10

4.5K 524 30
                                    

Jimin był zdenerwowany jak nigdy wcześniej. Dziś w kawiarni, dokładnie za dziesięć minut, czyli o trzynastej miały zacząć się jakieś urodziny. Wszystko ozdobione było różowym papierem, kwiatkami, brokatem i dekoracjami, które idealnie nadawałoby się dla dziesięcioletniej księżniczki. Ze zmrużonymi oczami przyglądał się wystrojowi lokalu, nie mogąc przyzwyczaić się do tego wyglądu.

Taehyung gdzieś na zapleczu próbował dodzwonić się do spóźnialskiego Yoongiego, ale ten chyba nie miał ochoty wstawać, a tym bardziej przyjść do pracy. Brunet był zły, ale udawał spokój widząc szczęśliwego Jungkooka i resztę na sali. Szatyn bawił się z dziećmi, biegali między stolikami i wyglądało to naprawdę uroczo. Na plecach miał uwieszoną malutką blondyneczkę, Taehyung pomyślał, że chciałby, by jego dziecko było tak samo śliczne. Oczywiście dziecko, które miałby z czarnowłosym i którego zapewne nigdy nie będą mieli. Sama myśl, że kiedykolwiek byłby z Jeonem, doprowadzała go do smutku i rozdrażnienia. Już kilkakrotnie starał się jakoś pokazać chłopakowi, że nie wystarcza mu tylko bycie jego przyjacielem, ale Kook za każdym razem sprowadzał wszystko do przysłowiowego friendzone.

Gorzej było z Jiminem, który zadręczał się tym, że nie obudził Yoongiego, ale wolał przemilczeć całą tę sytuację. W dodatku miał naprawdę złe wspomnienia związane z maluchami i coraz ciężej było mu słuchać panującego tu harmidru. Stał za barem i drżącymi rękami próbował zrobić sobie kawę. Podskoczył w miejscu, gdy za jego nogawką schował się mały brunet o, jak później zauważył, niebieskich oczach. Zamarł na sekundę i czuł, jakby zaraz miał zmienić się w kota. Naprawdę nie przepadał za tymi małymi potworkami, a teraz jeden z nich się do niego kleił.

Dopiero wpadnięcie Yoongiego do pomieszczenia skupiło wzrok wszystkich. Jimin zręcznie wywinął się z kubkiem kawy do kuchni, zostawiając chłopca samego.

- Przepraszam, serio. - mruknął blondyn, gdy mijał Taehyunga w przejściu do kuchni. Ten tylko przewrócił oczami i ruszył w kierunku baru. Zabrał z niego zrobione wcześniej napoje i zaniósł na stół, wołając przy tym wszystkich. Później razem z Jungkookiem zostawili grupę dzieci i usiedli za barkiem.

W tym czasie Yoongi wszedł zdenerwowany do kuchni. Nie zakładając nawet fartuch i nie witając się z Jiminem, czym sprawił mu przykrość, zaczął wyciągać jakieś składniki z szafek. Karcił się w myślach, za swoje zapominalstwo i przeklinał na lekkiego kaca. Nie sądził, że wypił aż tyle poprzedniego dnia, ale jednak to zrobił.

- Sałatkę, rób sałatkę. Pokrój owoce tak, tak zrób. Boże jak ja się z tym wyrobię, powinienem być tu już godzinę temu. - mamrotał pod nosem, na co Jimin tylko przytakiwał głową.

Umył wszystkie potrzebne mu owoce i ułożył na szafce gdzieś w kącie kuchni. Nie chciał przeszkadzać chłopakowi, więc w milczeniu wykonywał swoją pracę. Na szczęście dzięki maści mógł normalnie zginać palce i spokojnie zająć się krojeniem, dopóki nie przeciął sobie skóry na nadgarstku. Syknął cicho i odszedł od blatu, aby przemyć ranę wodą. Yoongi słysząc jęknięcie chłopaka, wybudził się ze swojego aktualnego stanu i odwrócił wzrok.

- Uważaj, nie chcę stracić pomocnika. - posłał mu słaby uśmiech, po czym wrócił do wcześniejszego zajęcia.

Rudzielec przemył dłoń, a z małej szafeczki na ścianie wyciągnął plastry. Nie mógł zawieść starszego. Najpierw owoce, później jakieś babeczki, sushi, a na koniec tort. Podobny był do tego, który ostatnio próbował Jimin, tylko tym razem o wiele piękniejszy i na pewno smaczniejszy.

Około osiemnastej muzyka grała głośniej, a dzieciaki zajęte były zabawą z rodzicami. Blondyn razem z Jiminem siedział teraz na tyłach kawiarni. Było cicho i spokojnie. Przez kilka godzin cały czas pracowali, przez co młodszemu znowu spuchła ręka. Jedyne, o czym marzyli to powrót do domu i jedzenie. Dopiero teraz zdali sobie sprawę, że nic nie jedli przez cały ten czas.

- Może...

- Tak sobie pomyś... - zaczęli w tym samym momencie, przez co Jimin się speszył.

- Mów pierwszy. - zachęcił chłopaka Min.

- Jestem głodny, więc pomyślałem o obiedzie, w sumie to kolacji, bo jest już późno i... Czy nie poszedłbyś ze mną? - powiedział na jednym wdechu, przez co Yoongi słabo go zrozumiał. Wyłapał najważniejsze słowo, czyli kolacja.

- No to idziemy. - wstał ze schodków i podał rękę Jiminowi, pomagając mu się podnieść. Przez moment miał wrażenie, jakby jakaś iskierka przeskoczyła między ich dłońmi. - Powiem Tae, że wychodzimy.  

  

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
i hate cats «yoonmin»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz