Clarke aż wzdrygnęła się na jego słowa. Co jak co, jej plan nie obejmował przebywania z Bellamym sam na sam. A tym bardziej odkrycie prawdy dotyczącej jej dziwnej wymówki. To akurat dziwne, bo zawsze wydawało jej się, że była w tym dobra.
Spojrzała na niego kątem oka. Nie wyglądał na złego. Jego oczy wpatrywały się w nią od kilku sekund z wyraźną fascynacją, a kącik jego ust delikatnie podnosił się z każdym jej niemiarowym oddechem.
- O czym ty gadasz, Blake? - Przybrała poważną minę i postanowiła wpatrywać się przed siebie z niecodzienną zawziętością.
- Cokolwiek zechcesz, księżniczko - uśmiechnął się w sposób, który zwaliłby dziewczynę z nóg. Całe szczęście obecnie siedziała bezpiecznie w fotelu.
Chłopak ruszył. Im bliżej znajdował się ich cel, tym bardziej głowa Clarke puchła od natłoku pomysłów jak wykręcić się z tej dziwnej sytuacji.
- To chyba tutaj, ale ktoś zaparkował przed domem - Bellamy odezwał się wyraźnie zdziwiony. Z tego co kojarzył Clarke mieszkała sama z matką. Więc Abby powinna być w domu.
- O boże, to Marcus... - jęknęła do siebie najciszej jak mogła.
- Co? - Bellamy zmarszczył brwi.
Zatrzymali się tuż obok jakiegoś auta. Clarke jednak nie było śpieszno aby wysiadać.
- Pomyliłem domy? - Blake wyszczerzył się głupkowato - No co jest, wysiadaj, poczekam na ciebie.
- E tam, nie trzeba, przyjaciel mamy mnie do niej zawiezie - odpowiedziała natychmiast.
- Skoro tego chcesz, Clarke - chłopak wysiadł z auta, okrążył je i otworzył dziewczynie drzwi.
- Co ty odwalasz Blake?! - Warknęła pośpiesznie wysiadając.
- No co? Tak chyba powinno się traktować księżniczki - posłał jej oczko, na co dziewczyna tylko prychnęła.
Uwagę licealistów skupiło trzaśnięcie drzwiami. Kane akurat wychodził z domu Griffinów z szerokim uśmiechem.
- Oh, Clarke, tak wcześnie? Twoja mama na ciebie czeka z obiadem - zaczął promiennie. Jego mina niestety zrzedła, gdy tylko ujrzał za dziewczyną Bellamy'ego. Blake również wyglądał, jakby cały dobry humor go opuścił.
- Nie każ mamie czekać, Clarke - Bell delikatnie popchnął dziewczynę.
Przez pierwszą chwilę pomyślała, że mu przyłoży. Jednak szybko zrozumiała, że cała sytuacja jest co najmniej żenująca i postanowiła się ewakuować. W końcu jej kłamstwo wyszło teraz na jaw stu procentach. Jej twarz zaczerwieniła się zbyt mocno, aby przebywać wśród ludzi.
W całym tym amoku zatrzasnęła za sobą drzwi, co zwróciło uwagę matki.
- Czy wszyscy w tym domu muszą tak źle traktować te drzwi?! - Abby warknęła do blondynki z kuchni.
Clarke postanowiła jeszcze wyjrzeć przez okienko co przed ich domem tak naprawdę się dzieje. Ku jej zdziwieniu Bellamy i Kane rozmawiali. I nie wyglądało to jak przyjemna konwersacja.
Licealista odepchnął mężczyznę od siebie. Clarke mogła nawet z takiej odległości zauważyć jak mocno pracują jego szczęki. Kane groził Bellamy'emu palcem i śmiał się szyderczo. Dziewczyna nigdy nie widziała takiej gamy emocji na jego twarzy. To wprowadziło ją w szok.
- Kochanie, coś się stało? - Z obserwacji wyrwała ją Abigail.
- Nic takiego...
...
- Bellamy? - Usłyszał głos swojej siostry, gdy tylko przekroczył próg.
- Tak, wróciłem wcześniej... a ty nie powinnaś być na próbie? - Chłopak ściągnął z siebie skórzaną kurtkę i nerwowo zawiesił ją wieszaku. Zmierzwił włosy ręką i spojrzał na siebie w lustrze. W jego oczach wciąż tańczyły ogniki złości... i żalu.
- Jaha był dzisiaj jakiś nie w sosie i szybko skończyliśmy - odpowiedziała mu nadzwyczaj miłym głosem.
- Czemu jesteś taka potulna? - Spytał wchodząc do kuchni - Już ci przeszło po tej imprezie?
- Nie! Dalej z chęcią rozprostowałabym nogi w tańcu, ale znalazłam coś, co mi pomogło - puściła mu oko.
- O! - Warknął.
- Nie chodzi mi o narkotyki!
- Oh, więc jakieś nowe hobby? - Usiadł przy stole. Dziewczyna zrobiła to samo popijając herbatę.
- Jest uspokajająca. W życiu bym się nie spodziewała, że jest aż tyle jej rodzajów...
- Dobra, daj spokój, herbaty mnie nie interesują - westchnął.
- Mnie też nie interesowały! Dopóki się nie zainteresowałam - Octavia wywróciła oczami będąc przekonaną, że zdanie które przed chwilą wypowiedziała miało sens.
- Tak? Nasz trener też o tym opowiada z wielkim zawzięciem. Może powinniście wymienić doświadczenia - jęknął, jakby ktoś przeprowadzał na nim największe tortury.
- Jaki trener?
- Ach, więc tak się interesujesz życiem starszego brata? - Chłopak wybuchł śmiechem.
- Wiem o tobie wiele rzeczy. Choć ty o niczym mi nie mówisz - dziewczyna spojrzała na niego z naburmuszoną miną.
- To skąd niby je wiesz? - Spytał z ciekawością podbierając jej kubek z herbatą. Napełnił płynem usta i o dziwo mu zasmakowało. Może on też potrzebował się uspokoić.
- Większość moich rówieśniczek na ciebie leci i wymienia potajemne informacje. Niby jesteś najgorętszy w szkole! - Zaśmiała się głośno.
Bellamy aż się opluł.
- Chyba nie powinnaś ich słuchać, O. Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie.
- Och, miałeś bogate życie erotyczne! I nagle koniec, przestałeś. Coś się stało braciszku? Jesteś chory? - Łapczywie odebrała mu kubek z rąk. - Zakochałeś się?
Bellamy zamyślił się nieco. Dziewczyna miała rację. Zaprzestał imprezowania, aby wyrywać panienki na jedną noc. Po prostu tego nie potrzebował, przestał o tym myśleć. Ale dlaczego? Nawet on sam nie wiedział.
- Stałem się porządnym człowiekiem - wypiął się dumnie.
- Mhm - zamruczała.
- Może i masz rację, że się zakochałem! - Westchnął teatralnie.
- W kim?! - Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. Czyżby te wszystkie plotki na temat tego, że jej brata i Clarke coś łączy były prawdziwe? Wiedziała, że "Romeo i Julia" ich jakoś do siebie zbliży! Kogo by ta sztuka nie zbliżyła?
- W biologi, O! Ostatnio tylko z tą jedyną ukochaną spędzam noce - parsknął śmiechem i wstał od stołu - Tylko nie przesadzaj z tymi herbatami. Zostaw coś dla mnie.
___________
Wiem, że znowu niezbyt dużo słów, ale moja wena jest intensywna i krótka - zazwyczaj.

CZYTASZ
Romeo and Juliet | Bellarke
FanfictionOboje zostali zmuszeni do grania kochanków w szkolnej sztuce, jednak poza sceną łączy ich jedynie wzajemna nienawiść. Bellamy Blake jako czołowy sportowiec oraz Clarke Griffin, jedna z najlepszych uczennic w szkole. Czy takie przedstawienie może się...