Rozdział 4

2.3K 101 4
                                    

- Tak. Ten tutaj idiota, to mój starszy braciszek.   

Dziewczyna stała jak wmurowana. Przez chwilę wyglądała jakby miała zemdleć, ale kolory szybko wróciły na jej twarz. 

Do pomieszczenia wszedł Max. 

- A co tu takie zbiorowisko? - spytał podchodząc do mnie.

- Nóż mi wypadł z ręki - wytłumaczyła cicho dziewczyna. 

Podniosła wcześniej wymieniony przyrząd kuchenny i wrzuciła go do zlewu. Nick podszedł do niej. Pocałował ją czule. 

- No, no Nick, nie wiedziałam, że znalazłeś sobie dziewczynę - mruknęłam. - Nareszcie. Może uda ci się go ogarnąć - skierowałam te słowa do dziewczyny. - Jestem Clarissa.

Wyciągnęłam rękę do kobiety przede mną.

- Nicole - niepewnie uścisnęła moją dłoń. 

- Jak się czujesz? - przez tłum przecisnął się Jeremy i Ben, który zapytali w tym samym czasie.

Wywołali tym mój śmiech. 

- Lepiej, dziękuję, że pytacie. 

- Co się tak w ogóle stało? - dopytywał Jeremy. 

- Cholestaza ciążowa. 

- Dlaczego nie leżysz w szpitalu?! - zdenerwował się lekarz.

- Nie wiem. Po prostu mnie wypuścili. Muszę na siebie uważać i nie denerwować. Zresztą, rozwiązanie już niedługo.

W czasie mojej odpowiedzi, Max pomógł mi wdrapać się na stołek kuchenny. Kiedy skończyliśmy gadać na temat nieodpowiedzialności lekarza oraz mojego samopoczucia, zostałam przedstawiona chłopakom i mężczyznom, którzy nie wiedzieli co się dzieje. 

Poznałam Jason'a, jego brata bliźniaka Mason'a, Joe'a, Joshue, Richarda i kilku innych, ale nie dałam rady spamiętać więcej imion. Kiedy przestałam być sensacją, większość rozeszła się do swoich zadań, a reszta nie mając nic do roboty poszła do salonu oglądać mecz. W kuchni zostałam sama z Nicole.

- Przepraszam - powiedziała cicho.

- Nie masz za co - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie. - Też bym się tak zachowała, gdyby chodziło o Max'a.

Uśmiechnęła się. Podeszła do blatu, wzięła czysty nóż i zabrała się za krojenie warzyw.

- Co robisz?

Zsunęłam się ze stołka i podeszłam do niej. 

- W tej chwili, sałatę z papryką, pomidorami, ogórkami polaną sosem śmietanowym. Jak skończę, to zabiorę się za kotlety mielone i ziemniaki. 

- Gdzie jest mięso?

- W lodówce, ale nie musisz mi pomagać...

- Ale chcę. Wreszcie Max się zajął czymś innym niż mną i dziećmi. Nie słyszę nad uchem jego przejętego głosu. 

Zaśmiałyśmy się.

- Bliźniacza? - spytała.

- Co?

- Ciąża.

- Aaa, tak. 

- Pewnie ci ciężko...

- Trochę, ale za 3 tygodnie wreszcie się zobaczymy - odruchowo pogłaskałam się po brzuchu, co spotkało się z serią kopnięć. 

Zabrałyśmy się za posiłek dla całego domu. Nie było go mało, ze względu, że chłopaki jedzą po dwie dokładki... Dzięki naszej współpracy poszło nam 2 razy szybciej niż gdybyśmy miały to robić same. Max z Nick'iem i Ben'em pomogli nakryć do stołu i zanieśli półmiski z jedzeniem oraz dzbanki z piciem. 

Gang - dziedzidztwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz