Rozdział XXIII - epilog cz. II

2.1K 185 150
                                    

To już koniec. Ostatnia część "Tak bardzo żałuję...". W mediach macie odpowiedź, co (kogo) takiego John spotkał w celi Mary. 👶

Nie będę tutaj pisać podziękowań, zaraz po tym wstawiam je w oddzielnym rozdziale.

A teraz idźcie i radujcie oczy ostatnią częścią.

***

Szli w kompletnej ciszy. John nie miał jej nic do powiedzenia, a ona nie chciała naciskać. Gdy weszli do środka, blondyn znieruchomiał.

Liczne zabawki, maskotki, książki z bajkami, na prowizorycznym stoliku butelka i smoczek. W rogu celi łóżeczko, a w nim śpiący mały, blondwłosy chłopczyk.

- Mary... wyjaśnij mi, o co tutaj chodzi do cholery! - powiedział podniesionym głosem - Co to za dziecko?!

- Cicho bądź, bo go obudzisz. John... to jest nasze dziecko. Hamish Watson.

- Słucham?! - zapytał, siadając na pryczy i zasłaniając twarz dłońmi - Jak to nasze dziecko?!

- Pamiętasz naszą wspólną noc w Paryżu? O ciąży dowiedziałam się dopiero w więzieniu. On ma już prawie półtora roku i nie może dalej być tutaj ze mną. Musisz się nim zająć. Tylko ty mu zostałeś. On - wskazała na chłopczyka, który powoli zaczynał się wybudzać - ma tylko ciebie, John. Proszę.

- Jasne, wezmę go. - odpowiedział natychmiast.

Co Sherlock sobie pomyśli? Zabije mnie za to.

- Dziękuję ci, John. Wiedziałam, że mogę na tobie polegać.

- Przecież nie zostawię swojego dziecka. - podszedł do łóżeczka i wziął małego Watsona na ręce. Chłopczyk uśmiechnął się słodko do niego, a on całkowicie się w nim zakochał. Hamish był tak bardzo podobny do taty. Miał lekko kręcone, blond włoski; duże niebieskie oczka i przepiękny uśmiech, dzięki któremu w przyszłości złamie niejednej dziewczynie serce. Albo niejednemu chłopakowi.

- Witaj szkrabie, jestem twoim tatą, wiesz? Chodź, zabiorę ciebie do domu. Poznasz kogoś, kto na pewno pokocha cię równie mocno, jak ja.

- Opiekujcie się nim, dobrze? Z mojej strony mogę ciebie zapewnić, że... zrzeknę się praw do niego. I tak już nie wyjdę stąd. Mogliśmy być szczęśliwą rodziną, a ja wszystko zepsułam.

- Nie Mary, nie bylibyśmy szczęśliwą rodziną... Nie zrozum mnie źle, byłaś dla mnie bardzo ważna, ale... nie najważniejsza. Dwa lata temu ożeniłem się z Sherlockiem i to jego zawsze kochałem. To on był, jest i będzie najważniejszy w moim życiu, a teraz do niego dołączy Hamish. Przykro mi, że okłamywałem ciebie. Jeżeli ma to w jakiś sposób ciebie pocieszyć, to ja siebie również okłamywałem przez ten rok.

- Rozumiem. - westchnęła - Masz tu spakowane wszystkie jego rzeczy, tutaj jeszcze masz jego ulubioną zabawkę. Reszta należy do zakładu. - spuściła głowę - Żegnaj maleńki, mama będzie bardzo tęsknić, ale przy tacie będziesz szczęśliwszy. Tylko nie dawaj się we znaki Sherlockowi. - pogładziła maluszka po główce i pocałowała.

Wychodząc z budynku więzienia, John zadzwonił do swojego męża. Nie odbierał, co było u niego normalne, więc wysłał mu SMS-a, czy mógłby przyjechać po niego.

- John, coś się stało? Już jadę. SH

- Nic poważnego się nie stało, ja też mam dla ciebie niespodziankę. Mam nadzieję, że zrozumiesz. JW

Gdy Holmes dostał SMS-a od Johna, szybko ubrał płaszcz i wybiegł z 221B. Wsiadł do ich samochodu i nie zważając na przepisy drogowe, pognał w stronę więzienia. W głowie kłębiły mu się same najstraszniejsze scenariusze, których głównym bohaterem był jego mąż. Kiedy dojechał na miejsce, wybiegł z samochodu, jak z procy i popędził w stronę wejścia. Zdziwił się, gdy zobaczył całego i zdrowego Watsona siedzącego na krawężniku. Jego zdziwienie wzrosło jeszcze bardziej, gdy zobaczył, że trzyma w swoich ramionach małe zawiniątko. Dziecko.

Tak bardzo żałuję...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz