Rozdział 19

1.3K 62 0
                                    

Poczułem jakbym z powrotem wpadł do swojego ciała. Dopiero po chwili zorientowałem się, że Nicole śpi przytulona do mnie. Pogłaskałem ją po głowie, na co wzdrygnęła się, ale chyba wie, że jest bezpieczna. Przytuliłem ją mocniej i poszedłem w jej ślady...

Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Delikatnie ułożyłem Nicki na poduszce i odebrałem nie patrząc kto dzwoni.

- Czego - warknąłem cicho.

Zamknąłem za sobą drzwi. Oparłem się o ścianę. W słuchawce słyszałem tylko ciszę.

- Halo?

Odjąłem telefon od ucha i sprawdziłem czy połączenie nie zostało przerwane. A jednak, nie. Przyłożyłem słuchawkę na nowo. Kiedy się przysłuchiwałem, dało się usłyszeć lekki oddech.

- Słyszę twój oddech. Jeśli ci życie miłe, to radzę ci powiedzieć.

Cisza. Zdenerwowany zszedłem na parter i wszedłem do informatyków. Zdziwieni patrzyli na mnie. Wziąłem do reki długopis i kartkę. Napisałem na niej: "Namierzcie ten numer!"

Kiwnęli głowami. Zaczęli coś szybko pisać na klawiaturach. Niewiele brakowało, żeby go namierzyć, ale zdążył się rozłączyć.

- Kurwa! - krzyknąłem. - Macie namierzyć ten numer.

Wyszedłem z pracowni. Przechodząc obok drzwi, za którymi znajdowało się pomieszczenie służbowe dla wartowników. Wystukałem specjalny kod. Był on krótki i nie przyciągający zbytniej uwagi.

Ruszyłem dalej do drzwi wejściowych. Przez kamerę w domofonie mogłem dostrzec kawałek czarnego samochodu. Stał tak, że ledwo mogłem go dostrzec. Wstukałem szyfr blokujący wszystkie zamki we wszystkich drzwiach i oknach w całym domu. Zasłoniłem okna w salonie. Przez nie był najlepszy widok na większość domu.

Po zakończonym obchodzie budynku i sprawdzeniu wszystkich zamknięć, poszedłem do mojego pokoju. Nicole spała tak jak ją zostawiłem. Poszedłem do łóżka. Odgarnąłem włosy z jej czoła. Dotknąłem zarumienionego policzka.

- Nicki, skarbie, musisz wstać. - powiedziałem.

Mruknęła coś niezrozumiałego w poduszkę, ale otworzyła oczy.

- Dlaczego mnie budzisz? - przeciągnęła się. - Tak dobrze mi się spało.

- Wiem, ale musisz być gotowa w razie czego. Ubieraj się.

Rzuciłem jej ubrania.

- Na co? - zdziwiona wzięła do rąk bluzkę.

- Ktoś jest pod naszym domem i nas obserwuje - powiedziałem.

Wyjąłem z garderoby torbę i wrzucałem do niej najpotrzebniejsze rzeczy dla dziewczyny.

- Nick, co ty wyprawiasz? - podbiegła do mnie.

- Pakuję cię. Musisz stąd uciekać. Któryś z chłopaków zawiezie cię do naszej kryjówki, gdzie jest Clar, Max, Ben i cała reszta.

- O nie, nigdzie nie jadę. Nie chcę być sama. Zwłaszcza jak wiem co się dzieje.

- Nie masz pojęcia kto to i czego chce. Nawet my tego nie chcemy.

- Wiem kto to i czego chce.

Zamarłem z bluzą w ręku. Odwróciłem głowę w jej stronę.

- To Nolan - spuściła głowę.

- Jaki Nolan?

- Pochodzi z Francji. To on mnie kupił, jak jeszcze byłam w niewoli.

- Nie rozumiem. Skoro Richard cię sprzedał, to jakim cudem cię znaleźliśmy u niego?

- Podobno Nolan mu podpadł. Byłam formą jego kary, a teraz pewnie mnie znalazł i chce zabrać. Jeśli ma obyć się bez rozlewu krwi, to pójdę z nim. Nie chcę być przyczyną kolejnej katastrofy - po tym wyznaniu rozpłakała się.

- Nicki, nie będziesz żadną przyczyną. Nic się nie stanie. Poradzimy sobie, a ty pojedziesz do reszty.

- Nie Nick. Nie mogę cię stracić. Nie chcę - wtuliła się mocniej we mnie.

- Jeśli z nim pójdziesz, tym bardziej mnie stracisz, a ja ciebie. Nie pozwolę na to, rozumiesz?! - krzyknąłem ściskając jej ramię. - Musisz być bezpieczna. Za dużo w życiu przecierpiałaś.

Przytuliłem ją mocno. Kiedy nie usłyszałem od niej więcej żadnego słowa, doszedłem do wniosku, że przyjęła to to wiadomości. Dokończyłem pakowanie jej.

Zniosłem torbę na parter i poszedłem do sali konferencyjnej, gdzie zebrali się wszyscy. W tłumie dostrzegłem Joshue.

- Joshua, podejdź - powiedziałem.

- Tak szefie?

- Wiesz gdzie jest nasza kryjówka, prawda?

- Tak, siedzi w niej moja siostra.

- Dobrze, zawieziesz tam Nicole. Razem z tobą pojedzie jeszcze 6 ludzi w 2 samochodach. W razie problemów osłonią cię. Masz za wszelką cenę dowieźć tam Nicole. Całą! Rozumiesz?

- Tak.

- Jeśli będą jakieś problemy, naciśnij przycisk po lewej stronie kierownicy. Wyśle nam sygnał i waszą lokalizację.

Pokiwał głową. Poszliśmy do pokoju, gdzie zostawiłem Nicole, żeby mogła w spokoju się ubrać i przygotować do wyjazdu. Zastałem ją w łazience stojącą przodem do lustra z podniesioną koszulką. Palcami delikatni gładziła lewą stronę brzucha. Miała zmarszczone brwi.

Podszedłem do niej. Oplotłem ją rękami w talii.

- Coś się dzieje? - spytałem.

- Nie... - powiedziała mało przekonująco. - Nie wiem.

Pokręciła głową. Podciągnęła koszulkę, tak jak wcześniej, ale tym razem mogłem zauważyć, że ma niemalże siny ślad w okolicach żeber.

- Matko, co ci się stało?

Odwróciłem ją do światła, tak, żeby lepiej to obejrzeć.

- Nie mam pojęcia. Jak się przebierałam, to to zobaczyłam. Wczoraj tego jeszcze nie miałam.

Spojrzała na mnie ze strachem w oczach. Opuściłem jej bluzkę. Podszedłem do szafki nad umywalką. Otworzyłem drzwiczki i wyjąłem maść na siniaki. Posmarowałem jej żebra.

- Trzymaj, przyda ci się - wcisnąłem jej pudełeczko w ręce. - Jak wszystko się uspokoi, zajrzy do ciebie któryś z lekarzy.

Pokiwała głową. Zeszliśmy na dół, gdzie wrzuciła do torby maść. Joshua wziął bagaż. Przed jej odjechaniem, przytuliłem ją mocno i pocałowałem w czoło.

- Nie martw się, wszystko będzie w porządku - powiedziała.

- Mam taką nadzieję, skarbie - mruknąłem.

Cmoknąłem ją w usta i zamknąłem drzwi pasażera. Usłyszałem warkot silnika i po chwili ich nie było.


Gang - dziedzidztwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz