Do ślubu pozostały już tylko 3 dni. Przygotowania ruszyły już pełna parą. Niestety Crowd nie był zadowolony z tego faktu. Zostało mu już mało czasu, by wymyślić coś, co przekona Anne do zmiany zdania. Gdy córka poprosiła go, aby spędził z Tomkiem trochę czasu przed kolejnym przyjęciem, które odbędzie się popołudniu niechętnie się zgodził. Postanowił jednak skorzystać z okazji i poprosił Roberta, aby odwiedził Ann i porozmawiał z nią.
Anne
Cieszę się, że udało mi się przekonać chłopaków do wyjścia. Bardzo bym chciała, żeby się polubili. To najważniejsi mężczyźni w moim życiu. Nie mam pojęcia, gdzie tata zabrał Tomka, ale mam nadzieję, że dobrze się bawią. Niedługo przyjadą kolejni goście. Muszę iść się uszykować. A co to? Dzwonek do drzwi?
- Otworzę Saro..
To...Robert. -Co on tu znowu robi? Po ostatnich wydarzeniach nie mam jakoś ochoty go widzieć.
- Witaj Anne. Twój ojciec zaprosił mnie na przyjęcie, więc jestem. Jego jasne do granic możliwości zęby aż raziły mnie w oczy. Nie wiem czym on je wybielał, ale przesadził.
- Cześć. Wejdź...Taty nie ma. Wyszedł z Tomkiem. Chyba trochę się pośpieszyłeś. Obiad będzie za dwie godziny.
- Serio? Myślałem, że mam przyjść na drugą...Musiałem coś źle zrozumieć.
- No cóż, skoro tu jesteś to może czegoś się napijesz?
- Chętnie...Niech Sara poda mi wodę.
- Hehe Sara? A sam nie możesz sobie nalać? Woda jest w kuchni. Chodź...
Nie wiem czemu, ale Robert spojrzał na mnie jak na wariatkę, gdy kazałam mu nalać sobie wody. Przecież nie będę fatygować kobiety. W końcu ma i tak już dużo pracy. Nie wiem skąd w tym zadufanym w sobie facecie myśl, że jest lepszy niż inni. Zabrałam go do kuchni. Niechętnie nalał sobie gazowaną.
- Ładna pogoda... Może przejdziemy się trochę po ogrodzie? -W końcu zapytał.
- Eeee...widzisz ja pomału muszę się szykować...
- Daj spokój, jeszcze dużo czasu. Chyba nie odmówisz koledze? Hmm?
Przyznam, że niechętnie ale zgodziłam się na spacer.
- Dobrze, ale tylko chwilę. Naprawdę mam sporo do zrobienia. Wiesz...jak to kobieta. -Uśmiechnęłam się z nadzieją, że zrozumie.
Nasz ogród był piękny. Bardzo zadbany. Dookoła roiło się od pięknych róż, frezji i innych pachnących kwiatów, które odwiedzały barwne motyle i pszczoły. Na środku stało wielkie drzewo. Za dzieciaka uwielbiałam się na nie wspinać. Zleciałam z niego nie raz. Pewnego razu musiałam nawet jechać na pogotowie, bo rozcięłam sobie głowę...Ojciec nazywał mnie chłopczycą. Nigdy nie byłam grzeczna damulką, jaką chciał abym była. Nie lubiłam nosić różowiutkich sukieneczek. Były niewygodne. Najlepiej czułam się w szortach i t-shircie. Znacznie lepiej się wspinało i biegało w tym stroju. Mimo, że nauczyłam się dobrych manier i uczyłam się bardzo dobrze to zawsze, gdzieś w głębi serca buntowałam się. Życie bogatej córeczki tatusia nie odpowiadało mi. Przez te wszystkie lata, które tu mieszkałam nauczyłam się, że dobrze jest mieć pieniądze, ale powiedzenie, że szczęścia nie dają jest jak najbardziej trafne. Im mieliśmy więcej pieniędzy, tym moja mama była mniej szczęśliwa. Nie pamiętam by rodzice spędzali ze sobą czas tak po prostu. Pokazywali się na przyjęciach i salonach, ale nigdy nie poszli razem do kina czy na kolację tylko we dwoje. Tata był zbyt zajęty pracą. Drogie prezenty z czasem zaczęły zastępować czułe słowa i gesty. Nie chciałam takiego życia.
![](https://img.wattpad.com/cover/110093118-288-k645189.jpg)
CZYTASZ
Last chance /JC/
FanfictionAnne i Tomek właśnie podjęli najważniejszą decyzję w swoim życiu. Czy chłopakowi uda się z pomocą przyjaciół przekonać do siebie przyszłego teścia? Dalsze losy Jet Crew. Już wkrótce.. Sequel powieści Jet Crew -One Life ;)