Brunet widziąc przerażenie malujące się na mojej twarzy, pobiegł za Andreasem. Ja natomiast nie zmieniłam miejsca, a tylko delikatnie obróciłam się w ich stronę. Między blondynami toczyła się ostra wymiana zdań. Wank wymachiwał rękami we wszystkie strony, co zapewne miało mu pomóc w załagodzeniu sytuacji.
-O mnie możesz mówić co sobie chcesz, ale na Rose nie masz prawa powiedzieć złego słowa. -Andreas dzielnie mnie bronił, co w sumie mi się podobało, ale chciałam żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło.
-Błagam Cię, ona nie jest święta.
-Nie zmienia to faktu, że nie pozwolę Ci jej obrażać. -Chłopcy przestali się szarpać i wyglądało na to, że jest szansa na porozumienie. Wank nieco odsunął się od nich, kiedy zauważył, że nie dochodzi do rękoczynów. Sama się trochę ogarnęłam i przestałam płakać.
-Przecież Rose to zwykła szmata, kurwi się na prawo i lewo. -W jednym momencie znalazłam się obok nich. Zamachnęłam się i uderzyłam pięścią w twarz Daniela. Tym razem popłynęła krew, bo oberwało mu się prosto w nos. Blondyn syknął z bólu, chwycił dłońmi w bolące miejsce. Krew spływała mu pomiędzy palcami i kapała co chwilę na podłogę.
-Pięknie Rose. Wujaszek Wank jest dumny. -Andreas zaczął klaskać w dłonie, a po chwili podszedł bliżej i klepnął mnie w plecy. Spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem, na co słabo się zaśmiał. Podrapał się po karku jakby się nad czymś poważnie zastanawiam. Daniel obrzucił nas jeszcze wściekłym spojrzeniem i ruszył korytarzem przed siebie.
-Mam kłopoty. -Powiedziałam patrząc na chłopaków. Żaden z nich się nie odezwał co mnie w tym utwierdziło.
-Chyba wszyscy mamy. -Odezwał się po chwili brunet. Oparłam się plecami o ścianę i wypuściłam ze świstem powietrze.
-Przepraszam, że was w to wciągnęłam. -Andi pokręcił głową z niedowierzaniem. Podszedł do mnie i przytulił do siebie.
-Rose, tu chodziło o nas. Zapamiętaj to. -Uśmiechnęłam się, wtulając się przy tym w klatkę piersiową chłopaka.
***
Obudziłam się dość wcześnie, mimo że wczoraj nie mogłam długo zasnąć. Z nerwów na starcie rozbolała mnie głowa. Nie wiem czego bardziej się boję rozmowy z Andreasem, czy tej która czeka mnie z trenerem. Wiadomo wezwanie przez trenera do jego gabinetu nie może być przyjemną pogawędką przy kawie i ciasteczku. Mozolnie zeszłam z łóżka i poszłam pod prysznic. Cieple krople wody spływające po mojej skórze, przyprawiały mnie o dreszcze, ale pozwalały mi przy tym bardzo się zrelaksować. Dłuższą chwile stałam pod prysznicem zastanawiając się nad wszystkim co się aktualnie dzieje w okoł mnie.
-Popieprzone to wszystko. -Syknęłam sama do siebie i rzuciłam przed siebie butelka od płynu do kąpieli, którą trzymałam w ręce. Jakby to miało w jakiś sposób mi pomóc rozładować emocje. Skuliłam się w kłębek i zamknęłam oczy, sama nie wiem co chciałam przez to osiągnąć. Może chwile ciszy? Oddechu albo spokoju? Kiedy moje palce zaczęły się już marszczyć od wody, chwyciłam w dłonie ręcznik. Wytarłam i dokładnie owinęłam się, szarym, miękkim materiałem. Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki. Usiadłam na krześle i wzięłam telefon do ręki. Trzy nieodebrane połączenia. Kurwa. Wybrałam numer i postanowiłam oddzwonić.
-No w końcu Rose. -Głos mężczyzny był delikatnie podniesiony, ale nie można było tego uznać za krzyk.
-Przepraszam tato, brałam prysznic. -Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Powiesz mi co wy tam wyprawiacie? Dlaczego uderzyłaś tego chłopaka? -Przewróciłam oczami na jego słowa. Wiedziałam, że bez powodu ojciec nie zaszczycił mnie telefonem.
CZYTASZ
Lost in love // ANDREAS WELLINGER
FanfictionRose to siedemnastolatka mieszkająca w Londynie. Ojciec dziewczyny po rozwodzie przeprowadził się do Monachium. A teraz Rose ma okazje przerwać ich siedmioletnią rozłąkę jadąc do niego na wakacje oraz jego ślub z Samanthą. Kogo tam pozna? Jak potocz...