Raw Air było bardzo wymagające. Wszyscy zawodnicy zmuszeni byli skakać prawie każdego dnia po kilka razy, co skutecznie męczyło ich organizm i sprawiało, że chodzili czasem niczym zombie. Było to widać zwłaszcza po tych mniej przyzwyczajonych do bardzo intensywnych zawodów (czt. między innymi Domen Prevc) i starszych, którzy nie dość, że zmęczeni wieloma latami skakania musieli przemęczać się czasem nad siły. Ani Welli, ani Gregor na szczęście nie należeli do żadnej z tych grup i cieszyli się w mkarę dobrym samopoczuciem. W trakcie trawania cyklu wypadały pechowo walentynki. Pechowo oczywiście tylko według niektórych, bo ja osobiście byłam bardzo z tego powodu szczęśliwa. Miało to być akurat w dniu zawodów na Vikersundbakken. Od samego rana nie mogłam doczekać się konkursu, między innymi dlatego, że już w kwalifikacjach pobite zostało mnóstwo rekordów. Konkurs również jest na poziomie godnym mistrzów. Obfituje w gwałtowne zwroty akcji (tak, pobijanie rekordu świata prawie dwa razy z rzędu jest naprawdę ogromnym zwrotem akcji, zwłaszcza, że ten drugi rekord ustanawia Fannemel dzierżący do tej pory dumnie swoje 251.5 metra od dzisiaj może się pochwalić odległością 253 metrów. Wygrał oczywiście on, drugie miejsce zajął ten, który na chwilę odebrał mu rekord-mój brat, a na trzecim stopniu podium stanął Welli. Po dekoracji podbiegłam do (tak właściwie nikt o tym nie wie, oprócz Gregora, którego zaciekawiły kiedyś listy, które dostawałam z Norwegii. Musiałam mu to wyjaśnić, a ponieważ nie afiszujemy się naszą przyjaźnią, wie tylko on) mojego najlepszego kumpla-Fanniego i w czasie kiedy Andi udzielał wywiadów pogratulowałam mu zwycięstwa. Chwilę pogawędziliśmy, po czym i jego ukradli mi dziennikarze. Chociaż dzisiaj to nawet wyszło mi to na dobre, ponieważ dzięki temu miałam więcej czasu żeby przygotować ostatnie detale prezentu dla mojego chłopaka. W jego wyborze pomogła mi Emilka, która bardzo polubiła Niemca i z całego serca życzyła nam szczęścia. Pomimo seksownej bielizny, którą przygotowałam na wieczór doradziła mi zrobić dla niego jakiś kolaż, oprawić w ramkę i podarować mu do powieszenia na ścianę. Wybrałam do niego nasze najpiękniejsze wspólne zdjęcia, oraz na ramce na dole napisałam ozdobnymi cyframi dokładną datę naszego pierwszego spotkania oraz tę, którego to dnia zostaliśmy parą. Zapakowałam to w pudełko, owinęłam ozdobnym papierem, a kiedy również jakaś czekolada na wieczór była gotowa poszłam się przebrać. Mimo niskiej temperatury nałożyłam sukienkę i poszłam do hotelowego holu wyczekiwać mojego mężczyzny. Spotkałam tam Emilkę, która czekała na Gregora, aby zrobić mu walentynkową niespodziankę (oficjalnie są razem dopiero od jego urodzin). Zaczęłyśmy rozmowę, kiedy przez drzwi zaczęli napływać pierwsi skoczkowie. Nie byli to jednak ani Niemcy ani Austriacy, ani nawet Norwegowie, więc wróciłyśmy do przerwanego zajęcia. Po jakimś półgodziny w końcu i wyczekiwani przez nas mężczyźni napłynęli do hotelu. Z uwagi na to, że pierwszy dostrzegł mnie mój brat podszedł do Andreasa i oznajmił:
-Jeśli się dowiem, że ją skrzywdziłeś, ja skrzywdzę ciebie-powiedział hardo i zajął się swoją ukochaną
Niemiec w tym czasie jak oczarowany podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Czemu ubrałaś sukienkę? Nie jest ci zimo?-spytał lekko mnie od siebie odsuwając
-Wiesz, czasem warto się poświęcić-puściła mi oczko-Nie liczcie, że wam go dzisiaj oddam-poinformowałam jego kumpli i pociągnęłam do mojego pokoju
Położyliśmy się na łóżku, a ja oparłam swoją głowę o tors skoczka. Mam dla ciebie prezent-powiedziałam po chwili milczenia i podniosłam się z łóżka
Wyjęłam pakunek z walizki i wręczyłam chłopakowi czekając na jego reakcję. Szybko zdarł papier, otworzył pudełko i uśmiechnął się szeroko.
-Ja da ciebie mam w pokoju-zarumienił się i już miał opuścić pokój kiedy złapałam go za rękę
-Zawsze możesz mi dać go jutro, a i tak największym prezentem jaki możesz mi dać jest twoja obecność-wróciliśmy na materac
Na rozmowach zleciało nam parę godzin i nim się spostrzegłam nadeszła dziesiąta. Uznałam, że to idealna pora by wprowadzić drugą część prezentu. Poszłam do łazienki, niby to za potrzebą, a tak właściwie moim jedynym celem było przygotowanie się do tego, co miało nastąpić. Kiedy dodałam sobie odwagi otworzyłam drzwi. Natychmiast oderwał wzrok od ekranu telefonu i kiedy zobaczył, że jestem w samej, dość skąpej czerwonej bieliźnie, na jego twarz wypłynął cwany uśmiech. Ja zrobiłam ledwie dwa kroki, a on już znalazł się przy mnie i pocałował zachłannie.
-Co to ma znaczyć panno Schlierenzauer?-spytał kiedy wreszcie pozwolił mi zaczerpnąć powietrza
-To?-spytałam niewinnie-Tak zwana "gra wstępna". No chyba, że nie chcesz-dodałam szybko, ale mężczyzna nie pozwolił mi się odsunąć
-Wręcz przeciwnie, czekałem, aż będzie to w 100% twoja decyzja-wyjaśnił i całując mnie w szyję złapał na "pannę młodą"
Nie pozostawałam mu dłużna, ale to, co robiliśmy lepiej nich nie wychodzi na światło dzienne.
______________________
Wybaczcie, że tak długo zwlekałam z dodaniem tego, ale niektóre anime naprawdę potrafią wciągnąć (mówi to osoba, która poszła dzisiaj spać o 5 żeby takie jedno skończyć xd) Poza tym zaczynam prace nad kolejną "książką" i musiałam sobie ładnie rozpisać plan. Także no. Ponawiam pytanie o to, czy ktoś mógłby zrobić dla mnie okładkę, bo jeśli nie, to będę musiała się tym zająć sama, a wtedy raczej najlepsza nie będzie😅😅 Dzięki za przeczytanie 😁😁
Zuzia
CZYTASZ
I Still Loved You
FanfictionDziewczyna, siostra wyjątkowo znanego skoczka narciarskiego pewnego dnia otrzymuje propozycję pracy w austriackiej kadrze narodowej. Już pierwszego dnia w pracy (uznajmy, że tym dniem będzie koniec sezonu w Planicy) zaczyna się domyślać, że praca ta...