Rozdział 2

1.2K 66 11
                                    

*Perspektywa Clary*

Suszyłam w sypialni włosy. Jace siedział na moim łóżku, uważnie mi się przyglądając. Zanim jednak się obejrzałam jego usta zaczęły sunąć po mojej szyi. Poczułam nieprzyjemny dreszcz. Odsunęłam się od niego, patrząc na niego z zawodem. Ostatnio ma straszną ochotę na seks. Nie rozumie, że chcę pozostać dziewicą do nocy poślubnej.

- Clary, no weź... Nie daj się prosić - westchnął niezadowolony.

- Tłumaczyłam ci już nie raz. Mam swoje zasady, a z seksem wole poczekać do śluby.

Już nie dogadujemy się tak jak kiedyś. Tuż po tym jak Sebastian uratował mi życie, jeden z wilkołaków, próbował mnie zgwałcić. Nikt oprócz taty i Sebastiana o tym nie wie. Tuż po tamtym dniu obiecałam sobie, że nie pozwolę na zbliżenie dopóki nie będę całkowicie pewna oraz dopóki nie będę całkowicie pewna co do partnera.

- Właśnie, że nic nie wyjaśniłaś!

- Wiesz co? - spytałam odwracając się do niego - Ta rozmowa dalej nie ma sensu! - wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.

Za kogo on się w ogóle uważa? Nie może mnie ciągle zmuszać, abym się z nim przespała.

Omijając tatę wyszłam z domu. Jakoś nie mam ochoty z nim teraz rozmawiać.

Po przejściu kilkuset metrów poczułam dotyk na ramieniu. Pisnęłam zaskoczona, powalając osobę, która stała za mną.

- Ał! - usłyszałam krzyk mojego brata.

Puściłam go i spojrzałam na niego z wyrzutem. To mu odbiło, aby zakradać się na dodatek z metalowym prętem w ręce?!

- Jonathan! - skarciłam go.

- Wiesz co? Zła kobieta jest gorsza niż demon! Nic ci nie zrobiłem, a ty mnie bijesz! - uśmiechnął się chytrze - A tak serio to coś ty taka wkurzona? - spojrzał na mnie z dziwną nadzieją.

- Pokłóciłam się z Jacem - oznajmiłam.

- Czyli co nici z ślubu?

Spojrzałam na niego z politowaniem. Czy on zawsze musi poruszać ten sam temat?

- No co? Zawsze mogę pomarzyć - westchnął.

- Długo zamierzasz tak siedzieć? - spytałam, zdając sobie sprawę, że nadal znajduje się na ziemi - Po co ci ten pręt? - spytałam.

- Magnus kazał mi się nim zaopiekować - wstał pośpiesznie i pobiegł w kierunku posiadłości.

Zaczynam się o niego poważnie martwić. Najpierw lina, teraz ten pręt. Wolę nawet nie wiedzieć po co mu to.

- Jesteś całkowicie pewna, że twój brat jest całkowicie zdrowy? - usłyszałam głos białowłosego.

Cholera. Jego matczyny instynkt robi się coraz bardziej nieznośny.

- Znowu to robisz! Przecież wiesz, że przebywanie w mieście jest niebezpieczne. Jak Nefilim cię wyczują będzie po tobie - z nim gorzej niż z dzieckiem.

- Popieram twojego brata. Jako twój anioł stróż, nie mogę pozwolić, abyś zmarnowała sobie życie wychodząc za tego mięśniaka.

Anioł stróż? Dlaczego demony są takie nieznośne?

- Nie wytrzymam z wami - westchnęłam.

- Nadal jesteś taką samą smarkulą. Nie znudziło ci się to jeszcze?

Zmierzyłam go tylko spojrzeniem. Zaczęłam kierować się w stronę mojej ulubionej polany.

- Uważaj na siebie! Nie mam ochoty dziś cie ratować! - usłyszałam jeszcze.

Przewróciłam tylko oczami. Dlaczego ciągle traktują mnie jak dziecko?

Po kilkunastu minutach znalazłam się na polanie. Położyłam się na trawie i z zaciekawieniem zaczęłam podziwiać chmury. Im dłużej słucham opinii na temat Jace, tym mam większe obawy. Może mają rację i naprawdę Jace do mnie nie pasuje? Szkoda, że nie ma tu Alec'a, On z pewnością doradziłby mi coś mądrego. Westchnęłam cicho. Szkoda, że nie ma tu Isabell.

Miasto CierpieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz