Jestem Tom. Tom Kaulitz, syn dobrodusznej Simone, która każdemu przychyliłaby nieba, z wykształcenia prawniczka, oraz Gordona, rosnącej potęgi na rynku muzycznym. Mam 17 lat, jestem jedynakiem i właśnie przeprowadziłem się z rodzicami do Hamburga. Od drugiego roku życia mieszkałem w stolicy naszego pięknego kraju, a urodziłem się w Magdeburgu. Może dlatego tak sceptycznie podszedłem do pomysłu przeprowadzki do zupełnie nowego miejsca... Ale wracając do mnie! Mam blond dredy, lekko opaloną skórę, kolczyk w dolnej wardze, nieziemski uśmiech i czekoladowe oczy. Wszystkie dziewczyny i część chłopaków nie może często oderwać ode mnie wzroku, szczególnie, gdy widzą mnie po raz pierwszy, i jestem tego w pełni świadom. Ale co ja mogę na to poradzić? Urodziłem się taki boski! Dlatego nigdy nie miałem problemu ze znalezieniem chętnej osoby na numerek lub dwa. Jako dzieciak (no dobra, miałem wtedy może 13 lat jak zacząłem uprawiać seks) miałem dużo okazji do pustego seksu. Zarówno dziewczyny jak i chłopcy chętnie pchali mi się do łóżka. Jednak po pewnym czasie przestało mnie to interesować i nie uprawiam seksu z każdym chętnym. Przystopowałem trochę. Dobra, lecimy dalej... Chodzę w workowatych, za dużych o co najmniej rozmiar ciuchach i jestem dosyć dobrze zbudowany. Czy powinienem dodać coś jeszcze? W starej szkole uważano mnie za najbardziej seksownego i zabawnego chłopaka. To mi schlebia i podbudowuje moje ego, przyjemnie mnie łaskocząc. Co więc taki bóg jak ja robi w tej właśnie chwili, po przeprowadzce do nowego domu? No cóż... Aktualnie stoję obok damskich przebieralni w jednym ze sklepów z ciuchami. Ze znudzeniem ziewam po raz kolejny, opierając się o ścianę przy kotarach. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Rodzice. Mama chce sobie kupić coś ładnego na pierwszy dzień w pracy, czyli na jutro. Przymierzyła już chyba z dwadzieścia bluzek i kilkanaście par różnych spodni i spódnic, a to już kolejny sklep. Nosz, ileż można wybierać ciuchy? Nigdy nie zrozumiem kobiet pod tym względem. A mi serio już nie chce się tu sterczeć. Tata zachwyca się większością rzeczy, które przymierza moja rodzicielka, ale ona w żaden sposób nie jest przekonana do żadnej z nich. Na prawdę, te ostatnie spodnie które przymierzała były świetne - jeansy w kolorze zachmurzonego nieba na prawdę dobrze na niej leżały. Z ciężkim westchnięciem podszedłem do niej, gdy wyszła w kolejnej rzeczy z niepewną miną. Tym razem osądza malinową bluzkę. Nie znam się na modzie, ale według mnie wyglądała w niej na prawdę dobrze.
-Mamo, idę na miasto. I tak na nic się wam tu nie przydam.
Powiedziałem, a gdy tylko kobieta skinęła głową, wyszedłem sprężystym krokiem ze sklepu i od razu zaczerpnąłem świeżego powietrza. Wsadziłem ręce do kieszeni i ruszyłem w nieznanym sobie kierunku. Nie znam zbyt dobrze tego miasta, ale wiem, na jakiej stacji mam wysiąść, żeby wrócić do domu, więc z resztą sobie jakoś poradzę. A jak nie, to od czego są taksówki? Hmm? Nie będzie tak źle. A może przy okazji znajdę coś fajnego? Jak nie, to przynajmniej zorientuje się, gdzie co jest. Może trafię na jakąś imprezę? Mógłbym się trochę zabawić, ale chyba nie byłoby to zbyt mądre ze względu na szkołę. Mam wrażenie, że nauczyciele nie byliby zachwyceni, gdyby ich nowy uczeń przyszedł pijany pierwszego dnia. Szedłem zamyślony przez jakiś placyk wyłożony kostką i otoczony budynkami, znajdujący się tuż za galerią. Ładnie, spokojnie, mało ludzi tu siedzi. Na prawdę mógłbym polubić to miejsce. Można by tu przyjść nawet na randkę, wiecie, zabieracie dziewczynę na lody (do lodziarni, jeśli ktoś ma na myśli coś innego) i idziecie z kubeczkami w dłoniach na taki placyk, gdzie nikt wam nie przeszkadza a za małe przytulanie czy pocałunki nie zamykają w więzieniu, więc miła atmosfera byłaby zapewniona. Będąc myślami daleko, poczułem, jak na kogoś wpadam. Zachwiałem się ale nie upadłem, podczas gdy osoba idąca z naprzeciwka wylądowała na ziemi. Szybko się otrząsnąłem i podszedłem bliżej do osoby, z którą przed chwilą zaliczyłem zderzenie. Może uda mi się gdzieś wyciągnąć tego człowieka? Jeśli jest mniej więcej w moim wieku. Czułbym się pewniej, gdybym szedł z kimś po tym mieście, a może wywiązałaby się z tego jakaś znajomość? W końcu jestem bardzo towarzyski i lubię poznawać ludzi. Tak, jestem też szalony i najpierw robię, później myślę.
-Przepraszam, zamyśliłem się.
Zreflektowałem się szybko i wyciągnąłem rękę do tej istotki, która, jak zdążyłem zauważyć, ma czarne do ramion włosy, jest strasznie chuda i ubrana w obcisłe, czarne ciuchy. Jednak to twarz tego człowieka zrobiła na mnie największe wrażenie, gdy ją w końcu ujrzałem. Była... po prostu piękna, i musiałem to przyznać sam przed sobą. Idealna. A jednocześnie przerażająca. Chłopak ma delikatne, wręcz kobiece rysy, bladą cerę, czekoladowe oczy z których zionie pustka, pełne usta które nie wyrażają żadnej z emocji... nie jestem do końca pewien, czy to człowiek. Jego twarz wygląda jak robota, nie jak normalnej istoty ludzkiej. Może to jakiś nowy projekt robotów, które mają funkcjonować w społeczeństwie? Ale nie słyszałem o czymś takim. Czy rząd wprowadziłby coś takiego bez uprzedzenia mieszkańców? Gdy chwycił moją dłoń, poczułem, jak zimna jest jego skóra. Przecież nie jest zimno. Może to na prawdę robot? Ale wyraźnie wyczuwam przecież mięśnie pod delikatną skórą. Podniósł się z moją pomocą i otrzepał z kurzu. Dopiero wtedy spojrzał na mnie uważniej, jednak dalej nie można było wyczytać żadnej emocji z jego twarzy. -Dziękuję. Też powinienem był uważać. Powiedział głosem jakby automatu, przez co aż zadrżałem. Naprawdę, jest taki człowiek? Może coś się stało? Nie jestem zbyt dobry w udzielaniu rad i tak dalej, ale może wystarczy jak z nim trochę pogadam? No i... trochę ciekawi mnie taka postawa. W końcu kto normalny się tak zachowuje? To na pewno z czegoś wynika. A może oprowadziłby mnie trochę po mieście? Dobra, czy jestem strasznym egoistą?
-Jestem Tom, miło cię poznać.
Spróbowałem przełamać jakoś te mury i wyciągnąłem do niego ponownie dłoń z ciepłym uśmiechem na ustach. Chwilę mi się przyglądał, zanim jakkolwiek zareagował. Już nawet myślałem że nie ma zamiaru odpowiedzieć.
-Miło mi, Tom.
Po jego głosie nie byłem pewien, czy jest mu tak miło, jak twierdzi. Postanowiłem się tym jednak nie zrażać. Bo co ja tak na prawdę wiem o tym mieście? Tylko tyle, gdzie jest mój dom, szkoła i centrum. A poza tym, lubię wyzwania.
-Zdradzisz mi swoje imię?
Zapytałem, ale żaden mięsień na jego twarzy nawet nie drgnął. Ścisnął tylko przez moment moją dłoń i odsunął się kawałek. Jego usta na kilka sekund wykrzywiły się w czymś, co miało być chyba czymś na kształt ironicznego uśmiechu.
-Lepiej, żebyś więcej mnie nie spotkał, Tom. A jeśli to się stanie, dobrze ci radzę, trzymaj się ode mnie z daleka.
Rozkazał wypranym z emocji głosem i poszedł w swoją stronę, a ja stałem jak wryty, patrząc za nim. Co to za dziwny człowiek? Co z nim jest nie tak? Czemu tak zareagował? Dlaczego Nawet nie spróbował mi odpowiedzieć bardziej... normalnie? Zaintrygował mnie, ale jaką miałem szanse spotkać go ponownie w tak dużym mieście? Raczej niewielką, jeśli to się w ogóle stanie. Szkół w tym mieście też nie brakuje, dlatego mogę go więcej nie spotkać. Jak w końcu będzie?
Niedługo miałem się o tym przekonać...
CZYTASZ
Ludzka maszyna
FanfictionZAZNACZAM ŻE OPOWIADANIE, MIMO, ŻE O OSOBACH PRAWDZIWYCH I PUBLICZNYCH JEST W 100% WYMYŚLONE PRZEZ AUTORKĘ I PROSZĘ NIE PATRZEĆ NA BOHATERÓW PRZEZ PRYZMAT OPOWIADANIA A JEDYNIE POTRAKTOWAĆ TO JAKO CZYSTĄ ROZRYWKĘ. TEKST NIE MA NA CELU KRZYWDZENIA NI...