W czasie gdy rodzeństwo się przedstawiało ja stałam kilka metrów dalej, oparta o drzewo. Gdy skończyli udałam się za nimi do "fortecy". Szłam zamyślona gdy poczułam jak ktoś kładzie ręke na moim ramieniu. Odwróciłam głowe i napotkałam te przecudne oczy.
-Wszystko dobrze?- zapytał Kaspian.
-Umm... Tak, tylko sie zamyśliłam.- wydukałam niepewnie. Cholera, co ten chłopak ze mną robi. Zawsze byłam pewna siebie, odważna. A przy nim? Wstydze się strasznie.
Chłopak uśmiechnął się.
-Nazywasz się Raychel prawda?
-Tak...
-Piękne imię...tak jak jego właścicielka.
Dam słowo że teraz wyglądam jak buraczek. Nigdy nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu.
Przez resztę drogi Kaspian szedł obok mnie, lecz nie odezwał się ani słowem.
Gdy doszliśmy książe nas oprowadził a następnie pokazał nam miejsca do snu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawe że jestem strzaliwie zmęczone.-Ja chyba się położe. Nie najlepiej się czuje.-oznajmiłam.
-Oczywiście, dobrych snów. - powiedział Kaspian, podszedł do mnie i pocałował w czoło. Kątem oka zauważyłam że Piotr robi się czerwony ze złości.
-Dobranoc.- powiedziałam i znikłam za drzwiami "pokoju" mojego, Zuzi i Łucji.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Westchnęłam i przetarłam twarz dłońmi. Zaspana jeszcze wstałam z posłania i podeszłam do drzwi.
-Czego?!-warknęłam. Co jak co ale jak ktoś budzi mnie z mojego świętego snu to robię sie wredna.
-Wybacz, że cię budze ale zaraz połódnie.- odpowiedział mi głos po którym zamarłam. Podniosłam głowę na Kaspiana który stał i przyglądał mi się jakbym była cudem świata.
Spojrzałam na swój strój. O cholera!
Miałam na sobie tylko białą koronkową koszule nocną sięgającą mi ledwo za połowe ud oraz mocno odsłaniającą dekolt którą dała mi Zuzanna. Zarumieniłam się zresztą tak samo jak książe który bez skutecznie próbował nie zwracać uwagi na moje ciało.-Taak, przepppraszam-jąkałam się lekko- już sie ubieram.
Chciałam się wycofać ale potknęłam się o własne nogi ( wspominałam że jestem niezdarą?) i wylądowałam wraz z księciem na podłodze tak że on leżał podemną.- Przepraszam jestem niezdarą.- powiedziałam usiłując wstać.
Kaspian zaśmiał się.-Uroczą niezdarą.-powiedział gdy już sie przestał śmiać i odgarną moje włosy za ucho.
Patrzyliśmy sobie w oczy dłuższy czas gdy z zatracenia wyciągną nas głos Edmunda.
-No,no Kaspian. Ja cie poprosiłem żebyś ją obudził ale nie w taki sposób.- powiedział po czym uśmiechną się i zabawnie poruszył brwiami.
Spojrzeliśmy na siebie z księciem i wybuchneliśmy głośnym śmiechem po czym wstaliśmy. Poszłam się ubrać a następnie razem z Kaspianem i Edmundem poszliśmy do głównej sali.-Co tak długo?- powiedział już mocno wlurzony Piotr stojąc pod ścianą z założonymi rękami.
- Bo im się dzieci zachciało.- powiedział Edmund udając poważnego.
Piotr dosłownie zaczą zabijać wzrokiem telmarskiego księcia. Zuza zaczęła się cicho śmiać. Zasłoniłam twarz włosami by ukruć moje czerwone zapewne policzki gdyż Ed powiedział to przy większości narnijczyków.
Spojrzałam na Kaspiana szukjąc ratunku. On...uśmiechał się. Ku mojemu zdziwieniu obją mnie w talii.-Na dzieci jeszcze za wcześnie ale...może kiedyś.-powiedział Kaspian po czym pocałował czubek mojej głowy.
W tej chwili Piotr aż czerwieniał ze złości, ręce zacisną w pięści i wyszedł z sali trzaskając drzwiami.-Ups...chyba wspaniały się wkurzył.- powiedział Ryczypisk na co wszyscy wybuchneli śmiechem.
***
Sorki za orto.Taka prośba: zostaw gwiazdkę lub komentarz bo to motywuje do dalszego pisania.😉😘