11

4.4K 514 53
                                    

Yoongi nie był pewien, czy wyjście z Jiminem to dobry pomysł. Co prawda dobrze się dogadywali i uważał młodszego za naprawdę uroczą osobę, ale domyślał się też, że chłopak może coś do niego czuć. Widział jego wzrok na sobie i delikatne rumieńce, gdy rozmawiali, ale jakoś nie potrafił wyobrazić sobie ich razem. Chłopak był dla niego tylko kolegą z pracy i tak powinno zostać, więc dlaczego czuł się dziwnie w jego towarzystwie. Dwudziestoparolatek był tak bardzo zamyślony tą sytuacją, że nawet nie zauważył ich wciąż złączonych dłoni.

- Chcesz iść w jakieś szczególne miejsce? - Jimin nie odpowiedział chłopakowi od razu, tak bardzo zdenerwował się, że nie mógł wydusić słowa. Skóra starszego była lekko szorstka, ale jednocześnie miła w dotyku, do tego zimna, jakby na dworze panował mróz, a przecież było lato. Myśli o tym były jedynymi w głowie rudzielca.

- J..a. Ummm... Może być zwykła pizza. - jąkał się. Właśnie wtedy Min odwrócił się w stronę młodszego, podążył za jego wzrokiem na ich dłonie i nerwowo zabrał swoją rękę. Koledzy tak nie robią. Nie chcąc jednak mieszać w ich relacjach nie skomentował tego ani słowem.

- No to ja wybiorę gdzie pójdziemy, w końcu to ja stawiam.

- Co? Dlaczego? Powinniśmy zapłacić po połowie. - Park spuścił wzrok na ziemię, zawstydzony. Nie chodziło tu już nawet o pieniądze, nie chciał po prostu wykorzystywać starszego.

- Szpital, ciasta i dzisiejsza pomoc w kuchni. Muszę się jakoś odwdzięczyć okay? - wytłumaczył, śmiejąc się delikatnie. 

- Dobrze. - mruknął Jimin.

- Możemy też iść do mnie, ugotuję coś. Nie mam już siły na przebywanie z tłumami ludzi. - zaśmiał się Yoongi, na wspomnienie rozbieganej grupki dzieciaków.

- Chciałoby ci się dla mnie gotować? - zapytał cicho młodszy, totalnie zaskoczony propozycją.

- To zajmie mi naprawdę mało czasu, zobaczysz.

Jimin nie pomyślał nawet, że w domu zabraknie pewnego rudego zwierzaka. Całkowicie pochłonęła go wizja dzisiejszego wieczoru. To, że Yoongi zaprosił go na kolację, czy mógł traktować to jako randkę? Nawet jeśli było to tylko jednostronne, to jego serce biło dużo szybciej niż normalnie, a w oczach miał ten dziwny błysk, który zauważył nawet starszy. Próby odpuszczenia sobie chłopaka przez Jimina, jak i niedawanie nadziei przez Yoongiego jakimś dziwnym sposobem zniknęły z ich myśli.

Jimin lubił patrzeć na pracującego w kuchni blondyna. Zawsze był wtedy skupiony i dziwnie spokojny. Czasem uśmiechał się na widok lukru, a uśmiechał się naprawdę rzadko. Młodszy starał się zapamiętywać każde z jego szczególnych zachowań bądź nawyków. Chciał wiedzieć coraz więcej i więcej.

Teraz niestety został zmuszony do siedzenia na kanapie z kubkiem herbaty przed sobą po słowach „Odpocznij, pewnie boli cię ręka". Yoongi nawet nie szukał kota, totalnie nie przejmując się jego nieobecnością. Nie zależało mu jakoś szczególnie, a Jiminowi było przykro z tego powodu.

Rudzielec czekając, walczył ze zmęczeniem, ale ciepło otaczające go z każdej strony i miękka kanapa nie dawały mu spokoju. Starał się trzymać otwarte oczy, ale te samoistnie przymykały się, ciągnąc go w stronę krainy snów. Takie uroki bycia kotkiem. Zasnął, nawet nie widząc kiedy. 

Yoongi nie zauważył, jak bardzo starał się przy gotowaniu. Dopiero gdy po trzydziestu minutach wszystko było już gotowe, miał ochotę uderzyć się w głowę, za swoje zachowanie. Zabrał tackę z kolację i zmierzał w stronę swojego gościa, cicho śmiejąc się z siebie, po wcześniejszym porównaniu do zakochanej nastolatki.

Spodziewał się Jimina siedzącego na kanapie, ale ta o dziwo była pusta. Dopiero, gdy podszedł bliżej, wcześniej odkładając jedzenie na stolik, zauważył kulkę futra wtuloną w poduszkę. Przez myśl przeszło mu, że jego gość wyszedł, na przykład do łazienki, ale gdy przez dobre dziesięć minut nie wracał, blondyn zaczął się martwić.

- Jimin! Gdzie jesteś? - odpowiedziała mu tylko cisza, więc podniósł się z kanapy, żeby zajrzeć do każdego zakątka domu, z nadzieją znalezienia chłopaka. Wszędzie było pusto, tak jakby rudzielec się rozpłynął.

- Okej, zjem sam. - powiedział do siebie, wracając do salonu. - Nawet ty nie dotrzymasz mi towarzystwa co? Tylko śpisz. - westchnął, tym razem do leżącego obok kota. Właśnie wtedy jego uwagę przykuł telefon i na pewno nie należał do niego.

 Właśnie wtedy jego uwagę przykuł telefon i na pewno nie należał do niego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
i hate cats «yoonmin»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz