Wszystko poszło po myśli Lotora.
Blondyn rozplanował dokładnie krok po kroku.
Kiedy to Lance i jego słaba głowa spowodowały,że chłopak wręcz osunął się na ziemię i zaczął drzemać, Alex zaczął działać.
Kilka miłych słówek i niby przypadkowy dotyk ręki.
Chwile później Lotor skończył obmacując się w łazience z barmanem,który jak się okazało był stu procentowym gejem.
W ten sposób załatwił sobie fałszywy dowód na to,że przespał się z Lance'm.
Jego szyję pokrywały fioletowawe ślady po pocałunkach.
Dokonując swego, Alex musiał już tylko odprowadzić Lance'a do jego mieszkania.
Ten punkt okazał się dość trudny do zrealizowania.
Pijany i na wpół przytomny szatyn nie chciał z nim praktycznie wcale współgrać.
Szedł potykając się o własne nogi,co chwilę przysypiając.
W pewnym momencie Alex przerzucił go sobie przez plecy.
Odetchnął z ulgą,gdy Lance zasnął i nie musiał martwić się już o to czy za kilka minut nie zacznie się miotać lub w najgorszym przypadku wymiotować.
Wszystko wydawało się iść gładko jak po maśle lecz w pewnym momencie, Lotor miał już dość dźwięku telefonu szatyna,który dzwonił już któryś raz z rzędu.
Wyciągając telefon z tylnej kieszeni spodni McClaina ,jego oczom ukazał się napis "keef < 3".
Kim u diabła jest jakiś keef?
Znaczek serduszka przykuł jego uwagę.
Czyżby był to ten chłopak, z którym spotyka się Lance?
Nie wahając się ani chwili dłużej, Alex odebrał telefon.
Pewność siebie wręcz
wylewała się z niego hektolitrami.
Słysząc załamujący się głos po drugiej strony linii,Alex uśmiechnął się triumfalnie.
Zapewnił tym sposobem chociażby kłótnię pomiędzy chłopakami,co w jakiś sposób przybliżyło go do zdobycia Lance'a.
Po udanej wymianie zdań, Lotor usunął historię połączeń w telefonie.
Był z siebie zadowolony.
Będąc już w pokoju chłopaka, rozebrał go do bielizny i położył do łóżka.
Budząc się rano Lance na pewno będzie zdezorientowany.
I faktycznie tak było.
Chłopak popadł w istną panikę, niedowierzanie i co najgorsze : załamanie.
Alex czuł się winny, widząc w jakim stanie jest Lance.
Trwało to tylko chwilowo.
Do czasu,gdy mógł przytulić,a nawet złożyć pocałunek na szyi Lance'a.
Poczucie winy zastąpiła duma i poczucie radości.
Gdyby chciał mógłby wykorzystać sytuację i tym razem naprawdę przespać się z McClainem lecz wolał poczekać.
Wolał nacieszyć się tym doznaniem będąc pewnym,że zdobył i co najważniejsze,że odbił serce Lance'a,które w pewnym sensie należało już do kogoś innego.Lance wyszedł do łazienki, zostawiając Lotora samego na łóżku.
Chciał zmyć z siebie całe to poczucie winy, ślady dotyku blondyna.
Nie pomyślał nawet o tym,że w tym momencie stanie się coś jeszcze gorszego.
Alex wykorzystując chwilę znów chwycił telefon Lance'a w swe dłonie.
Jednym szybkim ruchem wystukał wiadomość
"Lance nie chce Cie już nigdy więcej widzieć."
I wysłał ją do domniemanego kochanka szatyna.
Chwilę potem dostał odpowiedź :
"Kim ty do diabła jesteś i gdzie jest Lance?".
Uhh czyżby wkurzył tego cholernego chłoptasia?
" Domyśl się, Lance śpi tuż obok mnie".
To był ostatni sms,który zdążył wysłać Alex przed wyjściem Lance'a z łazienki.
-Zaparzę nam kawę.
-Oznajmił Lotor, wyciągając swą rękę w kierunku dwóch kubków.
Lance nienawidził kawy._______________________
Trochę perspektywy Alexa do rozjaśnienia sytuacji 🤔#teamLotor czy #teamKeith
Oto jest pytanie...
CZYTASZ
Rose Spikes // klance
FanfictionOpadające płatki wiśni,oznaczające początek i koniec. Splecione dłonie i uczucie,prowadzące do rozkwitu. Walka i więź, potrafiąca ranić niczym kolce róży. Opowieść o miłości Keitha i Lance'a z Voltrona. Niektóre fakty dotyczące postaci zostały zmie...