Ważna notka pod rozdziałem!
Miłego czytania xx***
-Wybrałam...-Więc?- spytał Aslan z lekkim uśmiechem.
Westchnęłam i przymknęłam oczy. Zrobiłam kilka głębokich wdechów i odpowiedziałam.
-Chce tam wrócić.
Aslan uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Tak myślałem. Reychel posłuchaj. Nie możesz nikomu powiedzieć o tym co tu widziałaś. Rozumiesz?
-Tak, rozumiem. - odpowiedziałam nieco zdziwiona.
-Dobrze, to teraz... pora abyś wróciła. Do zobaczenia najmilsza. - po tych słowach lew ryknął potężnie. A ja? Ja, straciłam przytomność.
***
Kaspian (chodzi o perspektywę)
Po moim szczerym wyznaniu zacząłem płakać. Nie mogłem uwierzyć, że jej już nie ma. Nie ma mojej księżniczki. Spojrzałem załzawionymi oczyma na leżącą na łóżku dziewczyne. Wyglądała tak spokojnie. Jakby spała. Zamknąłem oczy i poddałem emocjom. Zacząłem płakać jeszcze bardziej a moje ramiona trzęsły się nie kontrolowanie. Wtedy... poczułem jak ktoś gładzi mnie delikatnie po włosach. Podniosłem głowę i zaniemówiłem.
-Reychel? To-to ty?- zapytałem wciąż nie wierząc własnym oczom.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
-A kto?- zapytała z lekkim śmiechem.- Wróciłam do was.
Byłem tak szczęśliwy że sam do końca nie wiedziałem co robie. Szybko wstałem i złapałem Reychel w swoje ramiona by następnie ułożyć swoje wargi na jej. Dziewczyna widać lekko oszołomiona po chwili zaczeła oddawać pocałunki. Ułożyłem dłonie na jej talii a ona wplątała palce w moje włosy lekko ciągnąć za ich końce. Tą piękną chwile przerwał nam odgłos otwierających się drzwi w których stanęła kszatanowłosa dziewczynka.
Reychel
Dziewczynka szerzej otworzyła swoje zaczerwienione od płaczu oczy. Nie minęła chwila a ta mała istotka tuliła się do mnie z całej siły.
-Rey, Rey jesteś. Powiedz mi, że to ty - szeptała Łucja lekko pociągając noskiem.
Pocałowałam dziewczynkę w czoło.
- To ja maleńka. Jestem tu. - zaczełam ją kołysać w swoich ramionach.
Później drzwi znów się otworzyły i stanęła w nich starsza siostra Łucji. Jej reakcja była prawie identyczna i chwile potem we trzy śmiałyśmy się płakałyśmy i przytulałyśmy na przemian. Później wszedł Edmund który tylko się uśmiechnął ocierając ukradkiem łzy z oczu. Gdy drzwi otworzyły się czwarty raz stanął w nich wysoki blondyn.
Dwie Pevensie odeszły ode mnie by zrobić miejsce bratu.-Reychel...- wyszeptał Piotr tłumiąc łzy.
Rozłożyłam ramiona zachęcając chłopaka aby przytulił się do mnie.
-Chodź tu do mnie.
Chłopak podszedł szybko i przytulił mnie do siebie z całej siły. Gdy trwałam w uścisku blondyna zobaczyłam tylko ciemną czupryne znikającą za drzwiami.
***
Tak wiem, krótki ale zobaczcie jak szybko dodałam. Chyba moja wena powróciła z urlopu.Miśki błagam czytajcie notki pod rozdziałami bo pod poprzednim chyba nikt nie przeczytał. A padło pytanie czy chcecie 2 część tego opowiadania. Piszcie koniecznie.
Do następnego 😘