Gdzie jesteś? 3/3

1.2K 117 28
                                    

          Obudziła się. Głową bolała ją niemiłosiernie, a dłonie trzęsły z zimna. Słyszała cichy odgłos wody, która odbijała się echem w pomieszczeniu. Kiedy przypomniała sobie o sytuacji w której się znajdowała, zamarła. Została porwana przez jakichś ludzi, którzy kto wie mogą jej zrobić.
          Wszystko składało się w całość, kiedy zachrypnięty i krzykliwy głos dotarł do jej uszu. Z jej oczu zdjęto przepaskę, a po otwarciu powiek, mozolnie aczkolwiek skutecznie pobierała obraz przed nią. Po długiej chwili wpatrywania się w brązowooką. Uśmiechnęła się do niej, ukazując szereg białych ząbków.

– Kogo my tu mamy, panna Kato. – zaakcentowała ironicznie. Podeszła bliżej, odgarniając grzywkę blond włosej. Wpatrywała się niebieskimi tęczówkami z nienawiścią.

– Nie sądziłam, że jesteś, aż taką świruską. Brzydzę się tobą. – po tych słowach została uderzona w policzek. Poczuła metaliczny smak krwi na wargach, jednak na tyle mały, aby nie obawiać się o siebie. Jest jakaś granica, którą nie da się przekroczyć, prawda? Za nią pojawili się wcześniejsi oprawcy. Dostali ogromną kwotę pieniędzy, a po tym opuścili lokal. Sznury nadal krępowały jej ciało, a szamotanie się na każdą stronę nie pomogło. Aya z ekscytacją wpatrywała się nią, szczerząc się coraz to bardziej. Nagle rozległ się głos, równie kobiecy, ale stanowczy.

– Aya, obiad! – ktoś, kto raczej był jej matką zawołał córkę na obiad.
– Już idę! – krzyknęła. – Nic nie kombinuj, bo nie dożyjesz poranka. – I wyszła, szczelnie zamykając drzwi.

~Mam dziesięć​ minut, aby coś wykombinować.~pomyślała Katarina.

W tylniej kieszeni wyczuła komórkę. Drobnymi i obdartymi dłońmi z wielką przeszkodą, złapała telefon, który drżał od dłużej chwili. Połączyła i czekała na rezultaty.

– Katarina!? Gdzie jesteś? – męski głos, łaskotał jej uszy. Uśmiechnęła się szczerze, czując namiastkę bezpieczeństwa.

– Ta wariatka Aya mnie uwięziła. Zadzwoń po policję. Muszę kończyć, pa. – wyszeptała na jednym oddechu, kończąc połączenie. Huk rozdarł jamę, a raczej piwnice. Czarnowłosa wróciła szybciej, niosąc w dłoniach talerz. Przysiadła się do plastikowego stolika, uparcie przyglądając się Kato. Jej wzrok był nie przyjemny, zdenerwowany. W żołądku porwanej zatańczyły kiszki.
– Prędzej zdechniesz z głodu, niż dam ci żarcie. – uprzedziła ją.
– Miło. – dodała ironicznie. W myślach kalkulowała ile czasu zejdzie, zanim dostaną adres Kirito. Dzień? Godzina? A może dwie? A może jednak matka sprawdzi co i jak oraz odkryje intrygę córki? Opcji było wiele, ale do żadnej nie miała pewności. Ważne, że nic jej się nie stało. Swój wzrok skierowała na prawo, gdzie widząc to co widzi, krew stanęła jej w żyłach. W oczach pojawiły się łzy, a strach objął jej ciało. Jest psychopatką? Czy po prostu chce ją nastraszyć? Skrzywdzi ją dotkliwe? Pomiędzy wersami o jej nieudolności, przeplatało się słowo Yurio. Przyjdzie po nią? A może i jemu zrobi coś? W napięciu czekała cały ten czas, liczący kilka godzin. Nie wiedziała ile, bo tu, czas płynął dziwnie i chaotycznie. Co,ula jakby siedziała wieki, a mogło minąć ledwo pięć minut. Głód doskwierał jej przy każdym ruchu, a suche gardło dawało we znaki. Dopiero wyważone drzwi, chociaż trochę obudziły jej zmysły. Coś na wzór policjantów wbiegło, odsuwając Ayę od posiniaczonego ciała Kato. Co prawda stosowała mniej drastyczne metody, ale tak samo wpłynęły na psychikę Katariny. Angliczka ledwo łączyła koniec z końcem. Żyła? Była naćpana?
– Halo, proszę pani!? – głos ranił ją. Padła nieprzytomna.

DZIEŃ PÓŹNIEJ

Po całym zajściu, sytuację zgłoszono do sądu. Kirito Aya była psychicznie chora, więc wiadomo... Psychiatryk. Kato powróciła do domu, pod ciągłym nadzorem psychologa, ale nie potrzebowała go. Czuła się normalnie, a najbardziej w towarzystwie Plisetsky'ego...

– W porządku? – zapytał siódmy raz tego dnia. Posłała mu pełne pogardy spojrzenie.

– Tak! – ostatkami sił powstrzymała się od rzucenia w niego kubkiem od kawy. Zamiast tego odłożyła go na blat, a sama pociągnęła blondyna za krawat do dołu. Złączyła ich usta w namiętnym pocałunku, aby po sekundzie znaleźć się na kanapie. Rusek zjechał wargami na jej szyję, krążąc dłońmi po potylicy Kato. Wsunął dłoń pod jej bluzkę i bawił się zapięciem od stanika. Jęknęła, kiedy udało mu się, a po chwili masował jej piersi. Podniósł spódniczkę dziewczyny, chwytając ją za pośladki. Podniósł i skierował się do sypialni.

– Bądź litościwy.
– Będziesz tak jęczeć, że niebiosa cię usłyszą.

A potem wiadomo...

Hole ~Yuri Plisetsky x Oc ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz