Rozdział XVI

2.8K 181 301
                                    

Tydzień temu coś wam obiecywałam co nie? 😜😜😜

JOHNLOCK NADCHODZI!!!! 😍😍

Rozdział bardzo niegrzeczny 😈😈😈 Jak coś to ostrzegałam 😂😂

Miłej lekturki, kochani 💕

***

Minęły dwa dni. 

Dwa długie dni, podczas których John zastanawiał się, co zrobić z listem od Sherlocka.

W każdej wolnej chwili siedział i czytał, i czytał, i czytał go od początku do końca z takimi samymi emocjami, jak za pierwszym razem. Z jednej strony chciał pójść i porozmawiać z nim, lecz z drugiej dobrze zdawał sobie sprawę z tego, czym może się to skończyć. Za wszelką cenę chciał tego uniknąć, ale czytając znowu od nowa słowa nakreślone przez bruneta, coś go w środku ciągnęło do niego. Wychodząc z domu powiedział Mary, że idzie porozmawiać z Sherlockiem na temat prezentu. Nawet nie musiał jej jakoś specjalnie okłamywać. Nie była zadowolona z tego, ale blondyn nie drążył tematu.

Nim się obejrzał, siedział w taksówce i jechał pod tak dobrze jemu znany, ukochany adres. Stanął przed drzwiami, myśląc jeszcze raz nad tym, co dokładnie powiedzieć; jak poprowadzić rozmowę, aby ta nie skończyła się w łóżku. W końcu zebrał się w sobie i zapukał kołatką trzy razy, aby na górze było słychać. Serce mu biło z taką prędkością, że normalny człowiek dawno dostałby zawału. Czekał i czekał, ale nikt mu nie otworzył. Już miał się odwrócić i odejść, gdy usłyszał niski głos zaraz za sobą. Ten sam, którego mu tak bardzo brakowało.

- John? Czym zawdzięczam twoją obecność? - powiedział jak najbardziej obojętnym głosem, ale w głębi serca cieszył się jak małe dziecko z jego obecności.

- Witaj Sherlock. Chciałbym porozmawiać... na temat pudełka i listu, który napisałeś do mnie.

- Listu? - udawał zdziwionego - Aaa... tego listu. Nie ma o czym mówić. Taki mały prezent od dawnego przyjaciela.

- Rozumiem, nie ma o czym mówić. - powtórzył jego słowa z nieukrywanym smutkiem, spuszczając głowę - To wszystko wyjaśnia. Dzięki za rozmowę.

Chciał już odejść, gdy długie palce Sherlocka chwyciły go za rękę.

- Może chciałbyś napić się herbaty? Jak za dawnych czasów?

- Ja-jasne, pewnie, cz-czemu nie. - zająknął się.

Sam nie wiedział, czemu się zgodził, ale przecież to tylko jedna herbata, więc co takiego może się stać? Weszli po schodach na górę, pani Hudson i Jima nie było w domu. Ona wyjechała parę dni temu do swojej siostry, a on... gdzieś sobie poszedł. Sherlocka za bardzo nie obchodziło gdzie i po co. John przyszedł, teraz tylko to się liczyło dla młodszego Holmesa. Blondyn, gdy zobaczył puste miejsce, gdzie jeszcze do niedawna stał jego fotel, zacisnął mocno dłonie i ciężko westchnął.

Czego się spodziewałeś? Że będzie myślał i czekał cały czas na ciebie? Żałosny jesteś, John.

Usiadł w kuchni, przypatrując się Sherlockowi, jak zaparzał herbatę.

Kiedyś to ja byłem tym od herbaty. Lubił pić moją, zawsze mi to powtarzał. - schylił głowę, co brunet od razu zauważył.

- Wszystko w porządku? O czym myślisz? - zapytał, kładąc na stole filiżanki z herbatą i siadając naprzeciw niego.

- Tak, wszystko w porządku. O niczym. - odpowiedział szybko blondyn, unikając jego przenikliwego wzroku.

- Zapomniałeś już, że ja wszystko widzę?

Tak bardzo żałuję...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz