#11

3.5K 160 14
                                    

Wpatrywałam się w nią z osłupieniem by następnie ujrzeć jak moja klatka piersiowa podnosi się i opada ostatni raz...

Spojrzałam pustym wzrokiem na Aslana.

-Czy, czy ja...

-Niestety tak. Chodź ze mną.

Aslan zaczął się oddalać. Jeszcze raz spojrzałam w wodę. Moje serce zacisnęło się a z oczu zaczęły lecieć łzy. Rodzeństwo Pevensie płakało przytulone do siebie a Kaspian ze łzami w oczach potrząsał lekarzem.

-Róbcie coś! Ratujcie ją!-krzyczał Kaspian.

-Wasza wysokość, zrobiliśmy co w naszej mocy ale dziewczyna nie żyje. Tak mi przykro.

-Nie, nie, nie, nie - Kaspian podbiegł do łóżka na którym leżałam. - Reychel proszę, nie zostawiaj mnie skarbie.

Kaspian pocałował moją bladą dłoń i zamknął ją w uścisku swojej. Piotr podszedł do niego i położył mu dłoń na jego ramieniu.

-Kaspian, ona nie żyje.

Kaspian strącił jego rękę i wstał gwałtownie.

-Zostaw mnie, nie wiesz co czuje. Ja ją kocham naprawdę nie to co ty.-wykrzyczał Kaspian.

-Nie waż mi sie mówić, że jej nie kocham. - Piotr podniósł głos i skierował palec wskazujący w stronę księcia.

-Przestańce! - krzyknęła Łucja. - Rey na pewno by nie chciała żebyście się kłócili.

Zawsze ją podziwiałam. Najmłodsza i chyba najdojrzalsza.

-Nie wtrącaj sie Łucja. - pouczył siostrę Piotr.

-Nie, ona ma racje. - przytaknął Kaspian. Podszedł do mnie u uklękną przy łóżku biorąc moją dłoń w swoją. - Moglibyście na chwilę wyjść?

-Nie mam zamia...

-Piotrek - przerwała mu Zuza - chodźmy.

Blondyn popatrzył na siostrę, następnie na Kaspiana. Westchnął i wyszedł bez słowa a za nim reszta rodzeństwa.

-Reychel, ja...tak bardzo cię przepraszam. Nie umiałem cię obronić. Chciałem, chciałem być z tobą. Chciałem związać z tobą moją przyszłość. Jednak ty mnie zostawiłaś. Ale nie mam ci tego za złe. Wiem że teraz jesteś w lepszym miejscu i możesz być tak szczęśliwa. Skarbie, jeśli to słyszysz wybacz mi i wiedz, że cie kocham a moje serce już zawsze będzie należeć tylko i wyłącznie do ciebie. - Kaspian wstał i pocałował moje wargi. Przeszedł mnie dreszcz a w moim brzuchu motyle zerwały się do lotu. Nawet nie wiem też kiedy moje oczy po raz drugi stały się mokre. Moje ciało zaczęło się trząść pod wpływem płaczu.

-Moja droga, musimy iść.- usłyszałam ciepły głos z tyłu.
Skinęłam delikatnie głową i powoli poszłam za wielkim lwem.

Po chwili moim oczom ukazał się piękny widok. Wielka łąka którą ozdabiały różnokolorowe kwiaty i gdzie nie gdzie drzewa owoce. Szczególnie piękne okazały się drzewa wiśniowe które kwitły a płatki ich kwiatów rozwiewał wiatr. Na około terenu rozciągał się równie piękny zielony las.

-Tu jest pięknie.- wyszeptałam cicho.

-Tak myślałem że ci się spodoba.

-Ale...

-Ale wolałabyś byś ze swoimi bliskimi.
- spojrzałam na lwa który delikatnie się uśmiechał.

-Masz wybór najmilsza. Możesz wrócić gdyż mam dla ciebie jeszcze pewne plany. Ale to już twój wybór.

Spuściłam głowę.
Czy naprawdę chciałam tam wracać? Do tamtego szarego świata pełnego problemów? Podczas gdy mogłam zostać tu? W krainie pozbawionej problemów i tak pięknej?

Westchęłam. Odwróciłam się w stronę Aslana.

-Wybrałam...

***

Nareszcie się zmobilizowałam i udało mi się napisać rozdział. Możecie być ze mnie dumni. I taka informacja : myślę że jeszcze kilka rozdziałów i skończe to opowiadanie. Więc pytanie brzmi - chcecie 2 część? Piszcie w komentarzach 😘
Do następnego xx

Zostań ze mną...|NarniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz