Craze obudził się z okropnym bólem głowy. Nie pamiętał jak się znalazł w łóżku, ani co robił poprzedniego dnia. Usiadł, złapał się za głowę i próbował zlokalizować Anne. Niestety okazało się, że znajduję się sam w pokoju. W końcu wstał, chwiejąc się trochę, jednak po chwili mógł się już normalnie poruszać. Tomek podszedł do lustra, gdy zobaczył swoje odbicie prawie się wystraszył. Podkrążone oczy, blada cera i mętne oczy. Co ja wczoraj robiłem? Craze próbował przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Po chwili do pokoju weszła Anne. Zobaczyła narzeczonego i trzasnęła mocno drzwiami.
- Ann! Na litość boską! -Jęknął chłopak.
- Co? Boli główka? -Spytała z ironią ukochana.
- Jak jasna cholera... Co się wczoraj stało?
- Naprawdę nie pamiętasz?
- Pamiętam tylko, że poszedłem z Frostim kręcić filmik...wypiliśmy trochę...
- Trochę? Byłeś nawalony jak meserszmit!
- Co? Niemożliwe...-Odpowiedział Tomek.
- A jednak...Może i dobrze, że nie pamiętasz co robiłeś...
- Jak to? Mów...
- Na pewno chcesz wiedzieć?
Chłopak przełknął ślinę - Dawaj...
Anne opowiedziała narzeczonemu o wszystkim co robił wczoraj. Craze tylko siedział i się nie odzywał. Od czasu do czasu pokręcił głową i przecierał oczy. Nie mógł uwierzyć w to co słyszy.
- Kurwa! Jestem kretynem, idiotą... Przepraszam cie kochanie. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Ja...ja zadzwonię do tego Ambasadora i przeproszę go...albo nie! Pojadę do niego...
- Nie musisz...Dzięki tobie tata dostał kontrakt. Chyba Pan Long nie jest takim sztywniakiem. Uśmiechnęła się Pani mecenas. -Tomek tylko uniósł brwi. Z tego wszystkiego zrozumiał, że wszytko skończyło się dobrze. Jakimś cudem...
- Jestem strasznie głodny...Co na śniadanie? --Spytał Polak
- Śniadanie? Jest 17...Niedługo będzie kolacja...
Tomek znów złapał się za głowę i runął na łóżko. Anne tylko się zaśmiała, położyła się obok ukochanego i powiedziała
- Jesteś stuknięty...ale za to właśnie cie kocham.
Craze przytulił dziewczynę i pocałował. - Pójdę po coś na kaca. -Anne wyszła z pokoju. W progu minęła się z Benem.
- Hej! Jak żyjesz? -Spytał niepewnie Australijczyk i już po chwili w jego stronę poleciał but bruneta.
- Spadaj cipo! Przez ciebie i twoje głupie pomysły mój teść mnie nienawidzi jeszcze bardziej..
- Bardziej się chyba nie da. -Zaśmiał się Ben i w jego stronę poleciał kolejny but.
- Musiałeś zwinąć akurat tą najdroższą butelkę? Akurat prezent dla Ambasadora?
- A skąd niby miałem wiedzieć, że to jakaś Single malt...do tego dziewiętnastoletnia?
- W ogóle nie powinieneś brać niczego bez pytania...Ehh
- Ale przynajmniej rozruszałeś trochę towarzystwo.
- Zaraz..-Craze wstał wkurzony.
- Ej ej ej...skończyły ci się buty!
- Ale mam jeszcze moją pięść, która za chwilę wyląduję w twoim dupsku!
- To trochę gejowskie...-Uśmiał się Ben - Oj przepraszam...Obiecuję, że już nigdy nie wezmę bez niczego bez pytania.
Tomek zaśmiał się, ale wiedział, że czeka go jeszcze rozmowa z teściem. A ona nie będzie już należała do przyjemnych.
Parę godzin później...
Craze nie mylił się. Zaraz po kolacji został wezwany na dywanik do Crowda.
- Chciał Pan mnie widzieć? -Spytał nieśmiało Tom.
- Siadaj! -Rozkazał teść. - Przejdę do rzeczy...Bo wczoraj byłeś chyba zbyt pijany, żeby cokolwiek zrozumieć...Nie lubię cie...Uważam, że moja córka zasługuję na kogoś lepszego niż ty. -Edward zapalił cygaro.
- Ale...
- Nie przerywaj mi! Jesteś bezużytecznym burakiem, który wydurnia się przed kamerami.
- Myli się Pan...Jet Crew to znacznie więcej niż wygłupy...ale skąd Pan może wiedzieć skoro nie widział Pan ani jednego odcinka...
- Nie musiałem...wiem co się dzieję na tym Tubie... Powiedz mi co możesz jej dać? Co??
- Kocham ją!
- Ojjj miłość to bzdura...
- Myli się Pan!
- Słuchaj no smarkaczu..myślisz, że ty i twój głupkowaty koleżka jesteście tacy sprytni? Powiem ci jedno...do ślubu zostały jeszcze trzy dni...Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby moja córka przejrzała na oczy. Pilnuj się lepiej...Bo bacznie cie obserwuję.
- Skąd w Panu tyle złości? Nie zależy Panu na szczęściu córki?
- Wręcz przeciwnie...I udowodnię ci to. -Crowd zasiadł za biurkiem, wyjął książeczkę czekową i spytał - Ile?
- Co? Nie rozumiem...- Odpowiedział Craze.
- Daj spokój, przecież wiem, że te wszystkie sprzęty kosztują...Zostanie wam jeszcze z nawiązką..Ile mam tu wpisać. Podaj cenę.
- Nie...mnie nie można kupić.
- Chwytaj okazję, bo będzie ci żal. Wierze w twój rozum. Pora zakończyć ten cyrk. Bo inaczej...
- Niech Pan nie straszy, nie boję się gróźb! -Craze wstał obruszony. Był wściekły. Nie mógł pojąć,że ojciec może robić coś takiego własnej córce. - Za trzy dni ślub. Bez względu czy Pan da nam błogosławieństwo czy nie! -Tomek odwrócił się i wyszedł trzaskając drzwiami.
Hej! Przepraszam, że dziś tak krótko, ale jestem chora i wszytko mnie boli. Nie mam na nic siły. Jutro pewnie nie będzie rozdziału ale za to pojutrze wynagrodzę wam wszystko. Pozdrawiam <3 Pace out! ;)
CZYTASZ
Last chance /JC/
FanficAnne i Tomek właśnie podjęli najważniejszą decyzję w swoim życiu. Czy chłopakowi uda się z pomocą przyjaciół przekonać do siebie przyszłego teścia? Dalsze losy Jet Crew. Już wkrótce.. Sequel powieści Jet Crew -One Life ;)