Rozdział IX

2.3K 233 91
                                    


Hej, hej robaczki ❤❤ Przybywam z nowym rozdziałem, w którym w końcu wyjaśni się kto zabił Naszego kucharza 😁 

Chciałam również podziękować wszystkim za prawie 300 wyświetleń tego opowiadania i prawie 100 wyświetleń mojego pierwszego one shota o młodzieńczej miłości Sherla i Jawna 💕💕 Jesteście wielcy.

Nie przedłużam więcej 😁

Miłej lekturki ❤

***

Po nocy spędzonej w rezydencji brata, Sherlock razem z Gregiem pojechali do restauracji Brackmana. Gdy tylko weszli, wzrok bruneta od razu skierował się w stronę, gdzie wczoraj siedział John. Policjant zauważył to i położył rękę na ramieniu mężczyzny, by dodać mu trochę otuchy. Po chwili podszedł do nich niski, przysadzisty mężczyzna. Właściciel restauracji, Paul Brackman.

- Dzień dobry, moje nazwisko Gregory Lestrade, a to jest pan Sherlock Holmes, współpracuje ze mną. Czy możemy zadać panu parę pytań dotyczących śmierci pana Torresa?

- Pewnie, odpowiem na wszystkie pytania, które będą mogły pomóc w złapaniu tego, który zabił Victorio. – powiedział szczerze załamany śmiercią przyjaciela.

- Panie Brackman, był pan bliskim przyjacielem zamordowanego. Czy pan Torres miał jakieś kłopoty? Ktoś mu kiedyś groził?

- Z tego co wiem, to nie. Był powszechnie lubiany. Każdy chwalił jego samego i dania, które przygotowywał. Nie mam pojęcia, kto mógłby być zdolny, żeby zabić tak dobrego człowieka, jakim był Victorio. – powiedział restaurator łamiącym się głosem. Sherlock przypatrywał się jego reakcjom z boku, wiedząc, że mężczyzna coś ukrywa.

- No, ale musiał pan coś zauważyć. Nawet najbardziej absurdalna rzecz może nam pomóc w wyjaśnieniu morderstwa pana przyjaciela.

- Naprawdę, nie wiem nic o żadnych groźbach. Gdybym wiedział, natychmiast bym panom o tym powiedział. Komu jak komu, ale mi i Francesco najbardziej zależy na znalezieniu zabójcy.

Greg już miał coś odpowiedzieć, ale Sherlock przeszkodził mu w tym.

- Wie pan, ja kiedyś też miałem przyjaciela. On, w przeciwieństwie do pana Torresa, żyje, ale nie utrzymujemy ze sobą kontaktu. Jest wspaniałym, empatycznym, odpowiedzialnym człowiekiem; ma zasady, których się trzyma. Gdyby jemu coś się stało; gdyby został zabity, zrobiłbym wszystko, aby dorwać tego, który to uczynił. Myślę, że pan też chce doprowadzić tego kogoś przed oblicze sądu, więc powtórzę jeszcze raz pytanie. Czy ktoś groził Victorio Torresowi? Proszę nie zaprzeczać, przecież widzę, że pan coś ukrywa. – spojrzał jemu w oczy, przypatrując się badawczo.

- Victorio i ja... Byliśmy szantażowani.

- Przez kogo? - zapytał Greg, trzymając długopis, chcąc w każdej chwili zapisać nazwisko podejrzanego.

- Przez kogo? – powtórzył Sherlock, stając się coraz bardziej niecierpliwym.

- Przez Marco Berettiego.

Sherlock i Lestrade nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli. Detektyw znowu miał rację.

- Musieliśmy mu oddawać dwadzieścia pięć procent z każdego zysku. Spotkałem się z Victorio tego dnia, kiedy został zamordowany. Powiedział mi, że ma tego dość i chce zerwać „umowę".

- Dobrze. - zamknął notatnik - Dzięki pańskiemu zeznaniu morderca Victorio odpowie za to, co zrobił. Oboje postaramy się, aby dostał jak najwyższy wymiar kary.

Tak bardzo żałuję...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz