Rozdział IX

1.6K 78 6
                                    

-Jestem świeżo po zerwaniu z moim bratem. -W mojej głowie brzmiało to lepiej. Dziewczyna otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęła. Wyszłam w jej oczach pewnie na jakąś wariatkę. Kompletnie jej się nie dziwię, chociaż liczyłam, że będę mogła się komuś wygadać. No trudno nie wyszło. Westchnęłam cicho. 

-To dłuższa historia, prawda? -Zapytała. Skinęłam głową, przyglądając się moim trampką. Dziewczyna dokładnie analizowała każde moje słowo, każdy mój gest. Prawdopodobnie chcąc wychwycić każdy szczegół. Intrygowała ją moja postać, tak wywnioskowałam. 

-Nie zrozumiesz. -Rzuciłam.

-Wytłumacz mi to. -Usiadłam po turecku na ławce i wbiłam wzrok w Olgę. Skinęła głową, żeby mnie zachęcić do mówienia. Nie widząc specjalnego zapału z mojej strony uśmiechnęła się krzepiąco. -Masz ochotę na coś słodkiego? 

-Zawsze mam ochotę. -Dziewczyna wstała z ławki i gestem ręki wskazała, żebym podążała za nią. Zrobiłam tak, jak kazała. Szybko znalazłam się obok niej i starałam się dotrzymywać jej kroku. Przemierzałyśmy wąskie uliczki Klingenthal. Bardzo urocze miasteczko, muszę to przyznać. Zawdzięczam mu dużo niesamowitych wspomnień, tych przyjemnych i tych mniej, chociaż jestem tu tylko kilka dni. Po chwilowym spacerze znalazłyśmy się przy budynku z czerwonej cegły. Moja nowa znajoma otworzyła szklane drzwi i weszła do środka. Zrobiłam to samo. Momentalnie uderzyło we mnie ciepłe powietrze zmieszane z zapachem świeżo mielonej kawy i jakiś wypieków. Zajęłyśmy miejsce przy jednym z wolnych stolików, zaraz obok okna. Od razu chwyciłyśmy za karty leżące na drewnianym blacie. -Mieszkasz w Niemczech? -Dziewczyna uniosła delikatnie brwi w górę. 

-A ty nie? -Zapytała. Dalej wertując swoją kartę. -Czy to nie ty kilka dni temu dostałaś się do wioski skoczków, dzięki identyfikatorowi niemieckiej kadry? 

-Um, ja..-Powiedziałam niepewnie. -Mieszkam w Londynie. 

-Zadziwiasz mnie. -Skinęła z uznaniem głową. Niska blondynka w białym fartuszku podeszła do naszego stolika. Obie wyrecytowałyśmy kelnerce co sobie życzymy i kontynuowałyśmy naszą rozmowę. 

-Jestem na wakacjach u ojca. -Starałam się mówić szybko i składnie, ponieważ nie chciałam, żeby dziewczyna mi przerywała. -Pytania zostaw na koniec. -Rzuciłam, kiedy otworzyła buzię, aby coś powiedzieć. -Więc chwilowo mieszkam w Monachium. Mój ojciec pod koniec sierpnia bierze ślub, z matką jednego ze skoczków, dlatego też znalazłam się tutaj. 

-I ta wasza relacja się nieco skomplikowała? -Zapytała. W tym samym czasie ponownie kelnerka o blond włosach pojawiła się przy naszym stoliku, stawiając na nim nasze zamówienie. 

-Strasznie się skomplikowała. -Upiłam łyk gorącej kawy. Dziewczyna widocznie układała sobie to wszystko w głowie, bo na chwilę zapanowała cisza. Stwierdziłam, że to dobry moment na skonsumowanie czekoladowego ciasta. Wzięłam do ręki łyżeczkę i wpakowałam spory kawałek do buzi. 

-Kochasz go? -Wbiła wyczekująco wzrok w moją sylwetkę. Sprawiła tym pytaniem, że prawie udławiłam się słodkością, którą miałam w ustach. 

-Zdecydowanie. -Odpowiedziałam szybko, bo nad tym akurat nie musiałam się zastanawiać. -Tylko mój ojciec zakomunikował mi przez telefon, że nie ma w planach akceptować niczego więcej między naszą dwójką. A ja.. -Przełknęłam głośno ślinę. -Powiedziałam Andreasowi, że nie możemy i wyszłam bez słowa. 

-I znalazłaś się na ławce, gdzie Cię spotkałam? -Skinęłam głową. -Postąpiłaś tak, jak od Ciebie oczekiwano, ale czy tego chcesz? -Wiem, że nie chcę stracić po raz kolejny taty, ale nie chcę stracić też Andreasa. Chociaż jego prawdopodobnie mogłam już stracić. Kompletnie nie wiem co robić dalej. Przygryzłam wargę i skupiłam się na mojej czekoladowej pyszności. Olga zauważyła, że kompletnie nie mam ochoty o tym rozmawiać, więc nie naciskała. Myślę, że nie powinnam jej zbyt szybko zaufać, a mimo wszystko, to zrobiłam. Potrzebowałam osoby, której mogłam się wygadać. -Więc mieszkasz w Monachium? -Zapytała z ekscytacją na twarzy. 

Lost in love // ANDREAS WELLINGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz