Rozdział 22

1.3K 58 4
                                    



Na wstępie mam pytanie o powyższą grafikę. Chcielibyście widzieć takową przy każdym rozdziale? Co ewentualnie byście zmienili?



Nie wiem co o tym myśleć. To wszystko kupy się nie trzymało. Jesteśmy tu od trzech dni. Od tego samego czasu Clar jest chora i miał być tu lekarz. Dopiero chwilę po przyjeździe Nicole pojawił się jakiś facet z termometrem w rękach.

Oddałem urządzenie w ręce. Wyszedłem z łazienki i kucnąłem przy żonie. Była cała rozpalona. Mimo długiego snu pod oczami miała ciemne wory. Do tego te wypieki. Nie wyglądała dobrze.

- Jeremy, mógłbyś ją zbadać?

Mężczyzna szybko przeprowadził badanie.

- To nic takiego - mruknął odsuwając się od niej. - To tylko grypa. Jak się obudzi, to daj jej coś ciepłego do picia i zbijaj gorączkę.

Odetchnąłem z ulgą.

- A dzieci muszą przejść na mleko w proszku, żeby nie złapały nic.

Pokiwałem głową.

- Zaprowadź mnie do Ben'a. Muszę zajrzeć do Nicole.

JEREMY

Kiedy już znalazłem Ben'a, skierowaliśmy się do pokoju Nicole.

- Widziałeś coś niepokojącego? - spytałem.

- Wczoraj nie zeszła nawet na chwilę. A jak do niej poszedłem, to zamknęła mi drzwi przed nosem - wzruszył ramionami.

Dotarliśmy do najbardziej oddalonego pokoju. Zapukałem, żeby nie pchać się na chama. Nie dostałem odpowiedzi, więc ponowiłem czynność. Dopiero po paru chwilach usłyszeliśmy szczęknięcie zamka w drewnianej powłoce, która uchyliła się.

Wchodząc dalej, nie mogłem znaleźć dziewczyny. Z łazienki wydobywała się ledwo widzialna smuga światła. Podeszliśmy tam. Nicole stała do nas tyłem i nachylała się nad umywalką.

Dopiero jak się podniosła, zobaczyłem, że leci jej krew z nosa. Szybko podszedłem do niej. Wziąłem pierwszy lepszy ręcznik i przyłożyłem jej do twarzy.

- Długo już się męczysz? - spytałem.

- Hmm, zastanówmy się, jakoś nie przyszło mi na myśl patrzeć na zegarek - sarknęła.

Pokiwałem głową nie chcąc jej bardziej denerwować. Kątem oka zerknąłem na umywalkę. Krwi było dość sporo. Niepokoiło mnie tępo i ilość wypływającej posoki. Mimo przytknięcia ręcznika, nic się nie poprawiało.

Poprowadziłem dziewczynę do toalety. Nie chciałem żeby coś jej się stało. Robiła się coraz bardziej wiotka.

- Często ci się to zdarza? - spytałem.

- Czasami.

- Kiedy ostatnio?

- Jak byłam... - zacięła się na chwilę. - W niewoli. Zostałam pobita przez jednego z nich. Podobno ledwo przeżyłam. Dostałam krwotoku i nie mogli poradzić sobie z nim.

Lekarski umysł powoli zaczął łączyć elementy układanki. Możliwe, że miała problem z krzepliwością krwi.

- Chorujesz na coś?

- Nie wiem - mruknęła. - Chyba nie.

Czułem, że opiera się na mnie co raz bardziej. Traciła siły. Odsunąłem na chwilę ręcznik od jej twarzy. Jako, że był biały, doskonale było widać ogromną plamę. Po ustach Nicole spłynęła kolejna strużka krwi.

Gang - dziedzidztwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz