Prolog

3.8K 117 9
                                    

- Max! - krzyknęłam zła i smutna.

Stałam w naszej sypialni w garderobie. Przed oczami miałam półki ze spodniami i bluzkami. Chłopak niemal natychmiast pojawił się obok mnie. Stanął za mną i przytulił się do moich pleców.

- Co się stało?

- W nic się nie mieszczę - szepnęłam ze łzami w oczach.

- To nie jedz tyle - pocałował mnie we włosy.

- Bardzo śmieszne - mruknęłam zirytowana. - Wiem, że ostatnio przytyłam, ale to nie powód żeby mi to wytykać.

Wydostałam się z jego uścisku. Wzięłam z półki pierwsze lepsze leginsy i koszulkę Max'a. Ominęłam chłopaka bez słowa. Skierowałam się w stronę łazienki.

Kiedy byłam sama stanęłam przed lustrem. Od paru dni źle sypiam. Wyglądam jak strach na wróble. Wory pod oczami, spierzchnięte usta i blada cera.

Nie mam pojęcia co widzi we mnie Max. Ja na jego miejscu uciekałabym jak najdalej. Ale wszystkiego nie można mieć, prawda?

Rozebrałam się z piżamy. Założyłam czystą bieliznę. Byłam w trakcie wciągania na siebie leginsów, kiedy do łazienki wszedł Max. Staną za mną i znów przytulił się do moich pleców.

- Nie denerwuj się - szepnął tuż przy moim uchu po czym pocałował mnie w policzek.

- Łatwo powiedzieć - burknęłam niezadowolona.

Ręce chłopaka wylądowały na moim brzuchu i zaczął robić małe okręgi na nim.

Szczerze mówiąc miałam już tego dość. Oparłam głowę o ramię chłopaka.

- O czym myślisz?

- Że mam już tego dosyć.

- Został już tylko miesiąc.

- Wiem, ale to nic nie zmienia.

- A co jeśli ci powiem, że już niedługo zostaniemy najszczęśliwszymi rodzicami bliźniaków na świecie?

- Też nic nie zmieni, bo oni nadal są we mnie. Mam już tego dość - jęknęłam. - Nie śpię po nocach, przytyłam i ledwo mogę się ruszać.

Z moich oczy popłynęły łzy bezsilności. Chłopak pokręcił rozbawiony głową. Obrócił mnie przodem do siebie. Wziął moją twarz w swoje ręce zmuszając mnie tym samym żebym spojrzała na niego. Starł łzy z policzków. 

- Posłuchaj, nie masz powodu do płaczu. Jesteś w ciąży w dodatku z bliźniakami. Masz prawo do humorów, ale bez przesady. Niedługo masz termin i pozbędziesz się tego ciężaru. Pamiętasz jak urodził się Dylan? Jaka byłaś szczęśliwa kiedy pierwszy raz wzięłaś go na ręce?

- Pamiętam - uśmiechnęłam się. 

Przywołałam obraz gdy pielęgniarka kładła mi płaczącego malca na piersi. Kiedy się uspokoił się czując bicie mojego serca. To były moje najszczęśliwsze chwile w życiu, a teraz miałam się tak poczuć po raz drugi w dodatku odczuć to dwa razy bardziej. 

- No widzisz. Od razu lepiej, prawda?

- Masz rację. 

- Skoro to mamy wyjaśnione, to ubieraj się i zabieram cię na spacer. Musisz chociaż na chwilę wyjść z domu. 

- Nie chce mi się - jęknęłam. 

- Nie ma nie chcę, idziemy. Jak sama nie wyjdziesz, to wyniosę cię siłą. 

- Okej.

Skończyłam się ubierać. Umyłam jeszcze zęby i uczesałam się. Powoli wyszłam z łazienki podtrzymując sobie plecy. Kiedy doszłam do schodów prowadzących na parter, myślałam, że się zabiję. 

Gang - dziedzidztwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz