- 10 -

623 87 17
                                    


Bellamy przyglądał się blondynce z zaciętością. Przejęła się aż tak bardzo głupim żartem Finna? Każda inna dziewczyna po prostu wyjaśniłaby sprawę. A ona wyglądała jakby była zawstydzona i zdenerwowana jednocześnie. Nigdy nie spodziewał się, że ktoś doprowadzi księżniczkę kujonów do takiego stanu... No dobra, może i się spodziewał, ale z jakiegoś dziwnego powodu to on chciał być pierwszy.

Policzki Clarke były czerwone. Wyglądała uroczo i niesamowicie dziewczęco. I jeszcze jej usta. Wydęte, jakby szykowała się do słownego kontrataku. Jednak ciągle milczała. 

 - Clarke, daj sobie spokój - Finn z udawaną pasją przyglądał się drewnianym panelom, które służyły za podłogę. 

 - Ona ma sobie dać spokój? - Bellamy postanowił się odezwać, gdyż Clarke zamyśliła się na zbyt długo, ażeby uszło to uwadze komukolwiek. 

 - Bo ona wygląda jak... - Finn westchnął, jednak Bell nie pozwolił mu dokończyć.

 - Wkręcasz jakiejś nawalonej lasce, że miałeś już każdą, nawet Clarke? - Zadał mu retoryczne pytanie, podkreślając przedostatnie słowo.

Chłopak parsknął śmiechem. Raven postanowiła po prostu odejść ze wściekłości. Choć wyszło jej to nieco chwiejnie przez alkohol w jej organizmie. 

- A ta laska jeszcze w to uwierzyła! - Blake krzyknął za nią.

Brunetka będąc na schodach wystawiła środkowy palec.

 - Pierdol się, Finn! - Warknęła na odchodne.

Clarke westchnęła próbując się uspokoić. Już miała coś powiedzieć, jednak Finn wszedł jej w słowo.

 - Dziewczyny lubią czuć się lepsze od innych. To taki chwyt, rozumiesz? - Chłopak puścił oczko w kierunku Clarke. 

 - Jesteś kretynem Finn. Dodatkowo pijanym. Ale zrozumiesz to dopiero jutro - Bellamy westchnął ciężko. Natychmiastowo złapał blondynkę za rękę i wyprowadził ją z piętra. Dziewczyna była zbyt oszołomiona, żeby protestować. Jego ręka była silna i ciepła. Mimo, że nie darzyła go zbytnim zaufaniem, to była mu naprawdę wdzięczna i z jakiegoś dziwnego powodu nie chciała, żeby ją w tym momencie opuścił.

...

Dotarli do ogrodu, gdzie było znacznie ciszej. Gdy znaleźli się na odosobnionej ławce puścił jej rękę i nakazał wzrokiem, żeby usiadła. Zrobiła tak jak chciał. 

 - Nie możesz tak robić - odezwał się w końcu wzdychając ciężko. Emocje w połączeniu z alkoholem, który spożył nie sprzyjały jego dykcji. 

 - Że niby jak? - Nieco się oburzyła. Choć jej gardło ciągle było ściśnięte.

 - Nie możesz tylko stać i patrzeć kiedy ktoś cię obraża! - Krzyknął, ale w jego głosie było słychać troskę.

 - A co niby miałam zrobić... Nagle odebrało mi mowę. 

 - Ja bym mu dał w ryj - ścisnął mimowolnie dłonie w pięści, po czym odchrząknął - oczywiście gdybym był na twoim miejscu - szybko się poprawił.

Dziewczyna fakt faktem stawała się dla niego coraz bliższa jednak wciąż nie był pewien, kim dla niego tak naprawdę była. Czuł bałagan w głowie. Mimo wszystko naprawdę przez chwilę przeszło mu przez myśl, ażeby Finna ukarać. Z drugiej strony był on jego kumplem, głupim, ale wciąż kumplem.

 - Ach, no tak, bo pan Blake ma swoje sposoby na rozwiązywanie konfliktów - blondynka na nowo się zagotowała.

 - Już nie wdaję się w bójki. Zależy mi na skończeniu tej szkoły - westchnął od niechcenia - został tylko Atom.

Bellamy usiadł na ławce blisko dziewczyny. Wydawało jej się, że nawet za blisko. Ich uda stykały się, podobnie jak ramiona. Czuła jak jego ciało unosi się od ciężkiego oddechu.

 - Nie wiem co zrobić z tą sytuacją - mruknął poprawiając włosy, które zaczynały wchodzić mu do oczu. Do nozdrzy Clarke dotarł zapach jego szamponu. To sprawiło, że dziewczyna zarumieniła się delikatnie. Na szczęście szybko się otrząsnęła.  

 - Jak to co? Jeśli już coś musisz robić, to idź na policję - odpowiedziała, jakby to była najprostsza rzecz na świecie.

Dla niego nie była tą najprostszą, za to tą najśmieszniejszą. Kąciki jego ust uniosły się wysoko, a usta odsłoniły zęby w uśmiechu. Według Clarke wyglądał uroczo, gdy uśmiechał się szczerze. Już wcześniej widziała jego wyszczerzone zęby, ale tym razem zrobił to w inny sposób. Był nonszalancki, rozluźniony. Był z nią. Tylko z nią. 

 - To nie jest najlepszy pomysł - odpowiedział po chwili. 

 - To najlepsza opcja, Bellamy - potrząsnęła nim nieco, ażeby go uświadomić, że może ukarać Atoma w sposób legalny. 

  - To Octavia powinna go zgłosić na policję, nie ja - złapał ją za rękę, przez co przestała poruszać jego ciałem w nachalny sposób. To było nieco irytujące dla niego.

 - Masz rację. Ty nie powinieneś się wtrącać. Tym bardziej, że dyrektor może cię za to wyrzucić - westchnęła i spojrzała mu w oczy. Z każdą chwilą coraz mniej chciała, żeby Bellamy zniknął ze szkoły. 

 - Teraz mnie nie wyrzuci. Gram główną rolę w przedstawieniu - wyszczerzył się teatralnie. Chciał jak najszybciej zmienić temat. Nie szczególnie chciał się dzielić z Griffin wiadomością o tym, że całkiem niedawno pobił Atoma.

Clarke parsknęła śmiechem.

 - Wiem, Romeo. Znasz już swoją rolę na pamięć? - Oczekiwała odpowiedzi przeczącej. W końcu Bellamy nie wyglądał na pilnego ucznia.

 - A ty, moja Julio? - Starał się mówić zakochanym głosem, jednak wychodziło mu to komicznie. Blondynka na jego starania odpowiadała tylko śmiechem. Ilekroć chciała być poważna, to nie potrafiła, gdyż Bellamy zdawał się być koszmarnym aktorem.

Blake uniemożliwił jej dalszy śmiech. Złapał ją za policzek i przyciągnął do siebie. Clarke rozchyliła usta w zdziwieniu, zaś Bellamy zamknął je delikatnym pocałunkiem. Złączył ich usta na krótką chwilę, która wystarczyła, żeby policzki dziewczyny rozgrzały się ostatni raz tego wieczoru. 

 - Ja znam swoją rolę, ale sądząc po twojej minie to ty powinnaś nauczyć się swojej - zaśmiał się łagodnie i ją zostawił. 

Zostawił ją. Samą.

 Była w tak głębokim szoku, że sądziła, że już jej tak zostanie na zawsze. 

 - Jak on, kurwa, śmiał? - Spytała samą siebie, gdy Blake zdawał się być już daleko. 

Romeo and Juliet | BellarkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz