9

4.3K 524 43
                                    

To była chyba najgorsza niedziela dla Yoongiego. Taehyung wyjechał, Jungkook zniknął nie wiadomo gdzie, a babcia wciąż leżała w szpitalu i spławiła chłopaka odpoczynkiem. Oczywiście wiedział, że robiła to z troski, ale nie chcąc zaszkodzić jej w żaden sposób, musiał odpuścić. Właśnie przez to siedział teraz na schodku przed domem i znudzony przyglądał się otoczeniu. Jego wzrok lądował na wszystkim, co tylko się poruszyło i wciągnęło go to na tyle, że nawet nie zauważył siadającego obok rudzielca. Dopiero gdy poczuł coś miziającego go po udzie, odskoczył w bok przerażony. Za bardzo zamyślił się nad tym, jak Jimin namieszał mu w głowie, chociaż sam nie chciał się do tego przyznać. Wszystko przez to, że zajął część mojej kuchni, tak właśnie uważał.

Rudzielec nie chciał straszyć chłopaka, ale jego głowa sama z siebie przechyliła się w bok. Nie kontrolował tego, że jako kot jeszcze bardziej lgnął do starszego.

- To znowu ty? - blondyn odsunął się jeszcze troszkę, byle nie dotykać futrzaka. - Daj sobie spokój, nie lubię cię.

Jimin miauknął tylko w odpowiedzi, przy okazji przysuwając się nieznacznie w stronę blondyna. Wciąż nie potrafił sobie odpuścić i nie wiadomo ile razy zarzekał się, że to już ostatni raz, to i tak nie mógł powstrzymać się od kontaktu z chłopakiem.

- No i czemu się tak na mnie patrzysz? Nie potrafię zajmować się kotami. Okej... Możesz ze mną zamieszkać, ale nie przybliżaj się już więcej. - Yoongi wstał, kierując się do salonu. - I spróbuj tylko coś zniszczyć albo mi przeszkadzać, to cię wyrzucę. - dodał po chwili gromiąc Jimina wzrokiem. Ten tylko skulił się lekko, wiedział, że się narzucał, ale czy to się teraz liczyło? Udało mu się zamieszkać z chłopakiem i nawet to straszne spojrzenie go nie przerażało. Podreptał za starszym do kuchni, gdzie wskoczył na krzesło i obserwował każdy jego ruch. Po raz kolejny otrzymał mleko, czyli jedyną zjadliwą dla niego rzecz z lodówki.

Mógł dowiedzieć się o chłopaku praktycznie wszystkiego jako kot i zaprzyjaźnić się z nim jako człowiek, przecież to był plan idealny, a jednak ciągle czuł niepokój. Przecież wszystko mogło się zepsuć podczas tej długiej drogi, którą zmierzał w stronę serca blondyna. W najbliższym czasie nie spodziewał się czułych gestów ani drapania za uszkiem, wytrzymał tak już kilkanaście lat, kilka miesięcy go nie zbawi.

Yoongi postanowił spędzić wieczór z winem w ręce, przed telewizorem, tak nagle poczuł się strasznie samotny. Tak bez powodu. Po prostu chciał na chwilę zniknąć, czuć spokój i szczęście. Nigdy nie należał do towarzyskich osób, ukrywał wszystkie uczucia pod maską obojętności, ale dzisiaj już nie miał na to sił. Życie stanęło w martwym punkcie, nie miał nic oprócz małego domku po dziadku i pracy w kawiarni, gdzie nikt nie wiedział, że to on tworzył ukochane przez wszystkich ciasta.

Jimin przyglądał się z daleka, jak jedna butelka zmieniała się w kolejną. Podszedł powoli, ostrożnie stawiając łapki na panelach. Nie znał jeszcze zachowań pijanego blondyna, nie chciał ryzykować. Usiadł kilka metrów dalej, na puszystym brązowym dywanie.

- O, to ty rudzielcu. Powinienem cię jakoś nazwać? - bełkotał, kiwając się lekko na boki - Powinieneś nazywać się... Jiminnie, tak! - klasnął nieporadnie. - Jak ten Jimin z kawiarni. Też ma rude włosy i jest naprawdę uroczy, ale nie mów mu okej? - przyłożył palec do ust, sugerując, żeby to zostało między nimi, a młodszy, mimo kociej formy, czuł gorąco na policzkach. To już drugi raz, gdy to usłyszał. 

Yoongi zszedł na podłogę, siadając obok zwierzątka i mamrotał o tym, jaki jest teraz szczęśliwy, chociaż wcale tak nie było. Rudzielec odważył się przysunąć bliżej i położyć pyszczek na udzie starszego, a ten wcale nie protestował. Jimin wiedział, że taki moment może się więcej nie powtórzyć, więc schował strach do kieszeni, chociaż ich nie posiadał i bardziej wtulił się w blondyna.  

  

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
i hate cats «yoonmin»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz