Był wieczór. Okolice godziny siódmej, a ja biegłam przez las ze słuchawkami w uszach. Od incydentu w domu Stelli, minęły 3 dni, podczas których bardzo zbliżyłam się z blondynką, dlatego też ciężko było mi ją pożegnać na peronie. Był na nim nawet Theo. Nie zdziwiło mnie oczywiście, że był dla niej taki czuły. Przez ostatnie kilka dni spędzał z nią każdą, najmniejszą sekundę i nawet zainicjował ich związek na Facebooku. Jeśli chodzić o mnie, to ciężko było mi pogodzić się z utratą jego. Najgorszy jedynak był fakt, że Raeken stawał się dla mnie z każdym dniem coraz bardziej chamski. Rozumiałam, że nic do mnie nie czuł, ale ciężko było mi wybić go sobie z głowy. Zmotywowało mnie to, do dalszego pisania piosenki, której powstało już sporo. Przez te trzy dni, dużo pomógł mi Scott. Raz, gdy pokłócił się z Kirą, zabrałam go na piknik do lasu. Pomagałam mu obmyślić przeprosiny, ale po kilku minutach po prostu on położył się na kocu, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Po chwili oboje usnęliśmy i obudził nas deszcz... Wracając, do wycieczki po lesie, to biegłam w stronę naszej łąki. Mojej i tego nieszczęśnika, którego pokochałam. Gdy byłam już na miejscu, wróciły wspomnienia. Lubiłam wspominać tego idiotę, wbrew wszystkiemu. Usiadłam na pniu drzewa i wsłuchałam się w wiatr.
-Nie do wiary, że tu przyszłaś. Chyba naprawdę jesteś głupia, skoro chcę Ci się mnie wspominać.- zakpił Theo, który wyłonił się spomiędzy drzew po mojej prawej.
-Mogłabym powiedzieć to samo, ale nie wiem, dlaczego tu przyszedłeś. Możliwie, że też chcesz powspominać.- kompletnie zignorowałam komentarz Raekena i starałam się być pewna siebie.
-To skrót do mostku, na który idę. Mogłaś się domyślić, bo mam w ręce lilie, ale jesteś zbyt mało spostrzegawcza na takie szczegóły.- chłopak zajął miejsce obok mnie.
Jego zapach doprowadzał mnie do szału. Miałam ochotę się na niego rzucić i pocałować go, po czym spoliczkować za to, jakim jest dupkiem.
-Dlaczego milczysz? Czyżby moja obecność Ci przeszkadzała? Vice versa Mey.
-Dlaczego to robisz?- spojrzałam Theo w oczy, a on zrobił pytający wyraz twarzy, więc kontynuowałam.- Dlaczego jesteś dla mnie taki chamski i wredny? Od kilku dni nie robisz nic innego niż poniżanie mnie i wyśmiewanie.
-Taki jestem, takiego mnie widzą i jedynie podtrzymuję prawdziwego siebie.
-Nie powinno się oceniać książki po okładce, wiesz? Czy ja wyglądam na kogoś pełnego kompleksów, mało pewnego siebie, nieśmiałego i bojącego się najmniejszego kontaktu z chłopakiem?
-Więc myślisz, że kim jestem?
Oblizałam wargi i przemknęłam oczy.
-Wiem...- wydukałam i spojrzałam głęboko w oczy Raekena.-... Wiem, że jesteś tym chłopakiem, który podszedł do mnie pierwszego dnia. Wiem, że jesteś tym, który całował mnie tu, w tym miejscu. Tym, który zaprowadził mnie na mostek i zaufał mi, zdradzając jego największy sekret.- położyłam rękę na kark chłopaka- Tamten Theo, Był tym, którym chciałeś być i wiem, że dalej chcesz... Słuchaj, zależy mi na tobie. Zależy mi na naszej przyjaźni i może ty kłamałeś, mówiąc, że ci na mnie zależy, ale ja tego nie robię. Proszę, bądź znów moim przyjacielem.- przybliżyłam swoją twarz, do twarzy Raekena i czekałam na jego reakcje.
-Naprawdę jesteś głupia.- ciemno włosy zdjął z siebie moją rękę i odsunął się ode mnie.
-Mówienie mi, że taka jestem, nic ci nie da. W życiu słyszałam wiele wyzwisk w moim imieniu, więc nie ruszy mnie jedno słowo.- chwyciłam go za rękę, którą on od razu wyrwał.
-Nie zbliżaj się do mnie!- wybuchł, po czym wstał i zrobił kilka kroków przed siebie.- Tak będzie lepiej Mey.- dodał, po czym przyspieszył i zanim dostrzegłam, jego już nie było. Siedziałam jeszcze chwilę w ciszy i w bez ruchu. W mojej głowie był kompletny chaos. Próbowałam poukładać wszystko, ale nie szło mi to najlepiej. Po jakimś czasie zdecydowałam, że wrócę do domu, a co za tym szło, wstałam z pnia i skierowałam się w drogę powrotną.
Gdy byłam już na drodze, po przejściu kilku kroków, dostrzegłam w oddali postać. Wyglądała jak kobieta. Spoglądała w dół, z rozstawionymi rekami na bok. Zrobiłam jeszcze kilka kroków w stronę osoby, gdy po chwili dostrzegłam, jak zza niej wyłania się ogon. Czarny, długi, z białą końcówką. Wystraszyłam się i automatycznie odeszłam do tyłu. Zaczęłam biec w drugą stronę. Spojrzałam się za siebie i nie widziałam dziewczyny. Zwolniłam więc i gdy ponownie spojrzałam przed siebie, dostrzegłam Tracy, ale z dziwnymi łuskami na twarzy i żółtymi oczami.
![](https://img.wattpad.com/cover/98573588-288-k878765.jpg)
CZYTASZ
New Blood| Theo Raeken [ZAKOŃCZONE]
FanfictionMiłość zmienia, ale czy da się kochać kogoś, kto rani nas i jedynie zależy mu na sobie. Dwa przeciwne typy ludzi, których historia jest pełna zawikłań, sekretów i kłamstw, oraz Doktorów Strachu.