Plotka, że najgorętszy chłopak w szkole jest gejem i związał się z największym szkolnym dziwadłem, rozniosła się po szkole w przeciągu dokładnie 95 minut. Skąd to wiem? Stąd, że na kolejnej dużej przerwie, gdy zasiedliśmy przed salą na parapecie i jedliśmy drugie śniadanie, wszyscy dziwnie na nas patrzyli i o nas plotkowali. Jednak nie zwracałem na to uwagi. Wszystko, co mnie interesowało, siedziało przede mną i patrzyło mi w oczka, a ja uparcie tłumaczyłem tej kruchej istotce, że, mimo jego przekonań, jedzenie JEST potrzebne do życia.
-Billy, no proszę cię, przecież wiesz, że musisz jeść. Jesteś osłabiony, nie chcę, żebyś znów wylądował w szpitalu.
Użyłem kolejnego argumentu, bo ten uparciuch za nic w świecie nie chciał jeść. Westchnął ciężko i spojrzał na trzymaną w dłoni kanapkę z serem i pomidorem.
-Nie jem nic do powrotu do domu.
Zastrzegł i wbił swoje ząbki w pieczywo. Uśmiechnąłem się wdzięcznie i sam zabrałem się za swój posiłek, który wyglądał identycznie, jak Czarnulka. Mojego Czarnulka. Uśmiechnąłem się sam do siebie, a raczej do trzymanej przeze mnie kanapki, uświadamiając to sobie i zacząłem jeść. Jedliśmy, rozmawiając o jakiś zupełnych głupotach, aż w końcu zeszliśmy na temat, który nęci mnie od samego rana.
-Bill, czego chcesz dzisiaj spróbować?
Zapytałem. Przez chwilę patrzył na mnie zaskoczony, ale po chwili uświadomił sobie, o co pytam. Zarumienił się delikatnie i uciekł wzrokiem w bok.
-Nic takiego. Przekonasz się w domu.
Jęknąłem cicho z niezadowoleniem.
-I chcesz mnie trzymać w niepewności jeszcze cztery godziny?
Zapytałem, robiąc minę zbitego psa. Pokręcił powoli głową a kąciki jego ust wygięły się w delikatnym uśmiechu.
-W życiu, tylko dwie. Odwołali nam dziś angielski, nie wiedziałeś?
Zapytał. Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami. Czyli że... 95 minut dwóch lekcji plus pozostałe 15 minut tej przerwy plus 20 minut które będziemy wracać do domu plus kilka do kilkunastu minut w domu, załóżmy, że też około 15... Aż cicho jęknąłem, gdy sobie uświadomiłem, że przyszło mi czekać jeszcze około 145 minut, czyli dokładnie dwie godziny i dwadzieścia pięć minut minimum. Minimum! Rozumiecie to! Spojrzałem błagalnie na przyglądającego mi się chłopaka.
-A może by tak urwać się z niemieckiego?
Zaproponowałem, na co zaśmiał się cicho. Uwielbiam, gdy się śmieje. Ten dźwięk jest cudowny. I jego twarz wtedy wręcz promienieje. Wyszczerzyłem do niego ząbki.
-Tom, Tom, Tom. Naucz się cierpliwości.
Poprosił, a ja znów wróciłem do mojej minki zbitego psa, ale zadowolenie na jego twarzy w zupełności mi to rekompensowało. Jakoś przetrzymałem te dwie godziny niemieckiego, chociaż pod koniec drugiej lekcji już przebierałem nogą pod ławką, aż Bill położył mi dłoń na udzie i spojrzał w oczy, po czym powiedział jego, jedyne słowo.
-Spokojnie.
Jedno, zwykłe słowo, ale zabrzmiało magnetyzująco, gdy szeptał je, patrząc mi w oczy z cieniem radości i bezbrzeżną miłością ukrytą w nich. Zamarłem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jego dłoń zniknęła, ale ja wciąż ją czułem, czułem jego subtelny dotyk na mojej skórze. Jakimś cudem dotrwałem do końca lekcji, chociaż cały czas zastanawiałem się, co takiego chodzi mojemu Czarnulkowi po głowie. Nie posądzałem go o coś więcej, niż całowanie, jeśli chodzi o sprawy cielesne, bo po prostu nie jest na to gotowy, ale myślałem, czy może nie chce zrobić ze mną jakiegoś ciasta? Albo potrawy? Albo nauczyć się czegoś nowego? Cholera go wie. Gdy dotarliśmy do domu, zachowywał się, jakby nigdy nic, a ja się gotowałem, bo chciałem się w końcu dowiedzieć, co siedzi mu w tej kochanej główce. Obserwował mnie, wiedziałem to.
CZYTASZ
Ludzka maszyna
FanfictionZAZNACZAM ŻE OPOWIADANIE, MIMO, ŻE O OSOBACH PRAWDZIWYCH I PUBLICZNYCH JEST W 100% WYMYŚLONE PRZEZ AUTORKĘ I PROSZĘ NIE PATRZEĆ NA BOHATERÓW PRZEZ PRYZMAT OPOWIADANIA A JEDYNIE POTRAKTOWAĆ TO JAKO CZYSTĄ ROZRYWKĘ. TEKST NIE MA NA CELU KRZYWDZENIA NI...