Przerwa wiosenna właśnie się rozpoczęła.
Keith wyjechał dziś do rodziny.
Niby tylko na dwa dni,ale czułem tęsknotę.
Nie chciałem wypuścić go ze swoich ramion,obsypując go przy tym pocałunkami.
Zostałem sam.
Bez Keitha byłem bliski postradania zmysłów.
Wszystko wydawało się takie puste, ciche, nie mające znaczenia.
Przystałem na propozycję Alexa.
Wydawał się naprawdę dobrym materiałem na kumpla.
Umówiliśmy się w barze,który znajdował się jakieś dobre dwadzieścia minut drogi od akademika.
Praktycznie było to centrum miasta.
Wchodząc tam uderzyła mnie głośna muzyka i zapach alkoholu.
Alex siedział przy barze i rozmawiał z barmanem,który szczerzył się do niego jasno perłowymi zębami.
Podchodząc do niego,klepnąłem go w ramię.
- Oo witaj Lance!
To co zaczynamy ?
-Powiedział Alex i poprosił barmana o nalanie shotów.
Rozmawialiśmy.
Z minuty na minutę rozluźniałem się, w czym pomagał mi alkohol.
Lotor był naprawdę w porządku.
Zaproponował mi nawet wspólne chodzenie na siłownie.
Powiedział,że mógłby być moim trenerem osobistym za darmo, po znajomości.
Musiałbym się zastanowić.
Z jednej strony chciałbym zaimponować Keithowi.
Z drugiej spędzałbym z nim przez pewien okres mniej czasu.
- Powiedz mi Lance, jak tam twój chłopak?
- Nie jest jeszcze moim chłopakiem,ale..
- cholera,wypaplałem.
Odruchowo zakryłem usta, już po mnie.
- Czyli jednak...
- Odparł jak gdyby nigdy nic Alex.
Jego twarz wyrażała teraz pewność siebie, jakby odniósł jakiś triumf.
Coraz ciężej mi się myślało, byłem zaćmiony, czułem odrętwienie.
Mogłem tyle nie pić.
Nie mam jakiejś mocnej głowy.
- Spokojnie, ja też gustuje w mężczyznach.
Słowa Alexa obiły się echem w mojej głowie.
On także gustuje w mężczyznach?
Co?
Moje powieki zdawały się coraz cięższe.
Nagle poczułem rękę,która swym delikatnym dotykiem kreśliła drogę wzdłuż moich pleców.
Spojrzałem w stronę blondyna,który jakiś czas temu rozpuścił swoje długie włosy.
Patrzył mi prosto w oczy jakby czekał na odpowiedź.
Jego spojrzenie było intensywne,przeszywające, czułem się jak zwierzyna złapana w pułapkę myśliwego.
Był naprawdę bardzo przystojny.
Chciałem strzepnąć jego rękę lecz nie miałem sił.
Myślałem o Keithie.
To ty powinieneś być teraz na miejscu Alexa.
Chyba dzwoni mi telefon.
Alex coś do mnie mówi, nie jestem w stanie zrozumieć dokładnie co.
Diabelski alkohol.
Moja głowa nagle poleciała na ramię Alexa.
To by było na tyle.
Mój świat ogarnęła pustka.Budząc się rano Lance czuł potworny ból głowy.
Nie pamiętał nawet jak i kiedy dostał się z powrotem do swojego pokoju.
Szatyn przeciągnął się i wydał z siebie cichy jęk, oznajmiający niewyspanie.
Tak bardzo chciało mu się pić.
Już miał otworzyć oczy i udać się w stronę kuchni,ale ku jego zdziwieniu usłyszał znajomy mu głos.
Wzdrygnął się.
- Dzień Dobry Lance.
CZYTASZ
Rose Spikes // klance
FanfictionOpadające płatki wiśni,oznaczające początek i koniec. Splecione dłonie i uczucie,prowadzące do rozkwitu. Walka i więź, potrafiąca ranić niczym kolce róży. Opowieść o miłości Keitha i Lance'a z Voltrona. Niektóre fakty dotyczące postaci zostały zmie...