Rozdział 12

97 6 6
                                    

      Tymczasem gdzieś dużo wyżej...

- Czemu jeszcze nie złożyła raportu? - denerwował się blondwłosy mężczyzna, krążąc po oślepiająco białej sali.
Inni spojrzeli po sobie. Nie wiedzieli.
Jedynie Razjel postąpił krok naprzód
i rzekł:
- Uspokój się Sabrielu. Cały czas próbujemy zdobyć informacje
o miejscu jej pobytu.
Niestety na razie jest to bezskuteczne, ale bądźmy dobrej myśli. - poklepał blondyna po ramieniu.
- Wszyscy się martwimy, nie myśl tylko o raporcie. - dodał ktoś nieśmiało, czym wywołał jedynie wściekłe warknięcie starszego anioła.
- Myślicie, że ja się nie martwię?! Bądźcie pewni... - urwał, kiedy napotkał spojrzenia pełne dezaprobaty. Wziął kilka głębokich oddechów i odwrócił się plecami
do reszty.
- Wezwijcie Michała. - gdy się odezwał, jego głos był cichy i pełen chłodu. Razjel posłusznie wybiegł by przekazać wiadomość.
Niespełna chwilę później w sali zawitał Michał. Wszedł dumnym krokiem pobrzękując zbroją, od której odbijały się promienie słońca. Stanął przed Sabrielem i założył ręce
na piersi.
- Co było tak ważne, że przerwano mi patrol? - spytał z wyższością i zgromił Razjela wzrokiem. Sabriel westchnął ciężko. Michał zawsze był arogancki
i niechętnie przerywał swoje zajęcia, a jeszcze mniej chętnie wykonywał polecenia niższych rangą aniołów. Niespecjalnie liczył na wyrozumiałość ale musiał przynajmniej spróbować.
- Mam prośbę... - przerwał na nagły błysk pogardy w oczach rozmówcy. - Nic wielkiego, bądź pewny. - dodał pospiesznie widząc, że Michał zamierza odmówić.
- Niedawno zesłaliśmy na ziemię anielicę, która miała rozeznać się trochę wśród ludzi i przekazywać nam informacje. Podejrzewamy,
że demony szlajają się po ziemi
i musimy mieć wszystko na uwadze. Dziewczyna miała być naszymi oczami tam na dole, jednak nagle słuch po niej zaginął. Proszę cię, byś odnalazł ją i sprawdził czy wszystko jest w porządku. - mówił szybko, starając się nie urazić dumy kapryśnego Pogromcy Demonów.
Michał zmierzył go wściekłym wzrokiem.
- Wiesz, że nie jestem chłopcem
na posyłki Sabrielu. - syknął.
- Oczywiście, nikt tak nie twierdzi. - anioł zgarbił się i starał się wyglądać na bardzo służalczego. - To jedynie prośba... Gdybyś zechciał się zastanowić...
Jego rozmówca z lekkim rozbawieniem patrzył jak Sabriel próbuje uciec wzrokiem na boki
i udaje obojętnego.
- A co ja będę z tego miał? - zapytał zaczepnie mrużąc oczy.
- Michale! Aniołowi nie przystoi czerpać korzyści z posługi!
Archanioł wzruszył ramionami
i odwrócił się  z zamiarem odejścia. Kiedy miał przekroczyć próg usłyszał zduszony głos Sabriela.
- Dobrze. Będziesz mógł zabić pierwszego demona jaki stanie ci
na drodze.
Michał ożywił się. Zwykle jego zadaniem było odsyłanie demonów do podziemia. Zabić demona. To zdarzało się niezwykle rzadko i właśnie to najbardziej lubił. Nie zamierzał przepuścić takiej okazji.
- Więc, mój drogi Sabrielu, kogo mam szukać? - zapytał z drapieżnym uśmiechem.
- Znajdź Miriam.
Odpowiedzią było trzaśnięcie drzwi.

AZAZEL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz