▪️ Chapter 9 ▪️

2.7K 189 12
                                    


Leżałam na brudnej podłodze, nie miałam pojęcia gdzie. Wiedziałam tylko, że było tu mokro i zimno, oraz że jestem przywiązana linami nasączonymi werbeną. Nie wiedziałam też, jak długo tutaj jestem, no i tutaj pojawiał się problem. Potrzebowałam krwi Klausa. Z każdą godziną czułam się coraz gorzej. Nie mogłam poinformować o tym Marcela. Nie chodziło o to, że bałam się, że zechce to wykorzystać, ale po prostu nie pojawiał się tutaj. Długie godziny spędziłam w samotności. 

W końcu usłyszałam skrzypnięcie drzwi na końcu tunelu. Pojawiła się smuga światła, którą szybko przysłoniła sylwetka Marcela. 

- Zgłodniałaś, Caroline? - Spytał tak uprzejmie, że aż mnie zemdliło. Podszedł i pomachał mi przed oczami fiolką krwi. Prychnęłam. Wytrzymywałam bez niej dłużej niż marne kilka godzin. Odwróciłam głowę, a Marcel zaśmiał się.

- Droga Caroline, to nie jest zwykła krew. To krew Klausa. - Puścił mi oczko, a ja zerknęłam na niego podejrzliwie. Do czego on pił?

- Wiem, jak bardzo jej potrzebujesz. Wiem, że niedługo bez niej umrzesz. Nie marudź więc, tylko pij. - Podał mi fiolkę, a ja odkorkowałam ją i opróżniłam. Od razu poczułam się lepiej. Nie miałam jednak zamiaru mu dziękować. 

- Twój ukochany jakoś się nie śpieszy. - Zacmokał ustami, udając zatroskanego. Coraz bardziej mnie irytował. Westchnął teatralnie i usiadł po turecku na przeciwko mnie.

- Skąd wiesz, że bez krwi Klausa umrę? - Spytałam mrużąc oczy. Oprócz Klausa i jego rodzeństwa nikt nie miał pojęcia o mojej przypadłości.

- Wiem bardzo dużo. Mój bliski przyjaciel podsłuchał, jak Klaus żalił się Cami... Ach, Cami! Zapomniałem, że wpoiłem do tej twojej ślicznej główki, że jest dziewczyną Klausa. Cami dawniej czuła coś do Klausa, ale to przeszłość. Tak łatwo tobą manipulować! Od dawna także wiedziałem, że mieszkasz w posiadłości Mikaelsonów. Pozwalałem ci jednak wierzyć, że jesteś taka sprytna i nieuchwytna. Chociaż fakt, nawet mi się spodobałaś. - Przesunął palcem po mojej dolnej wardze, a ja cofnęłam się. 

- Jesteś żałosny. Po co ci to było? Chciałeś pozbyć się Klausa, tak? - Warknęłam. To wręcz niemożliwe, że on miał to wszystko tak idealnie rozplanowane. Nigdy bym nie pomyślała, że czegokolwiek się domyśla!

- Nie nie, kochana. Nie mam zamiaru się go pozbyć. Chciałem tylko dać mu małą nauczkę... - W tym momencie wbił mi drewniany kołek w nogę. Wrzasnęłam, a wtedy poczułam następny w klatce piersiowej, kolejny w brzuchu, następny w dłoni... Straciłam rachubę. Kiedy w końcu przestał szprycować mnie kołkami, wyjął kolejny flakonik i uśmiechnął się mściwie. - Myślałaś, że to już koniec? Otóż nie, maleńka, to dopiero początek. - Odkorkował flakonik i powoli zbliżył do jednej z moich ran. Po chwili poczułam niesamowity piekący ból. No tak. Werbena. Werbena na rany wampira działała milion razy gorzej, niż sól na ludzkie. Łzy spływały po mojej twarzy, myślałam już, że cierpienie się nie skończy, pragnęłam tylko umrzeć, kiedy nagle drzwi wyleciały z zawiasów i odbiły się od przeciwnej ściany tunelu. W drzwiach stanęli Freya i Elijah. Freya spojrzała tylko na Marcela, a poszedł on w ściany drzwi. Pstryknięciem palców skręciła mu kark.

- Klaus, szybko! - Wrzasnął Elijah i podbiegł do mnie. Odwiązał szybko węzły wpijające się w moje ciało. Opadłam bezwładnie na podłogę, kiedy Freya szybkim ruchem sprawiła, że kołki same ze mnie wyfrunęły. W komnacie zjawił się Klaus, który natychmiast uklęknął przy mnie na kolanach.

- Jezu, Caroline. Caroline, Caroline, moja kochana Caroline... - Powtarzał jak mantrę. Wtuliłam w niego głowę. Nie miałam siły się poruszać. Marcel torturował mnie stosunkowo krótko, ale nadzwyczaj intensywnie. To było ponad moje siły.

- Zabierz mnie do domu. - Wyszeptałam. Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy zaczęłam nazywać to miejsce domem. To stało się takie naturalne.

- Spokojnie, Caroline, zaraz Freya się tobą zajmie. - Powiedział Elijah, który wpatrywał się we mnie ze współczuciem. Nigdy nie patrzył na mnie w taki sposób, który sugerowałby, że czuje do mnie coś oprócz nienawiści, a tu proszę. Martwił się. Skinęłam głową. Klaus delikatnie podniósł mnie i sekundę później byliśmy już w salonie. Zmarszczyłam brwi, kiedy układał mnie na kanapie ostrożnie niczym niemowlę, kładąc moją głowę na swoich kolanach.

- Jakim cudem tak szybko tu jesteśmy? - Zdziwiłam się.

- Marcel ukrył cię w tunelu pod naszym domem, kochana. Nie pomyślał, że na to wpadniemy. - Powiedział Klaus, zabierając moje włosy z twarzy. Freya w tym momencie pojawiła się w salonie i podeszła do kanapy. Szybko obejrzała moje rany.

- To tylko drewno i werbena, klasyk. Wypijesz eliksir i za godzinę będziesz jak nowa. - Mówiąc to wbiegła po schodach na górę, pewnie do swojego pokoju. Wróciła kilka minut później i podała mi lekki kubek. Opróżniłam go kilkoma łykami. Piekł w gardle, ale oprócz tego nie miał smaku. 

- Klaus, Marcel wcale nie chciał się ciebie pozbyć. Mówił coś o jakieś nauczce... - Zaczęłam, ale Klaus położył mi palec na ustach. 

- Porozmawiamy jutro. Dziś odpoczniesz. - Mówiąc to wstał i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do swojej sypialni, co mnie  zaskoczyło. Do tej pory byłam tam jedynie raz. Nic jednak nie mówiłam, kiedy położył mnie na swoim łóżku, a sam położył się tuż obok. Głaskał mnie po policzku i wpatrywał się we mnie oczami pełnymi czułości. Widziałam jednak, że się martwi. 

- Tak bardzo cię przepraszam... - Wyszeptał po kilkunastu minutach ciszy. Widziałam, że się zadręcza. Nie sposób było nie zgadnąć czym.

- To moja wina. Wmieszałem cię w to, kazałem ci udawać, omal nie straciłaś przeze mnie życia, to wszystko... - Nie mogłam dłużej tego słuchać, więc podniosłam się i pocałowałam go. Wydawał się być zaskoczony, ale objął mnie w pasie i przeciągnął na swoje kolana. Całowałam go czule i powoli, a on dostosował się do mojego tempa. Zaciskał ramiona wokół mojej talii, jakbym zaraz miała się rozlecieć. Ja obejmowałam go za szyję. Włożyłam w ten pocałunek wszystkie uczucia, które kiełkowały we mnie od miesiąca. Całą złość, niepokój, smutek, zazdrość i wreszcie miłość. Tak. Kochałam Klausa. Tylko o nim byłam w stanie myśleć w tym tunelu. Myślałam tylko o tym, żeby nic mu się nie stało, kiedy będzie usiłował mnie uratować. Nie miałam już wątpliwości. Zakochałam się w Klausie Mikalesonie.

save me |KLAROLINE| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz