Theo:
Jechałem do Charlotte, czyli miasta w Karolinie Północnej. Do pokonania zostało mi jeszcze jakieś 95 mil, inaczej połowa drogi. Pokonanie całej trasy zajęło mi około dwóch godzin, a gdy przyjechałem już na miejsce, dostrzegłem ogromny, szary dom. Zadzwoniłem do dzwonka. Zanim się spostrzegłem, drzwi otworzyła mi młodsza siostra Stelli.
-Hej mała. Jest twoja siostra?- spytałem.
-Jest na górze. Chodź, zaprowadzę cię do jej pokoju.- blondyneczka chwyciła mnie swoją drobną rączką i zaciągnęła na schody.
Po minucie stałem już pod pokojem mojej przyjaciółki. Zapukałem o sosnowe drzwi dwa razy, by po chwili usłyszeć ciche: - Proszę.
Wszedłem do kolorowej i dużej sypialni.
-Hej Theo. Nie spodziewałam się Ciebie.- osoba siedząca na łóżku uśmiechała się szeroko w moją stronę.
-Też nie planowałem tego spotkania. Jest spontaniczne.- zająłem miejsce obok niebieskookiej i przytuliłem ją na powitanie.
-Cieszę się, że mnie odwiedziłeś, ale trochę w nie odpowiednim momencie. W nowej szkole jest okropnie. Uczę się praktycznie całymi dniami, by zaliczyć wszystko na pozytywną ocenę. Dużo obliczeń, wzorów, mało regułek.- dziewczyna opadła na plecy, przyglądając się sufitowi.
-Takie lekcje lubisz przecież najbardziej. Zawsze wolałaś coś rozumieć, niż wykuwać na pamięć teorię lub to z czego jest zbudowana komórka. Zawsze cię to nudziło.- również położyłem się obok Stelli.
-Teraz żałuje, że nie ma takich rzeczy u mnie. Uwierz mi na słowo. Tęsknie za Beacon Hills.
-Bo co z rozszerzonej chemii mogłaś w Beacon Hills wyciągnąć? Na pewno ona przyda nam się, do mieszania preparatów do czyszczenia, gdy będziemy myć podłogi w sklepach.- dziewczyna wtuliła się w moją klatkę piersiową, a ja odwzajemniłem uścisk.
Na chwilę zapanowała między nami cisza, zabijana naszymi oddechami.
-Wiesz, za czym najbardziej tęsknię?- odezwała się blondynka.
-Za czym?-" Za mną."
-Dobrze wiesz za kim.
-Domyślam się.
-Kocham cię w końcu tak? W dodatku jesteś moim chłopakiem i ciężko mi tu bez Ciebie.
-Po części przyjechałem tu z tego powodu... Bo widzisz...- zacząłem.
-Chodzi o Mey- oznajmiła Stella.
-Tak.
-Kochasz ją jednak?
W pokoju zapadła cisza. Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to proste pytanie. Nie wiedziałem, czy to, co czułem do Mey można było nazwać miłością. Chciałem przy niej być. Wspierać ją i pomagać. Całować każdego dnia i przytulać ją, gdy oglądalibyśmy głupie filmy. Dzielić z nią każdy uśmiech, jak i smutek. Jednak coś wciąż nie dawało mi spokoju. Moje serce nigdy nie wzdrygnęło się na żadne wypowiedziane przez nią moje imię.
-Czyli tak- oznajmiła dziewczyna, prostując się do pozycji siedzącej.
-Nie wiem... Wiesz, że nie umiem wyrażać emocji... Po za tym, ostatnio jest coś z nią nie tak.- również podniosłem się do góry i przeczesałem włosy ręką.
-Co masz na myśli?
-Nie patrzy już na mnie tak samo. Nie wyczuwam od niej żadnych emocji, a ponadto zaczęła się przyjaźnić z Ryanem i Scottem. Jest inna.
![](https://img.wattpad.com/cover/98573588-288-k878765.jpg)
CZYTASZ
New Blood| Theo Raeken [ZAKOŃCZONE]
FanfictionMiłość zmienia, ale czy da się kochać kogoś, kto rani nas i jedynie zależy mu na sobie. Dwa przeciwne typy ludzi, których historia jest pełna zawikłań, sekretów i kłamstw, oraz Doktorów Strachu.