13. Triggered

431 71 3
                                    

Małe krople potu,które uformowały się na moi czole zaczęły spływać, pozostawiając po sobie mokre ścieżki.
Sto kilo ciężaru nad klatką piersiową z minuty na minutę wydawało się coraz cięższe.
Biorąc głęboki wdech po raz ostatni uniosłem sztangę po czym włożyłem ją na swoje miejsce.
Podnosząc się z ławki treningowej,udałem się do szatni.
Bycie trenerem personalnym wymaga niezłego wysiłku.
Kochałem to choć niektórzy klienci sprawiali,że miałem ochotę dosłownie wyskoczyć przez okno.
Aktualnie sprawowałem pieczę nad niską przefarbowaną na platynowy blond, brunetką.
Miała na imię Mellisa.
Jaskrawe,obcisłe wdzianka i nawyk flirtowania były jej znakiem rozpoznawczym.
Jej piskliwy głosik potrafił nieźle zirytować.
Dzisiejszego dnia znów zaczęła paplaninę o tym jak wspaniałym człowiekiem jestem i jak bardzo chciałaby by jej przyszły mąż był choć trochę taki jak ja.
Potrafiła podrywać mnie co pięć minut.
Wykręcałem się jej jak tylko mogłem, skłamałem nawet,że mam dziewczynę.
Nie lubiłem kłamać i to nawet bardzo,ale z nią inaczej się nie dało.
Prawdę mówiąc cieszyłem się,że wracam już do domu.
Chciałem odpocząć w ciszy i spokoju.
Moja droga do domu trwała jakieś piętnaście minut.
Chłodny wiatr zwiewał mi kosmyki włosów na twarz.
Chyba kiedyś je zetnę.
Będąc już w mieszkaniu wyszedłem na balkon.
Moim oczom ukazała się panorama prawie całego miasta, ósme piętro miało swoje plusy i minusy.
Nie zwlekając więcej wyciągnąłem paczkę papierosów z tylnej kieszeni spodni.
Niebieskie opakowanie ,a na nim wielki napis przestrzegającym przed skutkami palenia.
Niebieskie niczym oczy napotkanego dziś chłopaka.
Opierając się o barierkę i paląc, myślałem o Lance'ie, a dokładnie o jego braku odpowiedzi na moje pytanie.
Czyżby był homofobem?
Jeśli tak, zraniłoby mnie to w pewien sposób.
Wiązałem z nim pewne nadzieje.
A może on po prostu miał chłopaka, tylko bał się tego przyznać.
Ta wersja znacznie bardziej mi się podobała.
Nie chciałbym zniszczyć jego związku jeśli w takowym jest.
No pod warunkiem,że byłbym pewien,że ta osoba na niego zasługuje.
Cholera.
Oby nawiązał ze mną kontakt, naprawdę chcę go spotkać.
Dawno nie czułem takiej chęci nawiązania jakiejkolwiek znajomości,pociągu do drugiej osoby.
Nie licząc Shiro.
Możliwe,że w ciemnych zakamarkach uczuć wciąż go kocham.
Nie chcę o nim myśleć.
Wchodząc do salonu, mój telefon zawibrował.
Pewnie znowu jakiś natrętny sms,który oznajmia,że wygrałem niezliczoną ilość pieniędzy,których nie potrzebuje.
Prawda jest taka,że pochodzę z naprawdę bogatej rodziny,lecz tego nie pokazuję.
Wolę żyć jak przeciętny człowiek, mojemu ojcu to nie na rękę.
Chce bym został głównym dyrektorem jego firmy, dumą rodziny.
Szczerze mówiąc wciąż mnie do tego namawia,może kiedyś nagnę się pod wpływem jego próśb lecz na razie nie wyobrażam sobie siebie jako jedną z najważniejszych osób w firmie,która znana jest na całym świecie.
Poczułem kolejne wibracje.
Sięgając i spoglądając na ekran telefonu, oniemiałem.
" Um Hej Tu Lance"
To była jedna z dwóch wiadomości, druga to durny przewidywany przeze mnie sms.
Czując ulgę i częściową radość, odpisałem.
" Chciałbyś być dziś moim kompanem przy kieliszku ? moi znajomi odpali :/ "
Czekając na odpowiedź, stresowałem się.
"Będę wolny gdzieś po godzinie osiemnastej, pasuje?"
Oh Lance.
" Jak najbardziej"
Uśmiech zagościł na mojej twarzy.

Rose Spikes // klanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz