Rozdział 6

1K 61 5
                                    

*Perspektywa Clary*

Siedząc przy śniadaniu, nie wiedziałam co zrobić. Alec siedział obok mnie, Jonathan patrzył na nas jakoś dziwnie, a tata wyglądał na zmartwionego. Na dodatek mama nadal nie wróciła. Ciszę przerwało pukanie do drzwi. Spojrzałam na tatę i szybko wstałam. Otworzyłam drzwi i zamarłam widząc Isabell!

- Izzy! - krzyknęłam, rzucając się na dziewczynę.

Mocno ją przytuliłam, prawie przy tym przewracając.

- Nie mogłam cie zostawić samem po tym co zrobił Jace - oznajmiła.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę - pisnęłam.

Stałyśmy lekko chwiejąc w mocnym uścisku.

- Bo ją udusisz - usłyszałam rozbawiony głos Alec'a.

Odsunęłyśmy się od siebie i z uśmiechem na niego spojrzałyśmy. Isabell nagle wyszczerzyła się znacząco i pociągnęłam mnie za rękę, prowadząc do mojego pokoju. Kiedy się tam znalazłyśmy, popchnęłam mnie na łóżko i spojrzała znacząco.

- Coś się stało? - spytałam lekko zaniepokojona.

Stanęłam na wprost mnie i założyła ręce, prawdopodobnie czekając na jakieś wyjaśnienia.

- Clary znamy się nie od dziś, więc nie próbuj mnie oszukiwać. Czujesz coś do Alec'a, prawda?

- Co? - to jest naprawdę tak zauważalne?

- A więc jednak! Od kiedy? - piszczała uradowana.

Dosłownie skoczyła na moje łóżko. Położyła się na brzuchu i spojrzała na mnie wyczekująco.

- Po tym jak przyłapałam Jace'a, zdałam sobie z tego sprawę - mruknęłam.

- Nareszcie! Nawet nie wiesz jak się cieszę, lubię Jace'a, jest dla mnie jak brat, ale szczerze? Niezbyt do siebie pasowaliście. A mój braciszek, zawsze taki odpowiedzialny, rozsądny, a przy tobie staje się taki... lekki, czuły i co dziwniejsze zabawny. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będziemy rodziną! - oznajmiła szczęśliwa.

Nie czułam się zbyt dobrze. Jej myśli idą w zbyt szybkim tempie. Po za tym jaką mam pewność, że on czuje to samo? Na dodatek zaledwie chwilę temu zostałam singielką.

*Perspektywa Isabell*

Byłam prze szczęśliwa. Od jakiegoś czasu podejrzewałam, że Alec coś czuje do Clary. Problem był tylko w tym, że byłą zaręczona. Ale teraz? Nic nie stoi im na przeszkodzie. Zadowolona wracałam razem z bratem do posiadłości. Musiałam przedyskutować z nim kilka spraw, a także przebrać.

- Alec... Jesteś moim bratem, dlatego chcę dla ciebie jak najlepiej. Jest jeszcze jedne ważny powód, dla którego jestem wcześniej...

- Jaki? - spytał zaniepokojony.

- Nie przerywaj mi... Jak wiesz ród Morgensternów jest najbardziej wpływowy. Nigdy jeszcze Clave nie mieszało się w aranżowanie małżeństwa, ale z tego co mówiła mama teraz sprawa się skomplikowała. Mówiąc prościej Clave cieszy się, że związek Clary i Jace'a się rozpadł. Chcą urządzić pewnego rodzaju zawody.

Byłam w totalnym szoku kiedy się o tym dowiedziałam. Ja wiedziałam, że wielu Nefilim nie lubi Jace'a, ale nie sadziłam, że aż tak wielu.

- Co?! - zatrzymał się i spojrzał na mnie nie dowierzając.

- Ten bal odbędzie się wcześniej, tego pewnie nie wiedziałeś. Clary pozna wtedy wszystkich kandydatów. Nie mam pojęcia kto to wymyślił. Obawiam się jednak, że Jonathan maczał w tym palce.

- Nie zrobił by tego...

- Nie wiem, naprawdę nie wiem... Jon jest do wszystkiego zdolny, przecież go znasz, a Jace'a nigdy nie lubił. Z tego co wiem, Clary jeszcze o niczym nie wie.

- Naprawdę wieść o zerwaniu zaręczyn tak szybko się rozniosła? - spytał.

- No i nie tylko wśród Nocnych Łowców. Wampiry, wilkołaki, czarownicy, feari... Wszyscy już o tym wiedzą. Dlatego jeśli nie chcesz jej komuś tak po prostu oddać, to lepiej zacznij się przygotowywać - poradziłam idąc w kierunku posiadłości.

Sprawa pewnie nie rozniosła by się tak szybko gdyby nie tak idiotką, z którą zdradził Clary Jace. Musiał akurat uwieść największą plotkarę. Tylko tym razem jej gadatliwość zaszkodziła bardziej niż się tego pewnie spodziewała.

- Isabell, a skoro już jesteśmy przy tym temacie. Kiedy powiesz Jonathanowi o swoich uczuciach? - spytał podkreślając ostatnie słowo.

Przywaliłam mu z całej siły w ramię.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz, ja NIC do niego nie czuję!

- Czyli nie obrazisz się jak go z kimś zeswatam? - spytał, unosząc brwi.

- Pchasz się w gips - mruknęłam.

NIC nie czuję do Jonathana! Nigdy nie czułam i czuć nie będę!

Miasto CierpieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz