Pół godziny wcześniej...
Pan Edward siedział w swoim gabinecie cały poddenerwowany. Na obiad został zaproszony pracownik tutejszej Ambasady. Adwokat liczył na ścisłą współpracę z Longiem i co za tym idzie kolejny pokaźny zastrzyk gotówki. Mężczyzna nie był jednak do końca przekonany co do wyboru kancelarii, która będzie reprezentowała Ambasadę, dlatego Crowd liczył, że uda mu się go udobruchać na przyjęciu a potem ślubie córki.
- Adamie!- Krzyknął Crowd.
Lokaj natychmiast przyszedł do pokoju - Tak proszę Pana?
- Dzisiaj mamy bardzo ważnego gościa na przyjęciu. Chciałbym, żeby był traktowany wyjątkowo. I proszę cie miej na oku mojego pożal się Boże zięcia. Nie chciałbym, żeby przyniósł mi wstydu.
- Oczywiście proszę Pana. -Odpowiedział Adam. -Czy coś jeszcze?
- Tak! Już dawno obiecałem Longowi, że podaruję mu moją ostatnią butelkę mojej dziewiętnastoletniej Single malt. Zachowałem ją na specjalną okazję. Wiedziałem, że mi się przyda. Idź do piwniczki i przynieś ją. Leży tam na końcu, pod ścianą.- Adwokat zatarł ręce. Ambasador był wielkim smakoszem whiskey. Crowd wiedział, że taki podarunek pozwoli potencjalnemu klientowi przychylniej spojrzeć na możliwość współpracy z jego kancelarią.
Po paru minutach do gabinetu wrócił kamerdyner. - Proszę Pana, czy na pewno nie przynosił Pan butelki na górę?- Zapytał
- Nie...Czemu pytasz?
- Bo Pańskiej Single malt tam nie ma...-Lokaj opuścił głowę.
- CO!? Jak to?! Przecież wczoraj jak schodziłem do piwniczki to jeszcze tam była...To nie możliwe! Odejdź.- Crown odepchnął Adama i sam udał się na dół. - Bezużyteczny głupiec...-wymamrotał do siebie. Gdy wszedł do środka, okazało się, że jego whiskey warta dwa tysiące dolarów zniknęła. - Jak to? To nie możliwe! Przecież była tu! BYŁA!!- Adwokat zaczął się denerwować. Poszedł na górę do gabinetu i powiedział do lokaja - Co ja teraz zrobię? Przecież obiecałem mu tą whiskey! I co? Powiem mu, że jednak pomyliło mi się? Że jednak myślałem, że mam, ale jednak nie...? Pomyśli, że go oszukałem i specjalnie go tu zwabiłem. Teraz to już nigdy nie zgodzi się na podpisanie umowy! KURWA!- Wykrzykiwał.
- Spokojnie...jakoś Pan załagodzi sytuacje. Za chwilę przyjdą goście. Niech Pan się ubierze i zejdzie do nich na dół, a ja jeszcze raz pójdę i poszukam butelki...-Odpowiedział Adam.
- Dobrze...Masz rację. Musze się uspokoić i grać na czas. Ale jeśli ta butelka się nie znajdzie to jestem skończony!
Goście już zebrali się w sali, gdzie odbywało się przyjęcie. Państwo Crowd i Anne witali gości. Dziewczyna usprawiedliwiała nieobecność narzeczonego złym samopoczuciem.
Chociaż jedna dobra wiadomość, że nie będzie tego prostaka..Pomyślał adwokat i zaczął nerwowo wypatrywać Ambasadora. Frosty i Kimberly ustali przy szwedzkim stole i nałożyli sobie trochę jedzenia.
- Myślisz, że z Crazem wszystko w porządku?
- Jasne...Jak wychodziłem to spał. Odpocznie i jutro będzie jak nowo narodzony. Z resztą chyba lepiej, że to wszystko go ominie...Zapowiadają się straszne nudy...-Ben spojrzał na gości, którzy stali wyprostowani, jakby połknęli kij od szczotki.
- Byłeś z Brunem? -Spytała dziewczyna.
- Tak.- Odpowiedział Frosty.
Pan Crowd nagle się ożywił. Właśnie przyjechał Ambasador wraz z małżonką.

CZYTASZ
Last chance /JC/
FanfictionAnne i Tomek właśnie podjęli najważniejszą decyzję w swoim życiu. Czy chłopakowi uda się z pomocą przyjaciół przekonać do siebie przyszłego teścia? Dalsze losy Jet Crew. Już wkrótce.. Sequel powieści Jet Crew -One Life ;)