Gdy się obudziłem, nie czułem obok siebie nic. Nie było tego ciepła, do którego byłem przyzwyczajony a które już ponad dwa tygodnie sypiało ze mną noc w noc. Spojrzałem mętnym wzrokiem na zegarek. Dopiero osiemnasta. Musiałem się zdrzemnąć, ale gdzie jest Bill? W pokoju nigdzie nie mogłem go znaleźć. Zaniepokojony powędrowałem do łazienki, ale i tam go nie było. Jednak schodząc po schodach na dół usłyszałem, jak mama z kimś rozmawia. Zaciekawiony i z dobrymi przeczuciami poszedłem w tamta stronę i... zobaczyłem najpiękniejszy obraz w całym moim dotychczasowym życiu. Czarnulek siedział przy kuchennym stole i popijając kakao rozmawiał z moją mamą! Nie uśmiechał się, był troszkę spięty, ale udzielał odpowiedzi i nawet zadawał pytania. Byłem tak wzruszony, że aż nie słyszałem, o czym rozmawiają. Po kilku minutach i kilku "ochach" i "Achach" w moim umyśle, choć wolałbym, żeby Bill robił je leżąc pode mną - no co, jestem normalnym facetem, chyba normalne, że chcę się kochać z osobą, którą kocham i która mnie pociąga? W każdym razie, w końcu podszedłem do niego od tyłu i zacząłem masować mu ramiona, żeby lekko się rozluźnił. Mama uśmiechnęła się, zauważając mnie, ale Humanoidek nie podniósł na mnie swojego wzroku. Jakoś tak... od tych naszych zabaw w badanie naszych ciał bezbłędnie rozpoznajemy nasz dotyk i odpowiednią temperaturę naszego ciała. Dlatego nie wzdrygnął się, czując moje dłonie na swoich barkach, a jedynie położył jedną z dłoni na mojej, dając mi znak, że wie, że tu jestem i się cieszy. Uśmiechnąłem się i zahaczyłem palcami jego kark, zaraz jednak znów powracając do masażu, jednak po kilkunastu sekundach, gdy mama nie patrzyła, musnąłem ustami jego odsłonięty kawałek skóry na karku, na co pojawiła się w tym miejscu gęsia skórka. Obserwowałem mamę, która przygotowywała nam kolację, ale rejestrowałem jednocześnie każdy, najdrobniejszy ruch ze strony chłopaka. W końcu odwrócił się w moją stronę, przerywając mi masaż i splótł palce naszych dłoni, patrząc na nie a potem przenosząc wzrok na moją twarz. Uśmiechnął się delikatnie, co aż ścisnęło mnie za serce. Uśmiechnąłem się do niego i pogładziłem jego policzek, który wtulił w moją dłoń.
-Długo spałeś.
Powiedziałeś w końcu. Wnioskując, że w domu byliśmy koło 15 to tak na jakieś trzy godzinki sobie przysnąłem. Wzruszyłem ramionami.
-Miałem w nocy ciekawsze rzeczy do roboty.
Powiedziałem tak cicho, że tylko on mógł słyszeć, a potem dodałem, już głośno, do mamy.
-Nie chciało mi się w nocy spać i rysowałem, to sobie teraz odbiłem.
Stwierdziłem pewnie i nachyliłem się znów do jego ucha.
-Uwielbiam oglądać cię, jak śpisz. Tulisz się wtedy do mnie, szepczesz moje imię... to mnie fascynuje.
Nie kłamałem. Gdy księżycowe światło odbija się od jego mlecznej cery, wygląda jak zjawa z innego wymiaru. Zupełnie wyjątkowa i cała moja. Tylko moja. Uśmiechnąłem się.
-Ale dzisiaj musiałeś mieć ciekawy sen, bo zachowywałeś się bardziej... jednoznacznie.
Dodałem, na co szkarłatny rumieniec wkradł się na jego policzki. Wstał i zaczął prowadzić mnie na górę, a gdy siedziałem już na łóżku, on krążył po pokoju.
-Tom, proszę... znaczy... nie przy twojej mamie, dobrze? Nie przeszkadza mi, gdy to mówisz, denerwuje mnie tylko, że nie jesteśmy sami.
Wyjaśnił, patrząc na mnie błagalnie. Pokiwałem głową. Wciąż miał nawyk, że myślał, że odmówię mu każdej rzeczy, o jaką poprosi. Uśmiechnąłem się ciepło i wyciągnąłem do niego rękę, która zaraz potem splotła się z jego i przyciągnąłem go w pasie do siebie tak, że siadł mi okrakiem na kolanach. Pocałowałem go czule.

CZYTASZ
Ludzka maszyna
FanfictionZAZNACZAM ŻE OPOWIADANIE, MIMO, ŻE O OSOBACH PRAWDZIWYCH I PUBLICZNYCH JEST W 100% WYMYŚLONE PRZEZ AUTORKĘ I PROSZĘ NIE PATRZEĆ NA BOHATERÓW PRZEZ PRYZMAT OPOWIADANIA A JEDYNIE POTRAKTOWAĆ TO JAKO CZYSTĄ ROZRYWKĘ. TEKST NIE MA NA CELU KRZYWDZENIA NI...