7

4.7K 521 70
                                    

To wcale nie tak, że Jimina ciągnęło do szpitala, nawet będąc świadomym, że jest tam Yoongi. Naprawdę nienawidził takich miejsc, idealnie czystych, białych i pełnych cierpienia. Jego matka umierała na stole operacyjnym, gdy on będąc dwuletnim kociakiem, nie mógł nawet wejść do budynku. Wtedy rozpoczęła się jego samotna tułaczka, nie znał też swojego ojca, który był człowiekiem. Nie rozumiał, jak jego matka mogła związać się z kimś takim, tym bardziej że nie był kotem, a na dodatek ich zostawił.

Niestety łapa coraz mocniej dawał się we znaki, jak się okazało również bardzo spuchła. Ignorował ją już drugi dzień, ale nie miał siły dalej tego ukrywać i ociągając się w każdym możliwym tego słowa znaczeniu, maszerował w stronę znienawidzonego miejsca, oczywiście będąc już człowiekiem.

Zdał sobie sprawę, że na pewno spotka blondyna i to był chyba jedyny plus tego wszystkiego. Był zmęczony, wszystko go bolało, a najbardziej serce. Coś w środku mówiło mu, że musi być cierpliwy, że Yoongi ma teraz większe problemy i sam również nie chciał być dla niego ciężarem, dlatego w szpitalu postanowił jednak unikać chłopaka.

Naciągnął kaptur na głowę i usiadł gdzieś z boku holu. Wcześniej wypełnił potrzebne papiery i musiał teraz poczekać na przyjście lekarza. Po blondynie nie było ani śladu więc odetchnął z ulgą. Po dziesięciu minutach podszedł do niego dość młody mężczyzna, zapraszając do gabinetu.

- Nie powinieneś siedzieć w tym kapturze, wyglądasz strasznie. - zaśmiał się. - Chodź.

Chcąc nie chcąc, Jimin odkrył włosy, a idąc korytarzem akurat minął Yoongiego. Obdarzył go tylko smutnym spojrzeniem, a później zniknął za białymi drzwiami. Jak się później okazało, Jin, bo tak nazywał się lekarz, stwierdził mocne stłuczenie, przepisał jakąś maść i kazał uważać. Na odchodne dostał jeszcze bandaż. Cieszył się, że nic poważnego mu się nie stało i tak szybko mógł wyjść ze szpitala. Myślał, że spędzi tu więcej czasu.

- Co się stało? - odezwał się znienacka Yoongi, siedzący całkiem blisko gabinetu Jina. Wyglądał naprawdę źle, był zmęczony i niewyspany, ale Jiminowi nie przeszkadzało to we wzdychaniu do blondyna. Dalej uważał, że w każdej odsłonie był piękny i nic nie mogło tego zmienić.

- Umm, wczoraj się wywróciłem i tak jakoś wyszło, że tu wylądowałem. A ty? - może i był to głupim pytaniem, tym bardziej że znał sytuację, ale musiał stwarzać jakieś pozory.

- Moja babcia, ona... Zasłabła i nadal jest nieprzytomna. - mruknął starszy w podłogę. Jiminowi serce się krajało na ten widok i mimo bezsilności jaką czuł, usiadł obok blondyna.

- Jak chcesz, to mogę z tobą zostać. Na pewno wszystko będzie dobrze, razem możemy ją wspierać, okej? - nie był najlepszy w pocieszaniu, bo jemu także nikt tego w życiu nie okazał. Nigdy nie usłyszał, że wszystko będzie dobrze, że się ułoży, że będzie szczęśliwy, a mimo tego chciał pomóc jakkolwiek starszemu.

- Okej. Dzięki. - mruknął chłopak.

- Chcesz kawę? Pójdę kupić. - Jimin posłał nieśmiały uśmiech blondynowi, gdy ten ruchem głowy odpowiedział na tak. No i w tym momencie zaczęły się problemy, bo Jimin nigdy nie używał automatów z napojami. Przez pierwsze pięć minut był cierpliwy, ale po tym czasie coraz bardziej się denerwował. Nie, żeby nie potrafił czytać, po prostu te znaczki, nie wiedział, co powinien włączyć.

- Musisz kliknąć tu. - ktoś zaśmiał się tuż za nim, a później wskazał czarny przycisk. Yoongi niecierpliwił się, gdy Jimin długo nie wracał, więc poszedł to sprawdzić. Przez chwilę stał kilka metrów dalej i obserwował nieporadnego chłopaka. Był uroczy, to musiał przyznać.

Gdy już uporali się z dwoma kubkami, blondyn dokupił jeszcze ciastka. Pamiętając o stanie ręki chłopaka, sam zabrał napoje i ruszył w kierunku krzeseł na korytarzu.

- Nigdy nie używałeś automatu z kawą? - Min lekko się rozluźnił przez obecność młodszego, a nawet na chwilkę jego myśli stały się bardziej optymistyczne.

- Nie pijam kawy, więc nie. - Jimin był lekko speszony, bo po raz kolejny zachował się dziwnie przy Yoongim.

Po tym rozmowa przestała się kleić, a chłopcy pili już kawę w ciszy. Nikt nie chciał też powiedzieć starszemu, jaki jest stan kobiety, przez co umierał wewnątrz z niepokoju.

Około dwudziestej Yoongi zasypiał już na ramieniu młodszego, odbierając mu przy tym wszystkie pokłady tlenu i stresując ogromnie. Rudzielec nawet nie myślał, że jeszcze kilka godzin temu chciało mu się spać. Spędzili tak naprawdę dużo czasu i blondyn zdążył z dwadzieścia razy wygonić Jimina do domu, ale przecież on nie miał teraz domu i nie chciał zostawiać chłopaka samego.

 Spędzili tak naprawdę dużo czasu i blondyn zdążył z dwadzieścia razy wygonić Jimina do domu, ale przecież on nie miał teraz domu i nie chciał zostawiać chłopaka samego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
i hate cats «yoonmin»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz