Kolejne dni na Ibibzie mijały mi i Andreasowi na wielu rozmowach czy wyjściach do parku bądź tej obiecanej kawiarni. Kiedy jednak oparzenia na moich plecach całkowicie się zagoiły, a moja praca z Gregorem i chłopakami była skończona (zostały nam ledwie dwa dni do wyjazdu) Welli, siedząc któregoś pięknego dnia u mnie w pokoju, zagaił:
-No to co Leni? Wybierasz się z nami dzisiaj do wesołego miasteczka?-zrobiłam zdziwioną minę
-Nie wiem Andi... Nie chcę wam wpychać nosa do kadry. W końcu i tak spędzasz ze mną cały wolny czas. Nie wolałbyś pobyć na osobności z kumplami?-powiedziałam z ledwo wyczuwalną nutką smutku w głosie
-Daj spokój Leni. Sami nalegali żeby cię poznać. Nawet założyli fanklub "Shippujemy Andetiti"-zaśmialiśmy się-No a tak poza tym Markus chciał cię przeprosić za swoje zachowanie wtedy-wspomniał o moim pierwszym i jak na razie jedynym spotkaniu z kadrą Niemiec
-Chyba jednak nie ma ku temu powodów, bo gdyby nie on, to raczej byś mnie wtedy nie odprowadził, a to równałoby się z tym, że wciąż byłabym na ciebie zła-posłałam mu uroczy uśmiech
-Osz ty mała potworo!-krzyknął i rzucił mnie na łóżko
Po chwili poczułam jego ręce błądzące po moim ciele i mimowolnie zadrżałam, choć on po prostu zaczął mnie łaskotać. Dusiłam się ze śmiechu kiedy odnalazł najwrażliwsze na łaskotki miejsca mojego ciała i jednocześnie nie mogłam przestać się wić pod jego dotykiem.
-Dość! Andreas dość!-krzyczałam przez łzy
-To pójdź z nami-wstrętny szantarzysta wytknął w moją stronę język
-Tak, tak, pójdę, ale przestań!-zabrał ręce z mojego brzucha i upadł po mojej lewej
Obróciłam twarz w stronę jego buźki i spojrzałam głęboko w oczy. Nasze twarze znalazły się niebezpiecznie blisko. Szukając jakby słowa sprzeciwu Niemiec objął mnie ramieniem i założył mi kosmyk włosów za ucho. Ponieważ nie zareagowałam przylgnął swoimi wargami do moich ust. Pocałunek był delikatny i krótki, po którym mężczyzna wstał i wychodząc z pokoju krzyknął:
-Za godzinę na dole!-szybko przekroczył próg i zniknął mi z oczu
Wciąż zaszokowana trzymałam opuszki palców na ustach i tępo patrzyłam się w sufit. Co to miało być? Kiedy zaczęłam ponownie kontaktować ze środowiskiem, uświadomiłam sobie sens ostatnich słów Andreasa i zerwałam się na równe nogi.Postanowiłam, że odstawię się jak jeszcze nigdy dotąd. Co prawda ubierałam się ładnie na każde spotkanie z nim, bo moje serce nie było na niego obojętne od jakiegoś czasu, jednak tym razem miałam ukryty cel. Mianowicie chciałam wydębić od niego kolejny pocałunek, ale on nie musi o tym wiedzieć. Już po dwudziestu minutach byłam gotowa i ubrana w kwiecistą sukienkę przed kolano, z rozpuszczonymi włosami i ledwo widocznym makijażem udałam się w kierunku pokoju Gregora, aby mój nadopiekuńczy braciszek się nie martwił. Po załatwieniu "pozwolenia" zbiegłam na dół i ku mojemu zaskoczeniu wszyscy zaproszeni już na mnie czekali. Kiedy Andreas mnie zobaczył jego oczy wypełniły się uroczymi ognikami, a jego twarz pokrył szkarłatny rumieniec. Podeszłam do niego i spytałam:
-To co panowie, idziemy czy niepotrzebnie się przebierałam?-na moje słowa otrząsnęli się z szoku (głównie Andi) i żywo wstając z kanapy ruszyli w kierunku drzwi
Chciałam iść z nimi w większej grupce, jednak gdy miałam zrobić krok w ich stronę Andreas złapał mnie za rękę i przyciągnął do swojego torsu. Jedną ręką złapał mnie w tali, a drugą podniósł mój podbródek tak, aby moje uszy znajdowały się na wysokości jego ust, po czym prosto do niego wyszeptał z nieudawanym zachwytem:
-Pięknie dzisiaj wyglądasz
-Nie lepiej niż ty-zachichotałam
-Uwierz, że przy tobie wyglądam jak kleszcz przy łabędziu-pocałował mnie tuż nam uchem
-Ty za to dopełniasz całości mój ty kleszczu-uśmiechnęłam się pod nosem i obróciłam głowę tak, że nasze usta ponownie tego dnia się spotkały
Całe moje wnętrzności postanowiły chyba poćwiczyć jakieś akrobacje, bo żołądek wywinął radośnie fikołka, a serce prawie się zatrzymało. Ten całus był dłuższy od pierwszego i jakby bardziej czuły, a kiedy zabrakło nam powietrza Wellinger wysapał:
-Co to miało być?
-To?-spytałam niewinnie-Całus dla kleszcza-chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do czekających na dworze Niemców
-Coś długo wam zeszło-poruszył sugestywnie brwiami człowiek znany z telewizji jako Richard Freitag
-Czyżby ominęło nas gorące powitanie?-dodał swoje trzy grosze człowiek o pseudonimie artystycznym Przyjaciel
-Chcielibyście-zaśmiałam się pokazując im język i kierując się w stronę przystanku skąd odjeżdżała autobus, którym mieliśmy udać się do parku rozrywki
__________________________
Witojcie dobrzy ludziowie xd. To już jest 10-ty rozdział tego opowiadania, a ja dalej czuję się tak, jak na rocznicówce brata w kościele, kiedy to wpadłam na ten pomysł. Zaczęłam pisać jak szalona i jeszcze tego samego dnia miałam chyba z pięć rozdziałów. Obecnie pracuję nad kolejną i mam nadzieję, że na sam koj Ice jej nie schrzanie.
Zuzia
Ps. Jeśli czujesz jakiekolwiek przywiązanie do tej historii, to ten rozdział jest dla ciebie 😙
CZYTASZ
I Still Loved You
FanfictionDziewczyna, siostra wyjątkowo znanego skoczka narciarskiego pewnego dnia otrzymuje propozycję pracy w austriackiej kadrze narodowej. Już pierwszego dnia w pracy (uznajmy, że tym dniem będzie koniec sezonu w Planicy) zaczyna się domyślać, że praca ta...