II rozdział

3K 120 24
                                    

Promienie słoneczne przebijały się przez okno do pomieszczenia. Otworzyłam oczy. Od razu się przebudziłam widząc niespodziewanego gościa siedzącego na moim łóżku. Przetarłam dłońmi twarz i uszczypnęłam się w przed ramie, aby się upewnić czy na pewno już się obudziłam.

-Nie to nie sen. Ty naprawdę tu siedzisz. -stwierdziłam.

-Oczywiście, że tak głupiutka dziewczynko. -Andreas przeczesał swoją blond czuprynę i wrócił do wykonywania poprzedniej czynności, czyli przypatrywania się mi. 

-Czego tu szukasz? 

-James i mama musieli jechać do pracy, a że jesteś głupiutką małą dziewczynką...-spojrzałam jak najgroźniej na chłopaka, jednak jego uśmiech tylko się powiększył- ..więc Twój tata bał się zostawić Cię samą, a jako Twój starszy braciszek mam się Tobą zająć. Siedziałem w salonie, ale znudziło mi się, więc przyszedłem Cie obudzić, ale tak słodko spałaś, że nie miałem serca Cię budzić..-paplał bez opamiętania gestykulując przy tym dłońmi. -więc zbieraj się idziemy na miasto! 

-Co? Nigdzie nie idę!

-Zbieraj się masz półgodziny, czekam na dole! -krzyknął wychodząc z pomieszczenia. No jasne półgodziny, czy on zwariował? Ja jako kobieta potrzebuje co najmniej godzinę! W tym momencie miałam chwilę żeby przyjrzeć się mojemu aktualnemu pokojowi. Całe pomieszczenie było pomalowane na kolor bordowy. Oczywiście wszystkie dodatki były w białym kolorze, co dodawało uroku całości. Znajdowało się tutaj dwuosobowe łóżko. Zaraz przy nim szafka nocna, na której stała lampka, z którą miałam już przyjemność. Duże, wręcz ogromne okno posiadało ono parapet, na którym mogłam spokojnie usiąść z kubkiem ciepłej herbaty. Szafa na ubrania oczywiście biała i komoda zaraz obok. Jednak całą moją uwagę przyciągnął regał z książkami zaraz przy oknie. Zadaniem na te wakacje jest przeczytać przynajmniej połowę zgromadzonych tutaj książek. Wyciągnęłam z torby czarno-białą sukienkę w paski, czerwone szpilki i dżinsową kurtkę. Z ubraniami ruszyłam do łazienki, zrobiłam szybki makijaż będąc już ubrana. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, postanowiłam je tylko rozczesać. Do czerwonej torebki wrzuciłam telefon i portfel w razie potrzeby. Andreas stał w kuchni oparty o blat popijając kawę. Obrzucił mnie szybkim spojrzeniem, pewnie w celu sprawdzenia jak się prezentuje. 

-Dłużej się nie dało? -zapytał po chwili. Wyrwałam mu z ręki kubek wypijając ostatni łyk cieczy.

-Trochę się zgubiłam..byłabym tu 15 minut temu gdybym dostała mapę tego wielkiego labiryntu..-chłopak wybuchnął głośnym śmiechem. Posłałam mu gniewne spojrzenie.

-To co idziemy? -zapytał kiedy już się uspokoił. Kiwnęłam głową i ruszyłam w kierunku drzwi. Przed nimi czekało już na nas czarne bmw. 

Jechaliśmy w ciszy przerywanej nuceniem Wellingera. Patrzyłam na niego kątem oka i po kryjomu przyglądałam się jego twarzy. Oprócz tych nietypowych oczu posiadał pełne, malinowe usta i blond, wysoko postawione na żel włosy. Zjechałam spojrzeniem w dół i zobaczyłam, że ma na sobie białą koszulkę z jakimś nieczytelnym napisem i czarne rurki.

-Wiem, że jestem seksowny, ale trochę mnie krepujesz. Jesteś moją przyszłą, młodszą o 6 lat siostrą. Nie umawiam się z małolatami.- Posłał mi dość czarujący uśmiech.

-Żartujesz sobie? Myślisz, że poleciałabym na kogoś takiego jak ty? -wybuchnęłam śmiechem. Jednak blondyn był nadzwyczaj poważny. 

-Tak, tak właśnie myślę.

-Zwariowałeś. -Skwitowałam i wyciągnęłam z kieszeni wibrujący telefon. -Halo?

-Hej Rose. Jak tam wielki świat w Monachium?- Obrzuciłam Andiego pogardliwym spojrzeniem i wróciłam do rozmowy.

Lost in love // ANDREAS WELLINGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz