Rozdział XIX

1.9K 174 116
                                    


Od tego momentu zaczynają się najdłuższe rozdziały. Mam nadzieję, że nie będzie to Wam przeszkadzać 😝

Miłej lekturki 💖

***

- Jerry Winston, lat pięćdziesiąt trzy, bezdomny od dwóch lat, zgadza się? – zapytał Lestrade, siadając na krześle w pokoju przesłuchań. Sherlock stał w kącie i przysłuchiwał się rozmowie.

- Tak jest, panie inspektorze. Coś się stało, że mnie zabraliście? - zapytał.

- Co robił pan w minioną środę? Powiedzmy od godziny siódmej trzydzieści do dziesiątej?

- Nie za bardzo pamiętam. Chyba leżałem gdzieś w okolicach torów pijany. Poprzedniego dnia mieliśmy małą uroczystość.

- Czyżby? – Greg odpalił na laptopie nagranie z salonu 221B – No to niech pan tu spojrzy. Poznaje pan siebie? A może to pana brat bliźniak?

Mężczyzna, gdy zobaczył siebie samego na nagraniu, pobladł i spojrzał przerażonym wzrokiem na Lestrade'a, a potem na Holmesa. Ten podszedł do stołu gdzie siedzieli mężczyźni i powiedział.

- Wiemy, że niejaki James Mortiar kazał tobie to zrobić. Jeżeli powiesz nam gdzie aktualnie się znajduje, to dostaniesz niższy wyrok.

- Ale ja nie znam żadnego Jamesa Mortiara. Prawda, dostałem zlecenie, żeby przyjść do tego mieszkania i zrobić napis na ścianie, ale nie widziałem kto mi to zlecał.

- Słucham?! – zapytali równocześnie, wlepiając pytające spojrzenie w Winstona.

- Parę dni temu ktoś mnie zabrał z ulicy takim dużym, czarnym samochodem i wywiózł na drugi koniec miasta do jakiejś fabryki. Tam zaprowadziła do pokoju, gdzie na stole leżał telefon. Powiedziała, że jak zadzwoni, to mam odebrać. Telefon zadzwonił zaraz gdy ona wyszła. Po drugiej stronie odezwał się męski głos, mówiący, że dostanę słoną wypłatę za małą robótkę na Baker Street. Mówił, że nikt się nie dowie, że to ja zrobiłem. Panie władzo, co teraz ze mną będzie?

- Porwała ciebie kobieta? – zapytał Sherlock.

- Tak.

- Rozpoznasz ją? – kontynuował Greg

- Niestety, miała kominiarkę.

- Zasłoniła ci oczy?

- Nie. – odparł szybko bezdomny.

Amatorka... - pomyślał Sherlock, uśmiechając się pod nosem.

- Pokażesz nam, do której fabryki ciebie zabrała. – Holmes zamilkł na chwilę – Inaczej wniosę oskarżenie o zniszczenie mienia i nie wypłacisz się do końca swoich dni. – uśmiechnął się do niego w ten swój psychopatyczny sposób.

***

Dojechali na obrzeża miasta, gdzie według zeznań Winstona, został przywieziony przez tajemniczą kobietę. Sherlock z Lestradem wraz z innymi funkcjonariuszami powoli ruszyli w stronę opuszczonej fabryki.

- Rozdzielamy się. Wasza trójka idzie w prawo, wasza trójka w lewo. My z Sherlockiem pójdziemy prosto. – zarządził Lestrade. 

- Myślisz, że może się tu ukrywać? – zwrócił się do Sherlocka.

- Wątpię, jest inteligentny i to bardzo. Wie co robić i raczej zostanie w fabryce nie jest jego planem. Musimy szukać jakichś śladów, poszlak, wiadomości, które mógł dla mnie zostawić.

- Szefie, zgłoś się. – w krótkofalówce odezwał się głos Donovan.

- Znaleźliście coś?

Tak bardzo żałuję...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz