Potem uklękną na jedno kolano a moje serce przestało bić.
-Reychel- zaczął- choć nie znamy się długo jestem pewny swoich uczuć. Kocham cię i chcę mieć cię już zawsze przy sobie. Proszę cie, zostań ze mną, zostań moją królową.
W moich oczach zakręciły się łzy które chwile później popłynęły po policzkach. Zamknęłam oczy i lekko pokręciłam głową.
-Kaspianie ja, ja nie mogę, przepraszam. Uwierz mi, że cię kocham i naprawdę chcę z tobą zostać ale nie mogę. Tam jest moja rodzina, mój dom. Tam jest mój świat. Moje miejsce.
Kaspian wstał. Popatrzył się na mnie smutnym wzrokiem.
-Rozumiem. Ale proszę, wróć do mnie.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Spojrzałam na Aslana.
-Aslanie czy ja wrócę?-spytałam drżącym głosem.
-Tak najmilsza, jeśli tylko zapragniesz.-odpowiedział lew.
Spojrzałam z powrotem na młodego króla którego wzrok przepełniała teraz nadzieja i radoś.
-Wrócę, obiecuje.
-Będę na ciebie czekał.-powiedział i złączył nasze usta w pocałunku. Gdy oderwaliśmy się od siebie. Dołączyłam do rodzeństwa które czekało na dziedzińcu. Spojrzałam na Piotra i zamarłam. Płakał. Po jego policzkach spływały łzy ale się uśmiechał.
Podeszłam do niego.-Piotr ja...-zaczęłam.
-Ciiii. Nic nie mów. Rozumiem. Nie można nikogo zmusić do miłości. Cieszę się z twojego szczęścia. -znów zachciało mi się płakać. Nie myśląc dużo wpadłam w ramiona blondyna a ten mocno mnie nimi obją.
-Aslanie a czy my wrócimy?- zapytała Łucja.
-Wy troje tak.- Piotr spojrzał na mnie, Łucję i Edmunda.
-A ty i Zuza? Czemu wy nie? Zrobiliście coś złego?-zapytała kasztanowłosa łamiącym się głosem.
-Nic złego nie zrobili. To nie ich wina najmilsza.-powiedział lew.- twój brat i siostra nauczyli się już w Narni wszystkiego. Pora zacząć dorosłe życie.
-Ale zaraz.- przerwałam.- Jestem w tym samym wieku co Zuzanna a powiedziałeś Aslanie, że...
-Narnia jest z tobą mocno związana. Potrzebuje cie.- tu popatrzył na Kaspiana.
Ja również spojrzałam na bruneta. Posłaliśmy sobie promienie uśmiechy.
-Musimy iść.- popędzał Piotr.
-Zostańcie jeszcze.-nalegał Kaspian.
-Musimy już wracać.- tym razem ja się odezwałam.
-Nie chcesz jeszcze zostać Rey?-spytała Łucja.
Podeszłam do dziewczynki i wzięłam ją za rękę.-Chcę, ale tam jest nasz dom. Nasi rodzice czekają.- uśmiechnęłam się do niej.
Aslan wskazał nam abyśmy przeszli pomiędzy dwoma konarami drzewa stojącego na zobczu.
Ruszyłam w tamtą stronę.-Rey! Poczekaj!
Odwróciłam się do bruneta który podbiegł do mnie i zapiął mi na ręce złotą bransoletę z małym sercem na środku.
-Nie zapomnij o mnie.- powiedział patsząc mi głęboko w oczy.
-Obiecuje.- odpowiedziałam i ostatni raz złączyłam nasze usta kładąc jedną rękę na jego kark a drugą mocno ściskając jego dłoń.
Z ociąganiem puściłam jego rękę i nie oglądając się za siebie przeszłam przez portal.Nim się obejrzałam zamiast na dziedzińcu stałam na peronie, zamiast sukienki miałam swój mundurek a moje włosy były rozpuszczone. Spojrzeliśmy po sobie smutnym wzrokiem. Pociąg się właśnie zatrzymał i wsiadł do niego chłopak który wcześniej zaczepił mnie i Zuzę na ulicy.
-Na co czekacie dziewczyny? Chodźcie.- powiedział gdy nas zauważył. Wszyscy otrząsneli się nagle, zabraliśmy swoje bagaże i wsiedliśmy do pociągu.
-Czekajcie możemy na chwilę wrócić?- spytał Edmund.- Zostawiłem w Narnii latarkę.
Wszyscy parskneli śmiechem. Drzwi do pociągu zamknęły się.
Pociąg ruszył.
Żegnaj Narnio.***
Podziękowania:
Chciałabym wam bardzo podziękować za wszystko.
Za wspierające i motywujące komentarze.
Za prawie 7 tyś. wyświetleń i prawie 500 gwiazdek.
Za to, że te fanfiction było tak pozytywnie odebrane.
Jest to moje pierwsze opowiadanie i naprawdę ciesze się, że ktoś to w ogóle czyta.Nie umiem i nie lubię wygłaszać długich mów więc jeszcze raz powiem tylko DZIĘKUJE Z CAŁEGO SERCA!
Jak już wczesniej mówiłam palnuję kontynuować to opowiadanie ale jeszcze raz pytam: Czy chcecie żebym pisała dalsze części?
Jeszcze raz dziękuje ❤❤❤