Rozdział 3

1.1K 66 4
                                    

*Perspektywa Clary*

Weszłam cicho do domku. Nie wiem która była godzina, ale twierdząc po ciemnym gwieździstym niebie jest dość późno. Zdziwiłam się widząc zapalone światło, dochodzące z salonu połączonego z jadalnią. Zaintrygowana przeszłam szybko przez korytarz i weszłam do pomieszczenia. Na krześle przy dużym stole siedział tata, pijąc pośpiesznie whisky. Wyglądał na zawiedzionego i zmartwionego.

- Tato? Wszystko dobrze? - spytałam, podchodząc bliżej i siadając na krześle.

- Jonathan mi powiedział o twojej kłótni z Jace'm, dlaczego nie powiedziałaś mi, że próbuje zmusić cie do seksu?

- Nie chciałam cie martwić, przecież wiem jak go lubisz - oznajmiłam spokojnie.

- To nie zmienia faktu, że powinnaś mi o tym powiedzieć - odstawił szklankę i spojrzał na mnie z troską.

- Oczywiście.

Wstałam i już miałam wychodzić kiedy usłyszałam głos taty.

- Nie wiesz może gdzie jest twoja matka?

Pokiwałam przecząco głową, idąc w kierunku mojego pokoju. Czyli znowu się wymknęła, tylko teraz tata się zorientował.

Wchodząc do pokoju od razu zamknęłam drzwi runa. Wzięłam szybki prysznic, założyłam czarne leginsy i czarną koszulę w kratę, która kiedyś zabrałam Alec'owi. Wysuszyłam włosy i założyłam trampki. Podeszłam do okna i jej otworzyłam, stanęłam na parapecie i przymknęłam okno. Poprawiłam runę na ręce i zeskoczyłam. Po kilku minutach biegu dotarłam pod dom Alec'a. Zaczęłam się oglądać za jakimś kamieniem. Kiedy w końcu go znalazłam rzuciłam nim w okno mojego przyjaciela. Światło momentalnie się zaświeciło. Po chwili zobaczyłam go wychylającego się.

- Czy to nie za późna godzina na odwiedziny? - spytał zaspany.

- Mam sobie iść?

Uśmiechnął się lekko i odszedł od okna. podeszłam bliżej i wskoczyłam do środka. Zdjęłam buty i położyłam się obok niego na łóżku.

- Mama znowu się wymknęła - powiedziałam patrząc na niego.

Leżałam na jego piersi. Ręce miał założone pod głową.

- Nie tylko to cie martwi, prawda? - spytał cicho.

- Jace znowu próbował zaciągnąć mnie do łóżka.

Momentalnie zesztywniał i westchnął głośno. Przez dłuższą chwilę się nie odzywał, zaniepokoiło mnie to.

- Zastanawiam się czy nie zerwać zaręczyn - kiedy to powiedziałam podniósł się gwałtownie i spojrzał na mnie z szokiem i czymś czego nie mogłam zinterpretować.

- Mówisz poważnie? - spytał nie dowierzając.

- Jak mam z nim być skoro zachowuje się tak jakby mu zależało tylko na tym aby mnie przelecieć - też usiadłam.

- Powinnaś... - pokręcił głową i zamilknął.

Ciekawe co chciał powiedzieć? Jednak nie chciałam na niego naciskać.

- Rób co uważasz z słuszne. Nie ważne jaką decyzję podejmiesz ja zawsze przy tobie będę. Zawsze będę cie chronił - oznajmił po chwili.

Patrzyłam na niego w szoku. Poczułam ciepło na sercu, nawet przy Jace nie czułam czegoś takiego. Choćbym nie wiem co robiła, jak głupie podejmowała decyzję Alec przy mnie będzie, bez względu na wszystko. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć? Zawsze postrzegałam go tylko jak przyjaciela, ale czy na pewno tak było?

- Ja... już pójdę. Jesteś pewnie zmęczony - podniosłam się i szybko pocałowałam go w policzek.

Rumieniąc się wyskoczyłam przez okno. Dlaczego moje serce tak wali? Przecież to Alec!

- Czy ty aby nie zaczynasz coś czuć do niego? - usłyszałam rozbawiony głos Sebastiana.

- Alec to przyjaciel - oznajmiłam niezbyt pewnie.

- Nie dość, że smarkula to jeszcze kłamczucha. Ty wiesz, że dzieci już dawno powinny spać?

- Odwal się.

Usłyszałam jego śmiech. On jest niemożliwy! Już nawet nachodzi mnie w nocy.

- Jest zdecydowanie lepszym wyborem!

Miasto CierpieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz