej jak mogła.

- Masz - podała mu pudełko z telefonem, gdy jego triumfująca mina zelżala.

- Grzeczna dziewczynka - powiedzial beznamiętnie. W jednej chwili złapał za jej nadgarstek zamiast za pudełko i pociągnął bliżej siebie, zaczął szeptać jej do ucha.

- Nie było między nami kolorowo, to się nie zmieni - brzmiał agresywnie i pewnie - po prostu zrezygnuj z tej roli i będzie wszystko w porządku.

Po wypowiedzeniu słów puścił ją natychmiast i wyrwał jej pudełko z rąk.

Clarke była w szoku. Nie potrafiła nawet zamknąć buzi ze zdziwienia. Udało jej się dopiero w momencie, w którym chłopak oddał jej przywłaszczony telefon.

- Posłuchaj rady - dopowiedział lodowato i odjechał zostawiając ją samą z bijącymi się myślami w jej głowie.

Może miał rację. Przecież ona nie mogła być jego Julią.

.............

Raven przechadzała się korytarzami szkoły. Dyrektor postarał się, aby przedstawienie było głównym tematem szkolnym, dlatego oblepił plakatami praktycznie każdą ścianę.

- Bellamy i Clarke - zaśmiała się gdy zatrzymała się pod jednym z nich - kupiłabym bilety na tą komedię.

- Och, widzę, że Panienka Reyes zainteresowana rolą? - Raven usłyszała za sobą uprzejmy głos Jahy.

"Czyżby dyrektor był wszędzieCholera" pomyślała.

- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł - odpowiedziała posyłając mu sztuczny uśmiech. Już miała uciekać, gdy...

- Dlaczego? Wielu ludzi, których nigdy bym się nie spodziewał zapisało się. Choćby Blake, Collins i--

- Collins?! - przerwała mu i odchrząknęła natychmiast - znaczy, Finn Collins?

- Tak, znasz go? - Jaha uniósł jedną brew.

- Wie Pan, brakuje mi rozrywki w życiu, a to przedstawienie brzmi jak dobra zabawa! - Krzyknęła teatralnie - Proszę mnie tam wpisać!

Jaha uśmiechnął się triumfalnie "kocham sukcesy" pomyślał.

________

Dziękuję za wszystkie komentarze, a także liczę na więcej, bo nie jestem pewna, czy wszystko jest tak jak powinno. 😎




Romeo and Juliet | BellarkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz