-Czy to Ci powiedziała Lara? Że jesteś brzydka? -Skinęłam nieśmiało głową. Nie miałam najmniejszej ochoty o tym gadać. Tym bardziej z Andreasem. Miałam wrażenie, że Lara jest dla niego ważna. Ważniejsza niż ja. Wtuliłam się bardziej w ciało chłopaka, ponieważ robiło mi się już zimno. -Przepraszam Cię Rose, przepraszam. -Wyszeptał w moje włosy. Nie chciałam żeby się za to obwiniał. To co się stało nie było zależne od niego. Wziął mnie delikatnie na ręce. I ruszył w stronę budynku, z którego jakiś czas wcześniej wybiegłam.
-Andreas.- Szepnęłam. Nadal unikałam wzroku chłopaka, za to on cały czas mnie obserwował. -J..ja nie chcę tam wracać. -Cała się trzęsłam. Trochę z nerwów, a trochę z powodu zimna.
-Zaufaj mi Rose. -Powiedział. Kciukiem swojej lewej ręki wykonywał delikatne ruchy na moim ramieniu. Jakby bał się, że jestem ze szkła i zaraz się rozpadnę. A może jestem? Zacisnęłam mocno powieki, aby kolejna dawka moich łez nie ujrzała światła dziennego. Powinnam być silna, ale jestem cholernie słaba. W końcu nic wielkiego się nie stało, a ja to przeżywam jak mała dziewczynka. Kiedy otworzyłam ponownie oczy znajdowaliśmy się już w środku budynku. Andreas zmierzał po schodach na górę. Po chwili leżałam już na łóżku w nieznanym mi pomieszczeniu. Blondyn siedział zaraz obok i przyglądał mi się uważnie. Ja natomiast wstydziłam się spojrzeć mu w oczy. Wierzyłam w to co powiedziała mi Lara. Nawet się z nią zgadzałam. Byłam totalnym dnem w porównaniu do niej. Zamknęłam oczy, nie chcąc pamiętać co się stało. Poczułam ciepło chłopaka, który położył się obok i objął mnie w pasie, natomiast głowę oparł na moim ramieniu.
-Nie powinieneś tu być. -Odezwałam się w końcu. Chłopak podniósł głowę, tak aby widzieć moją twarz.
-Właśnie powinienem. Chcę być przy Tobie Rose. Nie potrafię patrzeć jak płaczesz, to boli. Nie chce zostawiać Cię samej. -Oh, jakoś gorąco w tym pokoju prawda? Chłopak nie mógł znieść braku mojego spojrzenia. Chwycił mój podbródek i odwrócił w jego stronę. Teraz patrzyłam mu prosto w oczy. -Musisz zrozumieć, że jesteś piękna, okey? Lara to idiotka. -Niech ktoś otworzy okno, bo na prawdę jakoś mi słabo. Chyba nie powinnam tak reagować na własnego brata, prawda? Kurwa Rose ogarnij się.
-Ale ty i Lara...-Chłopak nerwowo się zaśmiał. -Między wami coś jest, prawda?
-Wydawało mi się, że coś do niej czuje, ale tak nie jest. Teraz to wiem. -Uśmiechnął się do mnie i po raz kolejny tego wieczoru wtuliłam się w niego.
***
Siedziałam przy stole popijając kakao, które zrobiła mi Amy. Gorące kakao to niekoniecznie najlepszy napój na słoneczne letnie dni, ale mi zawsze pomagał uciec od rzeczywistości. Pozwalał znaleźć się w czasach dzieciństwa, kiedy to nie było żadnych problemów i wszystko było idealne. Od kilku godzin moją jedyną towarzyszką jest gosposia. Andreas miał prawdopodobnie trening. Zastanawia mnie jaką dyscypliną sportu się zajmuje. I dlaczego jeszcze nigdy go o to nie zapytałam? A tato wraz z Sam z samego rana mieli samolot do Luksemburga. Wyjazd związany był z dość dużym projektem ważnym dla firmy ojca. Wiedziałam, że James ma dużo pracy, jednak liczyłam, że spędzimy razem trochę więcej czasu. Kiedy wróci to się na pewno zmieni. Znaczy mam taką nadzieję. Kiedy opróżniłam kubek, rzuciłam swoje cztery litery na kanapę w salonie. Włączyłam telewizor i zmieniałam kanały, w poszukiwaniu czegoś godnego uwagi. Ostatecznie nic takiego nie znalazłam i wybrałam jakiś portugalski serial. Był w sumie bardzo wciągający. Siedziałam właśnie na dywanie, przeżywając zachowanie jednego z bohaterów.
-Weź go nie słuchaj kobieto! Ma dobrą gadkę jak każdy! ON CIĘ ZDRAAADZIŁ! -Wydarłam się do ekranu, akcentując ostatnie słowo. Moje dramatyczne przeżycia zostały przerwane przez fale śmiechu, którą usłyszałam za swoimi plecami. O kurwa Evans ty idiotko. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
CZYTASZ
Lost in love // ANDREAS WELLINGER
FanficRose to siedemnastolatka mieszkająca w Londynie. Ojciec dziewczyny po rozwodzie przeprowadził się do Monachium. A teraz Rose ma okazje przerwać ich siedmioletnią rozłąkę jadąc do niego na wakacje oraz jego ślub z Samanthą. Kogo tam pozna? Jak potocz...