8

4.8K 523 41
                                    

Tak jakoś wyszło, że to Jimin wyciągnął blondyna ze szpitala, obiecując, że będzie mógł wrócić jutro i odprowadził pod sam dom, a nawet prosto do łóżka. Yoongi tylko podziękował chłopakowi i zakopał się w pościeli, nawet nie sprawdzając, co stało się później z młodszym.

Jimin nie był pewien co zrobić, więc wcześniej zjadając troszkę z lodówki starszego, tłumacząc sobie to jako podziękowania za opiekę, wyszedł z mieszkania. Nie spodziewał się jednak, że pogoda będzie całkowicie przeciwko niemu. Niebo zdawało się być przykryte w całości deszczowymi chmurami, a strugi wody przysłaniały widok nawet na drugą stronę ulicy. Jimin nienawidził tego, szczególnie, że nie miał zbytnio gdzie się schować. 

Miał dwa pomysły, wrócić w domu i wytłumaczyć się jako Jimin, że otworzył okno, bądź zasnąć na wycieraczce. Nie chciał marznąć, ale wcześniej obiecał sobie, iż nie będzie się narzucał, więc ułożył głowę na łapkach i patrzył jak krople deszczu atakują drogę kilkanaście metrów przed nim. Tak naprawdę powinien sobie pójść i dobrze o tym wiedział, ale strasznie się martwił, chciał chociaż duchowo wspierać starszego.

Yoongi obudził się późno, stanowczo za późno i w biegu szykował się do pracy, na szczęście dopiero o dziewiątej zaczynał zmianę, więc zostało mu jakieś piętnaście minut. Dosłownie wybiegł z mieszkania, prosto w stronę kawiarni. Oczywiście Tae nie gniewałby się za małe spóźnienie, ale blondyn nie chciał nadużywać ich przyjaźni.

Od wejścia w oczy rzuciła mu się ruda czupryna nowego i ciemne włosy Jeona, siedzącego obok. Uśmiechnął się, widząc radosnego chłopaka, który przecież tak bardzo wczoraj go wspierał. Jimin nie mógł być smutny, a to wszystko za sprawą sucharów rzucanych przez Jungkooka, spędzającego w kuchni przerwę.

- Hej. - mruknął, raczej radosnym tonem blondyn i wszedł do pomieszczenia. Chłopcy odpowiedzieli z większym entuzjazmem, a po chwili kelner uciekł kontynuować pracę.

- Jak się czujesz? - zagaił młodszy, chociaż przez kilkanaście sekund zastanawiał się jak dobrać słowa do tego, o co chciał zapytać.

- Jest lepiej niż wczoraj. Pierwszy szok już chyba za mną. Poza tym babcia się wybudziła i jest już dobrze, tak myślę. Wieczorem do niej zajrzę. - chłopak mówił prawdę. Akurat będąc w parku, otrzymał telefon i mógł odetchnąć z ulgą na dobre wiadomości. - Dziękuję za wczoraj.

- Cieszę się. I nie ma sprawy. - dodał po chwili, lekko się rumieniąc.

- W sumie, mógłbyś mi dziś pomóc? - ubrał fartuch i obdarzył Jimina wzrokiem pełnym nadziei.

- Coś się stało? - przestraszył się młodszy. Wciąż był niedoświadczony w kontaktach z ludźmi, a teraz ktoś chciał jego pomocy.

- Nie, nie, nie masz się czego bać. Po prostu chciałem spróbować stworzyć jakieś nowe ciasta, a że Jungkook potrafi rozpoznawać jedynie rodzaje kaw, pomyślałem, że ty możesz ich popróbować, ocenić i mi doradzić. Wiesz o co chodzi. - zaśmiał się, szukając składników na serwowane dziś słodkości. - Ale to później, teraz musimy wziąć się do pracy!

- Jasne! - Yoongi tylko zaśmiał się na reakcję młodszego i zabrał do tworzenia.

Jimin nie mógł być szczęśliwszy, gdy w czasie mycia bądź sprzątania mógł bezkarnie przyglądać się pracującemu chłopakowi. Czasem od uśmiechu bolały go policzki.

Za to Yoongi czuł się obserwowany i zadziwiająco wcale mu to nie przeszkadzało. Uważał to za urocze i czasem sam uśmiechał się na widok szczęścia rudzielca. Czuł się naprawdę dobrze w jego towarzystwie, chociaż był sporo młodszy, nie zadawał wielu pytań i po prostu wspierał? Tak, to właśnie czuł teraz Yoongi.

Gdy ostatnia grupa klientów opuściła lokal, Jungkook pożegnał się z chłopcami i wyszedł z kawiarni. Dziś zamykali wcześniej, więc teoretycznie mieli wolne. Yoongi posłał towarzyszowi znaczący uśmiech i już po chwili razem mieszali składniki. Jimin chciał po prostu pomóc, a nie siedzieć przez ponad godzinę nie robiąc nic.

- Jesteś taki uroczy. - powiedział blondyn, zanim zdążył ugryźć się w język, a Jimin nie bardzo uwierzył w to, co usłyszał.

- Co?

- Nic, zapomnij. - sam nie wiedział, dlaczego nazwał tak chłopaka, ani co nim kierowało, po prostu tak wyszło. Później odwrócił wzrok i jak gdyby nigdy nic wrócił do pracy. Właśnie wtedy w serduszku Jimina zagościło stado motyli. Nie spodziewał się takich słów.

- Smaki do wyboru: owocowy, miętowy, czekoladowy i waniliowy. Co wolisz jako pierwsze? - zaśmiał się starszy, stawiając przed młodszym talerzyk.

- Waniliowe. - klasnął w dłonie Jimin, przyciągając do siebie ostatni deser.

Wszystko, co spróbował, było idealne, nie mógł wyjść z podziwu, jak dobrze piekł starszy. Czuł się też trochę wyjątkowo, bo Yoongi wybrał akurat jego do pomocy. Dla niego wszystko było pyszne, nie miał nawet z czym tego porównać, zawsze żył biednie i nie jadał takich rarytasów.

- No i? Bo mi najbardziej smakuje to owocowe... ale nie jestem pewien. - mruknął.

- Wszystkie są pyszne! Kocham wanilię, naprawdę. - mówił z pełną buzią, przez co blondyn chichotał pod nosem.

 - mówił z pełną buzią, przez co blondyn chichotał pod nosem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
i hate cats «yoonmin»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz